[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dalej pędzą jedenastowieczni rycerze na rudych hippozaurach, rywalizujący zewspółczesnymi jezdzcami na latających jednośladach.Nim oko zdąży tozarejestrować, już od strony placu Ludu nadciągają obrotowe giptejony iprzypominające jeże nośniki naszpikowane znakami wszystkich legionów.Przy skrzyżowaniu z Aleją Girlandów tłum staje się gęstszy od ziaren w ogromnymorelskim słoneczniku.Dia wraz z Gurusem przeciskają się pod ścianami, kierują wstronę Trybuny C, na którą wejściówki otrzymali artyści, naukowcy i ich rodziny.Herrianka jest wściekła.Wydarzenia ostatnich dni udaremniły jej udział wpróbach - nie zagra więc roli małej westalki, a podczas następnej inauguracjibędzie za stara.Denerwuje ją brak Leontiasa, który jak znikł koło południa,dotąd nie powrócił.Gurus też zachowuje się głupio, choć ledwie żywy uparł się,by zamiast oglądać ceremonię z okna gostnicy obok Panteonu przedzierać się przezpołowę trasy.Na dodatek młody Wened jest dziwnie milczący, pochłania gonajwyrazniej jakiś skomplikowany problem.A może jest obrażony? Dii przypominasię noc spędzona w ramionach Leo i jeszcze czuje rozkoszny dreszcz.Na roguPromenady Matron vigilianci na parę pacierzy zatrzymują ruch przepuszczająckolumnę sportowców.Maszerują mocarni, piękni, półnadzy, w przezroczystychhimationach, bohaterowie igrzysk za życia ubóstwiani, po śmierci nagradzaniposągami w portykach zasług.- Nad czym myślisz? - pyta Dia chłopaka.- Coś mi tu nie pasuje.To wszystko nie tak.- Co nie tak? Leo opowiedział ci przecież o zdemaskowaniu Ruffixa, ozatrzymaniu zabójcy Narensa, o ekumeńskim spisku.Wszystko jest jasne!- Nic nie jest jasne.Posłuchaj.Ruffix kazał zabić Narensa, bo myślał, że wie ospisku.Ale było to tylko przypuszczenie.Nadal nie wiemy, o co naprawdęchodziło temu trynitatyście.Poza tym łatwo zauważyć, że w całej sprawiedziałała jeszcze inna struktura.Ktoś zabił tego najemnika w więzieniu, staregowięznia, klawisza Ogniopióra.Ruffix upierał się, że to nie jego sprawka.Itrzeba mu wierzyć.Odpowiada za tyle zbrodni, że przyznanie się do jednej więcejnie sprawiałoby różnicy.- Leo na pewno zna odpowiedz.- Czy przypadkiem nie przesadzasz ze ślepą wiarą w jego intelekt? To wojownik,świetnie zabija, zwycięża i chędoży, ale co do myślenia.- Puścili ruch - przerywa mu oburzona Herrianka.- Idziemy!Muzyka dochodzi do potężnego crescendo.Dlaczego jeszcze nie spotkali Leontiasa?Dia dochodzi do środka promenady.I nagle przelatuje ją dziwny skurcz strachu.Nic nie uzasadnia lęku.A jednak.Rozgląda się dookoła.Same radosne twarze.Widzi jednak, że Gurus również przystanął.Uniósł piegowatą twarz ku dachom,wśród sterczyn i monumentów rozpoznaje sylwetki sekurytów Druzzusa, przemieszanez pretorianami FOI.Jeszcze wyżej czuwa wirowiec sił specjalnych.Wszystko podkontrolą.Nawet jej bukiecik hermionów, który zamierza rzucić Cedrusowi,trzykroć sprawdzali vigillianci, pretorianie i straż fakcyjna.W perspektywie Itinery gęstnieje las sztandarów i feretronów.- Cedrus! Cedrus! - skanduje tłum.Gurus nadal rozgląda się po domach.Widzi tłumy dzieci na pergulach imenianach, okna wypełnione przez promenerów i servitów.Obok insulmieszkalnych, na koronie ośmiopiętrowego mercatorium przysłaniając ślepe glify izamurowane okienka strychowe pyszni się ogromny transparent: "Niech ci fortunasprzyja, Cedrusie!" Niżej pulsuje wielki świetlon reklamujący dom handlowyJANUS.Janus.?!Cichy brzęczyk.Wykonawca obudził się.Otaczał go kompletny mrok.Podświetliłchronometr, nona 45.Uśmiech przemknął po wąskich wargach.Wziął pastylkęstymulu.Ani ciasnota pomieszczenia, ani panujący zaduch (ekipa zamurowująca goprzed trzema dniami zostawiła tylko maleńki otwór wentylacyjny) nie robiły nanim wrażenia.Kryjówkę skonstruowano tak chytrze, że jego istnienie mogłobyzostać wykryte dopiero po dokładnych pomiarach strychu lub przez zburzenie ściandziałowych.Jeszcze raz sprawdził broń, długi celmierz z optykalem, arcydziełosztuki rusznikarskiej.Skontrolował miękkość spustu.Załadował jedenwielkokalibrowy nabój.Nigdy nie potrzebował dwóch.Uruchomił fonion.Mikroodbiornik umieszczony w uchu zaczął przekazywać transmisję z ceremonii.Gurus ze zdenerwowania stracił zwykłą swadę i precyzję wypowiedzi.Dwa razymusiał opowiadać o swych podejrzeniach napotkanemu vigiliantowi.Ten przekazałchłopaka pretorianinowi w cywilu.Agent FOI wysłuchał go znacznie uważniej, niedał poznać, czy uważa go za szaleńca czy proroka, zaproponował natomiast, żebyGurus powtórzył wszystko pierwszemu zastępcy samego Marcellisa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]