[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie podejrzewałam cię o tak dobry gust - stwierdziłai przeszyła Jess wzrokiem ostrym jak szpada.- Zawsze jesteśtak.skromnie ubrana.- Dla mnie najważniejsza jest wyobraznia.- Jess uśmiech-nęła się i spojrzała wymownie na głęboki dekolt rywalki.Iry-tujące było to, że wyglądała bardzo ponętnie, podczas gdyu każdej innej uznano by to za przekroczenie granic dobre-go smaku.- Co miałeś na myśli, mówiąc, że znam się na rzeczy? -zapytała Gabea, gdy się upewniła, że nikt ich nie słyszy.- Ubiegły rok, moje urodziny.- Och!Przypomniała sobie swój podarunek, przesłany mu podwpływem spontanicznie podjętej decyzji.- Nie wiedziałam, czy to odpowiedni rozmiar.I nie wiedziała, czy w ogóle mu się to spodoba.Dotknął palcem jej policzka.- Na pewno zanim wyszłaś, dobrze się przyjrzałaś moje-mu ciału.83SRZaczerwieniła się na wspomnienie ich szaleństwa przedlustrem.Gabe uśmiechnął się i wziął z tacy przechodzącegoobok kelnera dwie lampki wina.- Mogę prosić o sok? - zapytała Jess.- Myślałem, że lubisz białe wino - zdziwił się.- Dziś wieczór nie mam ochoty - skłamała, zastanawiającsię, kiedy on się domyśli powodu jej odmowy.Miał mózgsprawniejszy niż komputer, ale widocznie tym razem go za-wiódł.Podeszli do nich znajomi i wszczęli jakąś niezobowiązu-jącą konwersację.Dzięki temu Jess miała okazję rozejrzeć siępo sali i stwierdzić, że znajduje się wśród najbardziej znaczą-cych ludzi w mieście.Drugim jej spostrzeżeniem było to, że nawet starsi pano-wie podchodzili do Gabe a, prosząc go o radę, i okazywalimu ogromny szacunek, co było dla niej niemałym zaskocze-niem.Po raz pierwszy zaczęła się obawiać o ich małżeństwonie dlatego, że Gabe nie umiał jej okazywać czułości.Wychowała się i wzrastała pod okiem ojca, który jej nienauczył rzeczowego podejścia do spraw.Nie zaliczała się teżdo błyskotliwych rozmówczyń ani ełokwentnych pań domu,które to cechy Gabe chętnie by widział w swojej żonie.- Wszystko w porządku? - zapytała Sylvie, podchodzącdo grupy osób w pobliżu Gabea- Cudowna zabawa! - wykrzyknęła jedna ze starszych pań.- I jacy mili ludzie!- Chciałam ograniczyć grono do najbliższych przyjaciół.84SRJess wiedziała, że Sylvie nie jest snobką.Pochodzi-ła z szacownej, zamożnej rodziny i wychowała się wśródludzi o wysokim statusie społecznym.A Jess była dziew-czyną znikąd.- Obiad można już podawać - oznajmiła gospodyni.-Chodzmy do jadalni.Wizytówki są przy każdym nakryciu.Pomyślałam, że dobrze będzie się wymieszać, żeby było cie-kawiej.Jess miała dziwne przeczucie, że wie, kto gdzie i przy kimbędzie siedział.Niewiele się pomyliła.Sylvie nie zajęła miej-sca na czele stołu, tylko pośrodku.Gabriel po jej prawej stro-nie, inny mężczyzna po lewej.Gabe wstał, z kieliszkiem w dłoni.Wszyscy obecni za-milkli.- Ponieważ rodziców Sylvie nie ma w kraju, poprosiłamnie, bym wzniósł toast.- Spojrzał w bok i po chwili ciąg-nął dalej: - Wszyscy się chyba zgodzimy, że Sylvie w takmłodym wieku zrobiła w pewnym sensie karierę.Jess zacisnęła dłonie pod stołem, bojąc się, by Gabe nienawiązał do jej osoby.- Ma wszelkie powody - kontynuował - by się cieszyćwłasnym szczęściem i z dumą obchodzić dzień urodzin.Za-praszam wszystkich obecnych, by się dołączyli do moichgratulacji.Słowa wszystkiego najlepszego" wędrowały wokół stołu,a Sylvie wsparła dłonie o ramię siedzącego obok Gabe'a.Jesszmusiła się całą siłą woli, by na to nie patrzeć.Nie chciała85SRdać Sylvie satysfakcji, okazując zazdrość urażonej małżon-ki.W tej właśnie chwili jej oczy napotkały wzrok mężczyznyzajmującego miejsce tuż przy niej.- Mam na imię Jason - przedstawił się z uśmiechem.- A ja Jess.- Starała się pozbyć napięcia.- Czym się zaj-mujesz, Jasonie?- Jestem prawnikiem, niestety.Och, przepraszam.- Od-wrócił się, by odpowiedzieć na pytanie siedzącej z drugiejstrony kobiety.- Jessico, kochanie, marzyłam, żeby z tobą porozmawiać.Jess, zdziwiona, spojrzała w lewo.- Pani Kilpatrick? - Cóż ona miała jej do powiedzenia?- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś wielką artystką?Jess, kompletnie zaskoczona, odstawiła na stół szklankęz sokiem.- Skąd ty to wiesz?- Wyobraz sobie, że przyjaznię się od lat z Richardem Du-sevicem.W zeszłym tygodniu, w Australii, byliśmy oboje napewnej ważnej wystawie.Przez cały czas się spieszył i chciałjak najszybciej wrócić do domu, bo jego asystent zadzwoniłdo niego z wiadomością, że nadeszła paczka od J.B.Randal-la.- Uśmiech rozjaśnił twarz pani Kilpatrick.- Chciałamw końcu zobaczyć te obrazy, więc odwołałam lot.Słysząc głośny śmiech Sylvie, Jess uniosła głowę i ujrzałaGabe'a patrzącego na blondynkę obok w taki sposób, w jakina swoją żonę nigdy nie patrzył.Zcisnęło ją w gardle i zmusi-ła się do skupienia uwagi na słowach pani Kilpatrick
[ Pobierz całość w formacie PDF ]