[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie jestem dostatecznie obeznany z tÄ… okolicÄ…! zaczÄ…Å‚ poseÅ‚. Wszakże siÄ™ niemylÄ™? Znajdujemy siÄ™ w miejscowoÅ›ci Askadalarny, zwanej SkroÅ‚ykÄ…?Potwieróono zgodnie, ale jeno skinieniem gÅ‚owy, gdyż żaden z obecnych wymówićgÅ‚oÅ›no sÅ‚owa nie byÅ‚ w stanie.òiwiono siÄ™ nawet, że Katarzyna zdobyÅ‚a siÄ™ na tyleprzytomnoÅ›ci, by trÄ…cić Börjego, który wstaÅ‚ i podaÅ‚ krzesÅ‚o posÅ‚owi.PoseÅ‚ przysunÄ…Å‚ krzesÅ‚o do stoÅ‚u, usiadÅ‚ i poÅ‚ożyÅ‚ przede wszystkim na stole papiertrzymany w rÄ™ku.Potem dobyÅ‚ tabakierki i poÅ‚ożyÅ‚ jÄ… obok papieru.NastÄ™pnie wyjÄ…Å‚okulary z futeraÅ‚u i przetarÅ‚ starannie chustkÄ… w niebieskie kratki.UkoÅ„czywszy te pierwsze przygotowania, poseÅ‚ rozejrzaÅ‚ siÄ™ wokoÅ‚o.Wszyscy zebraniw izbie byli to biedacy, których nawet z imion i nazwisk nie znaÅ‚ wcale. ChciaÅ‚bym pomówić z Janem Andersonem ze SkroÅ‚yki! powieóiaÅ‚. To ten, który leży na łóżku! rzekÅ‚ stary sieciarz Ola, pokazujÄ…c palcem. Czy chory? poinformowaÅ‚ siÄ™ poseÅ‚. Nie, nie! odparÅ‚o kilku. I nie p3any! dodaÅ‚ Börje. I nie Å›pi także! dorzuciÅ‚ Ola. OdbyÅ‚ óiÅ› dalekÄ… drogÄ™! powieóiaÅ‚a Katarzyna. ZmÄ™czyÅ‚ siÄ™ baróo!Pewna byÅ‚a, że to sprawÄ™ najlepiej zaÅ‚atwia.JednoczeÅ›nie pochyliÅ‚a siÄ™ nad mężem,chcÄ…c go skÅ‚onić, by wstaÅ‚.Ale Jan nie ruszyÅ‚ siÄ™. Czy zrozumie, co powiem? spytaÅ‚ znowu poseÅ‚. Naturalnie& oczywiÅ›cie! zawoÅ‚ali wszyscy chórem. Może siÄ™ boi zÅ‚ych wiadomoÅ›ci z powodu, że sam pan poseÅ‚ Karol Karlson zeStorwiku przybyÅ‚ doÅ„ w odwieóiny! zauważyÅ‚ sieciarz Ola.PoseÅ‚ zwróciÅ‚ ku niemu gÅ‚owÄ™, spojrzaÅ‚ na starego o czerwono obwieóionych oczachi rzekÅ‚: Ola Bengsta nie miaÅ‚ nigdy powodu bać siÄ™ spotkania z Karolem Karlsonem i pókisiÄ™ spotykali, byÅ‚o pół biedy!Potem zwróciÅ‚ siÄ™ znów do stoÅ‚u i zaczÄ…Å‚ czytać to, co byÅ‚o napisane na papierze.Zebrani doznali ogromnej ulgi, a nawet ogarnęła ich radość.Wszakże w gÅ‚osie posÅ‚aprzeb3aÅ‚o coÅ›, co przy dobrej woli można byÅ‚o wziąć za życzliwość& ba& niektórym zdaÅ‚osiÄ™, że kÄ…ciki ust posÅ‚a zadrgaÅ‚y uÅ›miechem.Przeczytawszy, poseÅ‚ rzekÅ‚:t w n e t óiÅ›: należność.selma la erl f TÄ™tniÄ…ce serce 41 Sprawa ma siÄ™ tak.Przed kilku dniami dostaÅ‚em list podpisany przez KlarÄ™ FinÄ™GulleborgÄ™, córkÄ™ Jana Andersona ze SkroÅ‚yki, w którym to liÅ›cie donosi mi ona, żeprzed trzema miesiÄ…cami wyjechaÅ‚a z domu, by zarobić dwieÅ›cie talarów, które roóice jejmajÄ… w dniu pierwszego pazóiernika zapÅ‚acić Larsowi Gunnarsonowi za prawo wÅ‚asnoÅ›cigruntu, na którym stoi ich dom&Tu zrobiÅ‚ poseÅ‚ pauzÄ™, by obecni mogli lepiej zrozumieć jego sÅ‚owa. NastÄ™pnego dnia ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej otrzymaÅ‚em pieniąóe, z proÅ›bÄ…, bym siÄ™sam udaÅ‚ do Askadalarny i sprawÄ™ zaÅ‚atwiÅ‚ z wÅ‚aÅ›cicielem w ten sposób, by roóice nigdyjuż nie byli niepokojeni w swych prawach wÅ‚asnoÅ›ci.To baróo rozsÄ…dna óiewczyna! pochwaliÅ‚ poseÅ‚, podnoszÄ…c w górÄ™ list. ZwróciÅ‚a siÄ™ od razu wprost do mnie! Gdybytak czynili wszyscy, lepiej by siÄ™ óiaÅ‚o w tej gminie!Zanim skoÅ„czyÅ‚ mówić, Jan usiadÅ‚ na krawęói łóżka i spytaÅ‚: Co siÄ™ óieje z óiewczynÄ…? Góie jest? A teraz zapytujÄ™ roóiców koÅ„czyÅ‚ poseÅ‚ czy goóą siÄ™ na życzenie córki i czychcÄ…, bym zawarÅ‚ umowÄ™ kupna& Ale óiewczyna& óiewczyna! zawoÅ‚aÅ‚ Jan. Góież jest? Góie jest? powtórzyÅ‚ poseÅ‚ patrzÄ…c na list. Pisze, że nie byÅ‚a w stanie w takkrótkim czasie odÅ‚ożyć tak wielkiej kwoty.Ale znalazÅ‚a sÅ‚użbÄ™ u pewnej dobrej pani, któradaÅ‚a jej pieniąóe naprzód.Musi je teraz dopiero odsÅ‚ugiwać. WiÄ™c nie przyjeóie? spytaÅ‚ Jan. O ile wiem& odrzekÅ‚ poseÅ‚ to teraz jeszcze wracać nie może.Musi odsÅ‚użyć.Jan poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ znowu i obróciÅ‚ do Å›ciany.Cóż go obchoóić mógÅ‚ grunt i dom, i wszystko? Czym że byÅ‚o mu życie bez jegodrogiej Klary Finy Gulleborgi?ocz tek zÅ‚udPrzez pierwszych kilka tygodni po bytnoÅ›ci posÅ‚a nie byÅ‚ Jan zdolny do żadnej roboty.LeżaÅ‚ ciÄ…gle na łóżku i gryzÅ‚ siÄ™.Każdego ranka wstawaÅ‚, co prawda, ubieraÅ‚ siÄ™ i chciaÅ‚ iść do Falli.Ale doszedÅ‚szy dodrzwi, uczuwaÅ‚ takie znużenie i bezsilność, że nie pozostawaÅ‚o nic innego, jak poÅ‚ożyć siÄ™z powrotem na łóżku.Katarzyna wysilaÅ‚a siÄ™ na cierpliwość, bo wieóiaÅ‚a, że tÄ™sknota, podobnie jak każ-da inna choroba, wymaga czasu, by siÄ™ przeÅ‚amać i zniknąć.òiwiÅ‚a siÄ™ tylko, czemuw danym wypadku tÄ™sknota Jana za córkÄ… trwa tak dÅ‚ugo i zachoóiÅ‚a w gÅ‚owÄ™, oblicza-jÄ…c, kiedy minąć może.Może do samych Å›wiÄ…t Bożego Naroóenia albo przez caÅ‚Ä… zimÄ™nawet!I byÅ‚oby siÄ™ niezawodnie tak staÅ‚o, gdyby nie to, że pewnego dnia przyszedÅ‚ starysieciarz Ola z zapytaniem, co sÅ‚ychać i zostaÅ‚ zaproszony na kawÄ™.ByÅ‚ zazwyczaj maÅ‚omówny, jak wszyscy, których myÅ›li bujajÄ… daleko i dlatego niedostrzegajÄ…, co siÄ™ wokoÅ‚o nich óieje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]