[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.204RS- Dla mnie hazard to życie.To mój następny punkt programu, jeżeliprzetrwam, a nie dom na wsi, praca od dziewiątej do piątej i: cześć,kochanie, co dziś na obiad".-I myślisz, że tego właśnie szuka Cybil?- Nie wiem, czego ona szuka.O to właśnie chodzi, to nie mojasprawa - Niespokojnie przeczesał ciemne włosy palcami i opuścił rękę, złyna siebie, bo wiedział, że ten ruch go zdradził.- Uprawiamy seks - ciągnął.-Mamy wspólny cel, żeby zabić sukinsyna i przeżyć, by móc o tympogadać.To wszystko.- Doskonale.- Cal ugodowo rozłożył ręce.- Więc o co się takciskasz?- Ja.Niech mnie szlag, jeśli wiem - przyznał Gage.- Może nie chcęczuć się odpowiedzialny, a po tych eksperymentach zawsze tak się czuję.Mogą sobie mówić o równouprawnieniu, ile chcą, ale wiesz, jak to jest, jaksię czujesz.- Tak, wiem.- To, co się stało.co on jej zrobił.jak mam wyrzucić to z głowy,Cal? Jak mam odsunąć to na bok?- Nie możesz i nie zrobisz tego.Ale to nie oznacza, że możemyprzestać.O tym także wszyscy wiemy.- Może i coś do niej czuję.- Odetchnął głośno.- No dobrze, czujęcoś, bez może".Nic dziwnego, w tych okolicznościach.- Ręce aż goswędziały, żeby przegarnąć nimi włosy, więc przycisnął mocno dłonie doboków.-To wszystko jest tak cholernie intensywne.- Martwienie się o nią nie jest równoznaczne z domem na wsi iwielkim, głupim psem, synu.205RS- Nie.- Gage trochę się uspokoił.- Nie, nie jest.Mógłbym jej topowiedzieć.Dyplomatycznie, tym razem.- Pewnie, zrób to.A ja przyniosę tacę, żebyś mógł odłożyć głowę,kiedy ona ją ci odetnie i wręczy.- Racja - mruknął Gage.- Więc niech się dzieje, co chce.Alechciałbym, żebyście ty i Fox byli obecni, kiedy połączymy siły.- W takim razie będziemy.Nadal mu się to nie podobało, ale był na tyle realistą, żeby wiedzieć,że przyjdzie mu zrobić jeszcze wiele rzeczy, które mu się nie spodobają.Wynagrodził to sobie, wyznaczając czas i miejsce.Ta ziemia - dom Calabył najbliższym mu miejscem w Hollow - i na tyle pózno, by jego braciamogli być obecni.Miał zapewnione wsparcie, gdyby cokolwiek poszło nie tak.- Nawet pamiętając o szalonym Pistolecie, wolałabym zrobić to nazewnątrz.- Cybil przesunęła wzrokiem po zebranych, po czym spojrzałana Gage'a.- Być może będziemy musieli to powtórzyć na świeżympowietrzu, więc lepiej, żebyśmy umieli się bronić, jeżeli to okaże siękonieczne.- Dobrze.Poczekaj.- Gage wyszedł na chwilę i wrócił z lugerem.- Nawet nie myśl, że dasz go mnie - ostrzegł Fox.- To złap jakąś łopatę, tak, jak ostatnio.- Gage odwrócił się do Cala.- No dobrze.Cholera.- Cal bardzo ostrożnie wziął broń.- Jest zablokowany.Cybil otworzyła torbę, wyjęła swoją dwudziestkędwójkę i podała jąQuinn, która otworzyła magazynek, sprawdziła komory i bez truduzamknęła.206RS- W porządku - powiedziała, podczas gdy Cal wpatrywał się w niąszeroko otwartymi oczami.- Proszę, proszę, czego to się możesz dowiedzieć o miłości swojegożycia.Może ty powinnaś wziąć ten duży!- W porządku, słonko, zatrzymaj go.- Quinn doskonale strzela - zapewniła ich Cybil.-To jak, jesteśmygotowi?Kiedy przechodzili przez kuchnię, Fox wyjął ze stojaka na blacieCala dwa noże.- Na wszelki wypadek - wyjaśnił, wręczając jeden Layli.- Na wszelki wypadek.Gage zauważył, że napływały chmury, ale wciąż jeszcze byłowystarczająco jasno i wiał lekki wiaterek.Idąc w ślady Cybil, usiadł natrawie, a przyjaciele stanęli wokół nich.- Może spróbujemy skupić się na konkretnym miejscu? -zaproponowała.- Na przykład jakim?- Na domu Cala.To dobry początek.Tym razem zacznijmy spokojnie,może uda nam się ograniczyć skutki uboczne.- Dobrze.- Wziął Cybil za ręce i popatrzył jej w oczy.To miejsce,pomyślał.Ta trawa, ten las, ziemia.Zobaczył okolicę oczami wyobrazni, rozkład terenu, spadki iwzniesienia, kontury domu.Kolory i kształty.Pozwolił, żeby sięskrystalizowały i wiosenna zieleń zbladła, zaczęła wysychać, brązowieć,aż zniknęła pod płaszczem bieli, kiedy śnieg pokrył ziemię i gałęzie drzew.207RSPadał cicho wielkimi, gęstymi płatami.Gage czuł je na skórze, zimne imokre.Dłonie Cybil stały się chłodne w jego rękach.Z komina sączył się spiralami dym, a kardynał, jaskrawa, czerwonaplama, przeciął białe powietrze i wylądował w karmniku.W środku, pomyślał.Kto jest w środku? Kto rozpalił ogień, napełniłkarmnik? Wziął Cybil za rękę i razem przeniknęli przez ścianę do kuchni.Na blacie stała miska pełna owoców, w której rozpoznał rękę matki Foxa.W domu rozbrzmiewała muzyka klasyczna, na dzwięk której Gage poczułpierwsze ukłucie niepokoju.Cal nigdy nie lubił muzyki klasycznej, Quinnteż nie zdradzała sympatii w tym kierunku.Kto słuchał tej muzyki? Kto kupił jabłka i pomarańcze leżące wmisie? Myśl o obcych ludziach w domu Cala popchnęła go naprzód,rozpaliła gniew.Poczuł, jak Cybil zaciska palce na jego dłoni, ciągnie dotyłu, niemal ją usłyszał.%7ładnej złości.%7ładnego lęku.Poczekaj i zobacz.Tłumiąc emocje, ruszył za nią.W kominku trzaskał ogień, nad nim, w przezroczystym wazonie stałytulipany.A na kanapie, pod kolorowym kocem, spała Quinn.Gage patrzył,jak podchodzi do niej Cal, pochyla się i całuje ją w policzek.Napięcie goopuściło, a Quinn się poruszyła.Uśmiechnęła się, otwierając oczy.- Cześć.- Cześć, Blondie.- Przepraszam.Może i Mozart jest dobry dla dziecka, ale za każdymrazem mnie usypia.208RSUniosła się; koc zsunął się na podłogę i Gage zobaczył, że Quinn jestw bardzo zaawansowanej ciąży.Położyła ręce na brzuchu, a Cal przykryłjej dłonie swoimi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]