[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechy witają cię, gdy siębudzisz".To poemat Thomasa Dekkera, a obecnie bardzo popularna kołysanka.Pewnie przypomniała sobie pani jej melodię, kiedy czytałem ten fragment.- To nie to samo, co usłyszeć, jak ktoś ją śpiewa.Na przykład, nieusatysfakcjonowałoby mnie, gdyby ktoś przeczytał mi słowa mojej ulubionejopery.- Ale nie zawsze można posłuchać opery.Za to po książkę można sięgnąćw każdej chwili.SRWestchnęła, wyraznie poirytowana.- A co z przyjemnościami cielesnymi, takimi jak taniec? Książki panutego nie zapewnią.- Nie? - Sięgnął po kolejną książkę.- Tutaj jest jedna książka, któraobjaśnia technikę tańca.- Przewrócił kilka kartek i pokazał jej schematy.-Widzi pani? W książkach można znalezć nawet taniec.Pokręciła głową.- Czytanie o tańcu to nie to samo, co wykonywanie go.- Właściwie, jest o niebo lepsze.Kiedy czytam, nie muszę znosićzatłoczonych sal balowych i podeptanych palców.- Rzucił jej chłodnespojrzenie.- Albo wywyższających się kobiet, które nie uważają mnie zagodnego partnera do tańca.I do śpiewu, dodał w myślach.Zarumieniła się, jednak nie odmówiła sobie riposty.- Nie zna pan również radości, jaką daje dotykanie drugiej osoby w tańcu.- Podeszła jeszcze bliżej, a on gwałtownie wciągnął powietrze.- I tego dreszczunamiętności.Tylko proszę mi nie wmawiać, że to też potrafi pan czerpać zksiążek, bo to akurat wiem lepiej.- Czyżby? Nie myślałem, że tak dobrze wychowana kobieta jak panikiedykolwiek doświadczyła dreszczu namiętności".Delikatny rumieniec zaróżowił jej policzki.- Doskonale pan wie, że nie to miałam na myśli.- Ach, tak.- Rzucił je pogardliwe spojrzenie.- Z tego, co słyszałem, niepozwala pani swoim adoratorom nawet pocałować się w rękę.- Ale pozwalam im ze sobą zatańczyć.Za to jedynymi kobietami, którympan pozwala przebywać w swojej posiadłości, są służące, na litość boską.Chybaże w pańskim lochu naprawdę są kobiety.- O czym pani mówi? Spłonęła silnym rumieńcem.SR- Wieść niesie, że.że przykuwa pan kobiety łańcuchami w lochu i robi znimi, co się panu podoba.O, nie, na litość boską.- I pani w to wierzy?Uniosła dumnie podbródek i odwróciła głowę.- Być może.Zwłaszcza w to, że ma pan problem ze sprawieniemprzyjemności kobiecie, która nie jest zakuta w łańcuchy.Sztywnym krokiem zbliżył się, by spojrzeć na nią z góry, ale to był błąd,bo stamtąd mógł poczuć uwodzicielski zapach miodowych perfum, który od niejemanował, i widział złote kosmyki jej włosów, opadające na szyję.Jejarystokratycznie zarysowaną szyję, którą chciał.Przeniósł wzrok na jej twarz.- Bardzo dobrze wiem, jak sprawić przyjemność kobiecie, kiedyodpowiednio się postaram.- Naprawdę? - Uniosła brew.- Nie widziałam na to żadnych przykładów.- To nie znaczy, że tego nie potrafię.- Nie? Więc proszę mi to udowodnić.Proszę udowodnić mi, że potrafipan sprawić przyjemność kobiecie.Gdzieś w mrocznych zakamarkach swojego rozpalonego umysłuzrozumiał, że ona miała na myśli całkiem inny rodzaj sprawiania przyjemnościniż on - komplementy, uprzejmości i właściwe zachowanie.Ale w tej chwili nieobchodziło go to.Miał dość jej kłamstw i protekcjonalnych drwin.Już razpokazał jej, na co go stać i po tym, co się stało, każda rozsądna kobieta nieważyłaby się go drażnić.- Zwietnie.Skoro pani nalega.- powiedział i zanim zdążyłazaprotestować, nachylił się nad nią i pocałował prosto w miękkie, czerwoneusta, które dręczyły go w koszmarach przez ostatnich kilka nocy.Odskoczyła, zaszokowana.- Co pan wyprawia?SR- Chciała pani, żebym udowodnił, że potrafię sprawić przyjemnośćkobiecie.- Nie taki rodzaj przyjemności miałam na myśli.- A ja tak.- Nie wymierzyła mu policzka, co ośmieliło go na tyle, żedodał: - Widocznie nie byłem zbyt przekonywający, więc muszę spróbowaćjeszcze raz.- Ujął w dłoń jej podbródek.W jej oczach dostrzegł niepokój.- To jest absolutnie nie do przyjęcia.Nie jesteśmy w pańskim lochu.- Szkoda.- Drugą ręką objął ją w talii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]