[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Akurat! Prędzej mnie piekło pochłonie! powiedział Thorne. Odziedziczony majątek należy ci sięz prawa urodzenia, Katie.Dorastałaś samotnie,pozbawiona wszystkiego.Zasługujesz teraz na spadek.Dlatego właśnie tu dzisiaj przyszedłem.Nie pozwolę,żebyś sama się go pozbawiła.Wcale nie ze względu namnie.Ale też na pewno nie na rzecz tego nędznego gada! A ja nie dopuszczę do tego, żeby podłyszubienicznik niszczył resztki dobrego imienia mojejrodziny! przerwał mu Evan. Jeśli ci na niej zależy zwrócił się do Thorne a to dlaczego chciałeś znowuprzypomnieć jej o tamtym miejscu? Spróbuj się tylko znią ożenić, a prawda wyjdzie na jaw.Cała Anglia pozna jąjako córkę markiza, która wzrastała w burdelu! Nie obchodzi mnie to wcale powiedziała Kate.Nie obchodzą mnie czcze plotki, a Samuela także. Ale mnie muszą obchodzić odparł Evan. Niemam innego wyjścia.%7łeby mieć nadzieję na uratowanieszans Lark, musiałbym odciąć się od was obojga.Publicznie i całkowicie.Nie byłoby już żadnychwycieczek ani balów.%7ładnych rodzinnych wakacji naWielkanoc czy Boże Narodzenie. Zaczął mówićgłuchym, schrypniętym głosem. Kate, bylibyśmyzmuszeni wyrzucić cię na ulicę.Byłoby to dla mnie czymśstrasznym, bez wątpienia.Ale zrobiłbym tak, chcącchronić swoje rodzeństwo.Kate wiedziała, że mówił prawdę i że zrobiłby dlabliskich wszystko.%7łołądek skręcił się jej w bolesny supeł. Ale mówiłeś mi przecież, że nie mogę zniknąć bezśladu.Nawet gdybym wyszła za Samuela, roztrząsano bypublicznie mój przypadek.Nie wiem, w jaki sposóbmożna by zapobiec ujawnieniu wszystkiego. Ale ja wiem.Gdy wyjdziesz za mnie, ukryjemy całątę ohydę przed ludzmi. Co u licha?! zaklął Samuel. Ona wcale za ciebienie wyjdzie!Evan zignorował jego słowa i zwrócił się do Kate: Jeśli zawrzemy małżeństwo, nie będzie dłużejtrzeba sądowego postępowania.Wszystko, co posiadasz,stanie się prawnie po ślubie moją własnością.%7ładnaposiadłość nie przejdzie w obce ręce.Tytuł markizaDrewe i fortuna Gramercych nie ulegną podziałowi.Wten sposób unikniemy wszelkich dochodzeń i skandalu. Ale& Kate usiłowała nadać głosowi uprzejmebrzmienie. My się przecież nie kochamy, Evanie.Nie wten sposób, co& Miłość! parsknął Evan. Miłość jest dzika ioszałamia jak trunek.Ale powiem ci coś, co znasz zwłasnego gorzkiego doświadczenia: nie może onazrównoważyć utraty fortuny, reputacji i rodziny.Podejrzewam, że twoi rodzice by się z tym zgodzili.Po raz pierwszy słowa kuzyna zmusiły Kate domilczenia.A on o tym wiedział. Simon i Elinor kochali się powiedział cicho.Namiętną, rozpaczliwą miłością.Wzgardzili normamispołecznymi, nie słuchali swoich rodzin, chcieli tylko byćrazem.Spójrz, jak to się skończyło. Jeszcze się nie skończyło! powiedział Samuel.Ale ja ci powiem, jak się skończy.Tym, że ich córkazostanie prawnie uznana za lady Katherine Gramercy iodziedziczy posiadłości i fortunę.Evan zwrócił się tylko do niej, mówiąc spokojnym,mocnym głosem: Kate, pomyśl o rodzinie.Samuel chwycił ją za ramię. Jeśli na rodzinie Gramercych ciąży jakieś piętno, tobądz dżentelmenem, Drewe, i przyznaj, że ty albo ktoś ztwojej familii wygnał jej matkę na ulicę.A ja, nędznyskazaniec, zrobiłem wszystko, żeby uratować córkę odtakiego losu.I będę ją chronił aż po grób.Jeśli sięośmielisz pohańbić ją za to, co nie było jej winą, chcąctrzymać ją przez całe życie w pozłacanej klatce&zapłacisz mi za to własną krwią!Evan rzucił się ku niemu z wściekłością. Przestańcie! krzyknęła Kate. Przestańcie,mówię wam!Nie wiedziała, co powiedzieć ani co zrobić.Obydwajrozumieli swoje intencje opacznie i wprost zapiekli się wtym błędnym rozumieniu.%7ładnemu nie można byłoprzemówić do rozsądku.Pragnęli tylko pretekstu dowzajemnej nienawiści.A tym pretekstem była ona.Mogła zakończyć ten spór tylko w jeden sposób.Choć bolało ją, że musi wyznać to publicznie, doszła downiosku, że nie ma innego wyjścia. Evanie odezwała się nie mogę zostać twojążoną.Chyba rozumiesz, o co chodzi& Samuel i jażyliśmy już ze sobą.Muszę teraz wyjść za niego. Evan milczał przez chwilę, która wydała się jejwiecznością. Nie.Nie musisz wychodzić za niego. Czy nie słyszałaś, co mówiłam? Ja& Owszem, musisz wyjść za kogoś. Rzuciłmordercze wręcz spojrzenie na Samuela. Ale kto tymkimś zostanie, okaże się o świcie.Harry, Lark i ciotka Marmoset jęknęły jednocześnie: Och, Evanie! Znowu? Nie! Sześć? Naprawdę sześć? Pięć to już niemało.Asześć razy zakrawa na oszustwo albo zły żart!Evan zbył te protesty jednym spojrzeniem. Wedle reguł pojedynku, Thorne podejrzewamjednak, że nie znasz ich, nie będąc dżentelmenem skoroja rzuciłem ci wyzwanie, wybór broni należy do ciebie.Kate miała dziki zamęt w głowie.Czyż pistolety niebyły tradycyjnym wyborem? Ale prawa ręka Samuelawciąż jeszcze była osłabiona jadem żmii.Gdyby ujął wnią pistolet, skończyłoby się to fatalnie.Nie miałby cieniaszansy. Ona już dokonała wyboru odparł Samuel. Niebędzie żadnego pojedynku.Och, dzięki Bogu, pomyślała.Evan przeszedł wzdłuż holu, kołysząc zwieszonymiramionami. Masz rację, Thorne.Nie trzeba pojedynku.Naprawdę? Czyżby tak łatwo porzucił tę myśl? Kateuznała, że to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.No i się nie myliła.Evan zatrzymał się przed jednym ze stelażypodtrzymujących zbroje i wyjął fikcyjnemu rycerzowimiecz z pancernej rękawicy. Po co czekać do rana, skoro możemy wszystkorozstrzygnąć jeszcze tej nocy?Kate przestała się w duchu modlić z wdzięczności ispojrzała na nich z rozpaczą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]