[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale w tej chwili Niemcy jak na komendę wydobyli rewolwery i krzyknęli razem:- Halt!42ROZDZIAA Xw którym.Jumbo robi mało zaszczytną karierę, a pan Aniołek zawiera ważną transakcjęfinansową Adria szalała.Strumieniami lało się piwo Haberbuscha - od pewnego czasu wWarszawie nur fur Deutsche.Lokal był już dawno nur fur Deutsche.Stoliki poobsiadalilotnicy w błękitnych, kusych kurtkach, Wehrmacht w szarych mundurach i partyjniacy,ubrani na pierniczkowo, z krwawymi opaskami na rękach.Między nimi piszczały,wrzeszczały, wierciły się wypięte, wyondulowane Blitz-Madeln ze służby łączności.Nagle gwar ucichł, drzwi z trzaskiem się otworzyły, orkiestra zagrała tusz i wszedł,poprzedzany przez swego pazia , małego folksdojcza w mundurze Hitler Jugend, samwładca miasta Warschau i okolic, gubernator Ludwik Fischer.Rozdając na prawo ilewo łaskawe uśmiechy, gdzieniegdzie poklepując przyjaciół, gubernator chronionyprzez straż tylną, złożoną z kilku gestapowców wyższych stopni, zajął miejsce whonorowej loży.Wysmokingowany dyrektor kawiarni, spocony z przejęcia, podbiegłdo orkiestry, poszeptał z kapelmistrzem, po czym wybiegł z sali.Rozległ się gong,parkiet zalały światła reflektorów i program się zaczął.Jako pierwszy numer popisywała się tłusta tancerka.W chwilę pózniej zmieniła ją Piątka wesołych żandarmów GG.Byli to mili, rozdokazywani chłopcy, którzy wdzień rzucali do Wisły z mostu Poniatowskiego przyłapane na ulicach żebrząceżydowskie dzieciaki, a wieczorem śpiewali tu prześmieszne piosenki z ewolucjami.Gdy weseli żandarmi w burzy braw zeszli z parkietu, muzyka zaczęła jakąśegzotyczną, zgiełkliwą, szaloną a rytmiczną melodię.Zza kotary szybko jak kulawypadł i począł wirować w kręgu światła reflektorów ubrany, elegancki frak, białegetry i cylinder z białym rondem, wysoki, barczysty Murzyn.Widzowie zamarli z wrażenia.Mlecznobiałe, blondynkowate Niemki nie spuszczałyoczu z hebanowego tancerza; pożerały go wzrokiem, z dreszczykiem i trwogą myśląc oartykule niemieckiego prawa dotyczącym zhańbienia rasy.Powtórzywszy trzykrotnie popisową swoją czeczotkę, Jumbo wypadł za kulisy.Szybko przebrał się w zwykły marynarkowy garnitur, gabardynowy płaszcz, nasunął naoczy kapelusz i tylnym wyjściem wydostał się na ulicę.Stanął na roguMarszałkowskiej i Moniuszki, chwilę nad czymś rozmyślał, wreszcie ociężałymkrokiem ruszył na Starówkę.Trzy tygodnie już upłynęło od czasu jego aresztowania przez żandarmów PodMinogą.Siedział kilka dni.Badano go trzykrotnie, dlaczego się ukrywał we wdowichszatach za krepowym welonem.Ale zdołał ich wreszcie przekonać, że bał się jedynierepresji z powodu swej przynależności rasowej.Szef gestapo, o którego cała sprawa się oparła, przewertowawszy odpowiednie dziełarasistowskie i poradziwszy się telefonicznie Berlina, doszedł do wniosku, że jedenMurzyn w prowincjonalnym mieście Guberni Generalnej nie jest zagrożeniembezpieczeństwa dla czystości rasy wielkich Niemiec, i kazał go wypuścić.Wtenczas to zaczął Jumbo swoją karierę artystyczną.%7łandarmi, którzy byliświadkami jego występu Pod Minogą , polecili go dyrektorowi Adrii jako wielkąatrakcję.Jumbo nie chciał na razie słyszeć o tańcu na parkiecie, ale kiedy Niemcy sięuparli i zagrozili ponownym aresztowaniem, musiał się wreszcie zgodzić.Tańczyłwięc, ale z każdym dniem czuł dla siebie większą pogardę.43Mieszkał teraz już otwarcie z Maniusiem Kitajcem, który jakkolwiek udzielił murozgrzeszenia, w chwilach złego humoru nazywał go gestapowskim baletnikiem ikazał do siebie mówić per szanowny panie Marian.Ale nie to gnębiło najbardziej Murzyna Jumbo.Wraz z całą ferajną spod Minogimęczył się od kilkunastu dni nad sposobem wydobycia z Pawiaka AndrzejaZagórskiego.Co wieczór odbywały się w barze długotrwałe na ten temat narady.Rzucanonajrozmaitsze projekty.Jumbo zaproponował kiedyś przesłanie na Pawiak w paczce zżywnością niepotrzebnego mu już wdowiego stroju wraz z kapeluszem i welonem.Jego zdaniem redaktor, przebrawszy się w ubikacji w suknię i zapuściwszy krepę natwarz, z łatwością będzie mógł opuścić więzienie, nie zwracając na siebie niczyjejuwagi.Po wysłuchaniu tego projektu audytorium popatrzyło na jego autora przeciągle,a Maniuś Kitajec, nic nie mówiąc, powstał, ujął go za kołnierz i wyprowadził dokuchni, zamykając za nim starannie drzwi.Powstały natomiast inne, realne już możliwości uwolnienia Andrzeja za pomocągrubszej łapówki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]