[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chyba że będzie ich dla nas za dużo. kontynuował, a jego głos zamierał, gdy wychodziłz jaskini. Wtedy może po prostu pozwolę ci mieć wszystkich dla siebie, ty śmierdzuncy elfie!Wulfgar, nic nie powiedziawszy ani nie spojrzawszy na Drizzta, wyszedł następny,zostawiając drowa i Catti-brie samych.Drizzt zachichotał, gdy Bruenor dalej marudził, lecz gdyspojrzał na Catti-brie, ujrzał, iż zupełnie nie było jej wesoło.Jej uczucia wyraznie zostałyzranione. Sądzę, że to kiepska wymówka stwierdziła. Chciałem zabrać samego Wulfgara wyjaśnił Drizzt. Przypomnieć mu, jak to było,zanim zaczęły się kłopoty. I nie sądzisz, że mój ojciec albo ja moglibyśmy chcieć w tym pomóc? spytała Catti-brie. Nie chciałem tu nikogo, o kogo Wulfgar mógłby się obawiać wytłumaczył Drizzt,a Catti-brie cofnęła się z otwartymi ze zdumienia ustami. Mówię jedynie prawdę, wiesz o tym ciągnął Drizzt. Pamiętasz, jak Wulfgarzachowywał się względem ciebie przed walką z yochlolem.Starał się ciebie chronić za wszelkącenę, aż zaczęło to przeszkadzać w walce.Jak mógłbym cię uczciwie poprosić, abyś dołączyła donas tutaj, gdy ten poprzedni scenariusz mógł się powtórzyć, pozostawiając być może Wulfgaraw jeszcze gorszej emocjonalnie sytuacji, niż gdy wyruszyliśmy? Dlatego nie prosiłem równieżBruenora ani Regisa.Wulfgar, Guenhwyvar i ja walczylibyśmy z gigantami tak samo jak przedlaty w Dolinie Lodowego Wichru.I być może, jedynie być może, Wulfgar przypomniałby sobie,jak było przed jego pobytem u Errtu.Mina Catti-brie złagodniała i kobieta przygryzła wargę, kiwając twierdząco głową. I podziałało? spytała. Pewnie walka poszła dobrze, a Wulfgar walczył mężniei szczerze.Wzrok Drizzta podążył ku wyjściu. Nie na początku przyznał drow. Choć z pewnością poprawił się w trakcie.Mamnadzieję, że Wulfgar wybaczy sobie tę początkową chwilę wahania i skupi na rzeczywistej walce,gdzie spisywał się wspaniale. Wahania? zapytała sceptycznie Catti-brie. Gdy rozpoczęliśmy walkę. zaczął wyjaśniać Drizzt, lecz machnął ręką, jakby nie miałoto zbytniego znaczenia. Minęło wiele lat, odkąd ostatni raz walczyliśmy razem.Była towybaczalna omyłka, nic więcej. Tak naprawdę Drizztowi ciężko było zapomnieć, iż wahanieWulfgara niemal kosztowało życie jego oraz Guenhwyvar. Jesteś w szczodrym nastroju zauważyła spostrzegawcza Catti-brie. Mam nadzieję, że Wulfgar przypomni sobie, kim jest i kim są jego przyjaciele odparłdrowi tropiciel. To nadzieja rzekła Catti-brie. Ale czy się tego spodziewasz?Drizzt wpatrywał się dalej w wyjście.Mógł jedynie wzruszyć ramionami.We czworo wyszli z parowu i niedługo potem wrócili na szlak, a narzekania Bruenoraskoncentrowały się na Regisie. Gdzie, na dziewięć piekieł, jest Pasibrzuch? zagrzmiał krasnolud. I jak, na dziewięćpiekieł, zmusił giganta, by rzucał dla niego kamienie?Jeszcze kiedy to mówił, poczuli pod stopami wibracje ciężkich, bardzo ciężkich uderzeń stópi usłyszeli głupawą piosenkę śpiewaną pod rytm.Był to wesoły głos halflinga, Regisa, oraz drugi,brzmiący niczym grzmot.Chwilę pózniej zza zakrętu na północnym szlaku wyłonił się Regis,jadący na ramieniu giganta, obydwaj śpiewali i śmiali się na każdym kroku. Witajcie powiedział radośnie Regis, gdy nakierował giganta tak, by dołączyć do swychprzyjaciół.Halfling zauważył, że Drizzt trzyma dłonie na swych sejmitarach, choć były oneschowane (lecz miało to niewielkie znaczenie dla szybkiego jak błyskawica drowa), Bruenorściska mocno topór, Catti-brie swój hak, a Wulfgar Aegis-fanga i wygląda tak, jakby miał zamiareksplodować. To jest Junger wyjaśnił Regis. Nie był z tamtą bandą.Mówi, że nawet ich nie zna.I jestbystry.Junger podniósł dłoń, by przytrzymać Regisa, po czym ukłonił się nisko przed oszołomionągrupą. Tak naprawdę Junger nie chodzi nawet na drogę, w ogóle nie opuszcza gór wytłumaczyłRegis. Mówi, że nie obchodzą go sprawy krasnoludów ani ludzi. Powiedzioł ci to, co? spytał z powątpiewaniem Bruenor.Regis przytaknął z szerokimuśmiechem. A ja mu wierzę rzekł, kręcąc rubinowym wisiorkiem, którego magiczne, hipnotycznewłaściwości były dobrze znane przyjaciołom. To nic nie zmienia powiedział Bruenor z warknięciem, spoglądając na Drizzta, jakbyspodziewał się, że tropiciel rozpocznie walkę.Gigant był w końcu gigantem, zgodniez krasnoludzkim sposobem myślenia, a każdy gigant wyglądał lepiej, leżąc z toporem wbitymsolidnie w czaszkę. Junger nie jest zabójcą powiedział stanowczo Regis. Tylko gobliny powiedział wielki gigant z uśmiechem. I giganci wzgórzowi.I orki,oczywiście, bo kto mógłby znieść te paskudztwa.Jego wyszukany dialekt oraz wybór przeciwników sprawiły, iż krasnolud spoglądał na niegowielkimi oczyma. I yeti rzekł Bruenor. Nie zapominaj o yeti. Och, nie yeti odparł Junger. Ja nie zabijam yeti.Na twarz Bruenora powrócił grymas. Nie można nawet zjeść tych śmierdzących stworzeń wyjaśnił Junger. Ja nie zabijamyeti, ja je udomawiam. Co robisz? niedowierzająco rzucił Bruenor. Udomawiam je wytłumaczył Junger. Jak konia czy psa. Och, mam sporo robotnikówyeti w mojej jaskini w górach.Bruenor skierował niedowierzające spojrzenie na Drizzta, lecz tropiciel, równie zakłopotanyco krasnolud, jedynie wzruszył ramionami. Już straciliśmy za dużo czasu stwierdziła Catti-brie. Camlaine i pozostali będąw połowie drogi z doliny, zanim ich dogonimy.Pozbądz się swego przyjaciela, Regisie,i wracajmy na szlak.Regis potrząsał głową, zanim jeszcze skończyła. Junger zwykle nie opuszcza gór wyjaśnił. Ale dla mnie to zrobi. To ja już nie będę musiał cię nosić mruknął Wulfgar, odchodząc. Nie najgorzej. I tak nie musisz go nosić odparł Bruenor, po czym spojrzał z powrotem na Regisa.Sądzę, że sam możesz chodzić.Nie potrzebujesz giganta jako kunia. Więcej powiedział Regis, promieniejąc. Ochroniarza.Krasnolud i Catti-brie jęknęli.Drizzt jedynie zachichotał i potrząsnął głową. W każdej walce spędzam większość czasu, starając się usunąć z drogi wyjaśnił Regis.Nigdy się nie przydaję.Jednak z Jungerem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]