[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Muszę zdać raport panu HoolowiTash uświadomiła sobie nagle, że wujek Hoole i Zak są w niebezpieczeństwie.Byli gdzieśtam na planecie, bez ochrony urządzenia, takiego jakie otrzymała od Bebo.Musieli sięśpieszyć Dzięki, Bebo powiedziała Tash- Nadal nie wiem o co tu chodzi, ale przynajmniej wiem, że jest większa zagadka od SmadyHutta.Tash i Deevee wspięli się z laboratorium i pośpieszyli poprzez cienie rzucane przez drzewa.44 Tymczasem w laboratorium Bebo przystanął w pobliżu krawędzi okropnej jamy.Bałsię jej, ale wiedział, że w jakiś sposób powodowała całe zło, którego był świadkiem.Teraznareszcie, ktoś inny mu uwierzył.Z głębokiej czeluści otchłani pojawił się huk.Hukprzeszedł w jęk.Bebo pochylił się nad krawędzią jamy.Przez ułamek sekundy wydawało musię, że w dole coś się porusza.Ale nie zauważył zabójcy skradającego się za nim, dopóki niebyło za pózno.- To od Hutta Smady warknął Gank, unosząc blaster.- Twoja kolej na zniknięcie wystrzelił Błyskawica uderzyła Bebo i posłała gokoziołkującego na dno jamy.W połowie drogi do wioski Tash zapytała Deevee Myślisz, że wujek Hoole dzisiaj mi uwierzy.- Nie wiem odpowiedział droid Na pewno jest tam jakieś laboratorium, ale co to możeoznaczać? Opuszczono je dawno temu.Jeśli jest jakaś nieczysta gra, powiedziałbym, że mawięcej wspólnego z Huttem Smadą niż z opuszczonym laboratorium.On jest prawdziwymzagrożeniem na tej planecie.Ale Tash już nie słuchała.Jeszcze jeden dzwięk dotarł do jej uszu-Siorp , siorp.Ten sam dzwięk, który słyszała ostatniej nocy Słyszałeś?Siorp, siorp.- Tak- odpowiedział droid Bardzo niezwykły dzwięk.Podobne do pijących krew pijawek zCircapus Cztery.- Dochodzi stamtąd.Wraz z Deevee za plecami, Tash skradała się w kierunku dzwięku.-Siorp, siorp.Siorp, siorp.Nie tylko dzwięk się nasilał, ale i zaczął się mnożyć.A dochodził zaraz zza następnego drzewa.Tash ostrożnie oderwała gałąz i zajrzała do małej polany.Na początku poczuła ulgę.Zobaczyła tylko Enzeenianów stojących wokół polany.Kiedy tak patrzyła, zobaczyłanastępnego Enzeenianina, który wszedł na polanę.To był Chood.Tash otworzyła usta, żeby go zawołać.A potem zdławiła krzyk.Chood otworzył usta szczerząc zęby i wysunął język.Był zaskakująco gruby i niezwykledługi i wydostawał się z buzi niczym gruby wąż.Wił się w powietrzu przez moment a potemzanurkował głęboko pod ziemię.45Siorp Siorp.ROZDZIAA 12Siorp.Siorp.Ssący dzwięk wypełnił powietrze.Co robił Chood?Tash odchyliła gałąz drzewa bardziej do tyłu, żeby mieć lepszy widok.Ale gałąz trzasnęła zgłośnym pęknięciem.Zaskoczeni Enzeenianie popatrzyli prosto na nią.Wyraznie zobaczyła twarz Chooda.Przyjazny uśmiech gdzieś znikł, ujawniając wypełnionenienawiścią spojrzenie.Zobaczyła nas! Brać ją.Grupa Enzeenianów zaczęła się do niej zbliżać.Tash była zmieszana.Czemu byli zli?- W nogi !-wrzasnął Deevee, odciągając Tash z dala do polany.Po raz Drugi w ciągu dwóch dni Tash uciekała w obawie o własne życie.Tash i Deevee uciekli z dala od małej polany.Ale Enzeenianie byli dużo szybsi.Ukazali sięszybko za nimi i Tash zobaczyła ich prześlizgujących się wzdłuż drzew po drugiej stronie.Wkrótce będą otoczeni.Obok niej, mechaniczne złącza Deeviego pojękiwały, kiedy starał siędotrzymać kroku ludzkiemu kompanowi.Nie był zaprojektowany aby ścigać się po lesie.Tash przeskoczyła ponad korzeniem drzewa.Za nią Deevee potknął się i z brzękiem upadł naziemię.Nagle za nimi znalezli się Enzeenianie.- Deevee! wrzasnęła Tash zwalniając- Uciekaj odkrzyknął droidPotem został pogrzebany pod stertą Enzeenianów.Tash usłyszała jak biją go bezlitośnie po jego metalowym ciele.Kiedy biegła obejrzała sięprzez ramię, mając nadzieję, że mignie jej przed oczami.Kiedy spojrzała następnie do przoduujrzała Enzeenianina stojącego na wprost niej.Tash odskoczyła w lewo.Ale pojawiali się następni.Wszędzie gdziekolwiek spojrzała byliEnzeenianie.Była otoczona.Walczyła, kopiąc i uderzając pięściami kiedy Enzeenianie jąschwycili.Ale było ich zbyt wielu.-Co się dzieje? zapytała-Czemu przez was znikają ludzie?Jeden z Enzeenianów zaśmiał się złowieszczo- Nikomu nie czynimy żadnej krzywdy46Więc co tu się dzieje? zażądała odpowiedziEnzeenianin zaśmiał się raz jeszcze.-Nigdy się nie dowiesz.Spojrzał na swoich kompanów.Chood dopadł ich w jednymmomencie.- Zatrzymamy ich do tego momentu.Tash przestała się wyrywać.Enzeenianie byli dla niej za silni.Zaczeła się trząść kiedyzaczęło ogarniać ją uczucie zagrożenia.I jeszcze, tak jak to miało miejsce w laboratorium, jejstrach wyzwolił inne uczucie, uczucie opanowania i spokoju, silne, jak jakiś rodzaj mocy.MocTash jej poszukiwała.Miała nadzieję ją znalezć.Tęskniła za nią.Ale nigdy nie myślała żewłaściwie sama ją posiada.Ale poczuła coś.Nieprawdaż?- Nie masz nic do stracenia powiedziała do siebieTash zamknęła oczy.Starała się przywołać Moc.Biorąc głęboki oddech, przypomniałasobie co Jedi napisali o Mocy.Moc nas otacza, przeczytała, spaja nas ze sobą.Możeprzyciągać i odpychać różne przedmioty.To największa siła w całej galaktyce.Siła armii,gwiezdnych flot, nawet siła planet, jest niczym w porównaniu do potęgi Mocy.Tash wyobraziła sobie Moc jako pole energii odrzucające Enzeenów.Z początku poczuła sięgłupio.Ale powoli jej zażenowanie oddało pole spokojowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]