[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Widzę!Major zerknął na mnie spod lornetki.- No, jak pan widzi, to chyba pan ich też widzi.A mógłbym teraz spróbowad po nich jednym pułkiem.I rzeczywiście, pod drzewami pojedynczo, gęsiego, posuwał się oddział piechoty.- O, nie, panie majorze! Do tych to ja panu pokażę, jak my strzelamy.Niech pan poczeka.Skoczyłem do czołgu.Do tego celu na tę odległośd mogę strzelad wygodnie zza zasłony.Różnicakątów położenia - dziesięd stopni.Trzeba skrócid celownik, a wydłużyd zapalnik.- Działo!- Em pięddziesiąt cztery.piętnaście.- Zapalnik.cztery coma jeden.- Co jedna podziałka w prawo.- Kwadrant trzy dwadzieścia osiem.- Mówid, kiedy gotowe.W czołgu gorączkowa praca wydobycia pocisków i nastawy zapalników.Teraz strzelam bez poprawek,od dawna w mózgu siedziała mi ta nastawa.Szczęk zamka.- Fire!Ten miękki odrzut lufy!Targało czołgiem.Pocisk szedł za pociskiem, tam w dok troiły się ręce.Dla nich dopiero terazzaczynała się bitwa.Nad samymi koronami drzew białe obłoczki rozprysków zaczęły się układad w równiusieoką linijkę.Przy tej szybkości wysyłania ostatni wybuch wyrównał do pierwszego, zanim ten zdążył rozpłynąd sięw powietrzu.Wróciłem do majora.- Wie pan co, młody człowieku, bo nie znam paoskiego stopnia, ostatnie lata byłem wykładowcą wSzkole Artylerii w Toruniu.Wiem, co to jest artyleria, bo do dziś jest moim życiem.Ale takiegostrzelania na rozprysk nie widziałem.Prawda, że wasze działa mają większą prędkośd początkową, atym samym mniejsze rozrzuty.Ale żeby wybuchy były na jednej linii i na jednej wysokości przystrzelaniu na kąt podniesienia, to trzeba zobaczyd, żeby uwierzyd nawet w możliwośd.Jak pan mógłna ten dystans, bez wstrzeliwania się, tak od razu siedzied na celu? Kto pan jest, do cholery? Czy panartylerzysta?- Kto ja jestem?.Panie majorze, jestem żołnierzem zawodowym armii prywatnej generała Andersa,na skromnym uposażeniu porucznika.- Głupie żarty się pana trzymają, poruczniku, znalazł się kondotier prywatnej armii.Jak pan do tychnonsensów doszedł?- Ano, służyło się w armii Najjaśniejszej Rzeczypospolitej w charakterze pospolitego ruszenia, jakwypadało z tradycji.Nie wyszło.We Francji wcielili mnie w sołdaty nowej armii, tej lepszej armii, znajwspanialszymi dowódcami.Znowu nie wyszło.Więc razem z Sikorskim zmieniliśmy kwaterę naWyspę.Tam mi towarzystwo nie odpowiadało, więc jako podróżny zwyczajny nie oparłem się aż wEgipcie.Jak się biedaczek Sikorski utopił, to ja sobie Andersa na commanding officera okrzyknąłem.Dobrze mi tu, na jadło nie narzekam, tylko słabo płacą.Major zniecierpliwiony machnął ręką i odwrócił głowę.Ogromnie byłem zadowolony z efektu.Po pierwsze starszy pan zdenerwował się, po drugie z tymstrzelaniem to był mój popisowy numer.Wszystko było łatwiejsze, niż wyglądało.Przy mojej wprawieoceny odległości, nabytej przy tysiącach wystrzelonych pocisków na strzelnicach pustynnychAbbasya, wejśd pierwszym strzałem na cel nie było żadną sztuką.Udawało mi się to dziesiątki razy.Reszta to świetny trening załogi.Ale cieszyło mnie to, bo widziałem z twarzy majora, że historia tegostrzelania pójdzie dalej.I tak po cichu reklama się robi niezgorsza.Jak ten strzał pod Chiaravalle nabrał już posmaku legendy, a nawet obił się o stół samego marszałkaHarolda Alexandra.Benek Lipkowski to z miejsca zdyskontował i bodaj już czterem naiwniakom wsztabie przehandlował łuskę tego - jak mówił - legendarnego pocisku za jakieś tam ułatwienia iosobiste przydziały whisky z NAFFI.Naturalnie, przywiózł mi butelkę, żeby się pochwalid:- White Horse'a ci przywiozłem, jak sam rozumiesz, tylko dla konserwatystów.Coraz trudniej żyd wtym narodzie.Sam taki nie wypije, bo mu żal, a drugiemu nie da.Ale jak ja to pięknie ubrałem wAlexandra, to brali jak płotki na robaka.Było nie było, piękny souvenir.Cała rodzina contadina przezniedzielę pucowała te łuski do glansu, nawet ich do kościoła nie puściłem.- Benek! Ale przecież, jak się zwiedzą, będzie granda.Jednemu - to rozumiem, dobry wic! Ale czterem- to już trochę przesoliłeś.- Widzisz, gdybym wcisnął jednemu, toby pózniej autentyczności mogli dochodzid, jakby się ktowygadał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]