[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sowa zadarł z kimś naprawdę niebezpiecznym.Nie wiadomo, co mo\e z tego wyniknąć.Tym razem chyba zrozumiała.Zobaczył jak strach rozszerza jej zrenice.Przez moment poczułwspółczucie.- Kiedy ja naprawdę nic nie wiem!- To ju\ ja ocenię.Teraz odpowiadaj na moje pytania.Podobno Rafał wrócił z Iraku kompletnie spłukany?- W ka\dym razie okropnie narzekał.Kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy się, chciał po\yczyć trochępieniędzy.Na rozruch.- I od słowa do słowa.?- Nie miałam gotówki.Ale pomogłam mu sprzedać trochę orientalnej bi\uterii, kiepskiej próby.Potemwpadł do mnie \eby to opić.Chyba dał mi jakiś narkotyk, zupełnie nie wiedziałam co robię.- Daj spokój ze spowiedzią, nie jestem księdzem.Du\o trafił na tym handlu?- Parę tysięcy, ale pieniądze zaraz się rozeszły.To nie taki dusigrosz jak ty! Ma gest.Mazur nie skomentował.Pytał dalej:- Rozumiem, \e szybko znalazł nowy, lepszy interes?- Wcale nie.Szło mu jak z kamienia.Trochę forsy po\yczył od stryja.Próbował odnowić jakieśkontakty.Długo jednak bez powodzenia.Dopiero z początkiem lipca humor mu się poprawił, gdy pojechał doNiemiec.- Wiesz konkretnie, dokąd?- Nie mówił, gdzie jedzie, ani kto go zaprosił, ale wrócił zadowolony, twierdząc, \e jeszcze fortunadupcię w nasze okno wypnie".- Na czym polegał ten interes?- Tego mi nie mówił, wiem tylko, \e wyje\d\ał jeszcze na Białoruś.Musiało pójść dobrze, bo potemniezle pobalowaliśmy.- I to wszystko?- Chyba.Nie.Czekaj! Jakiś tydzień temu zagadnął mnie, czy wyobra\am sobie \ycie poza Polską,na Seszelach albo Bahamach.Kiedy spytałam go czy zwariował - odpowiadał, \e nie.Ostatniegowieczoru za\artował, \e za milion dolarów mo\na nawet się troszeczkę pobać.- Pytałaś go, co to znaczy?- Tak, ale odpowiedział mi dość dziwnie: Czasem lepiej za wiele nie wiedzieć".- I to wszystko?- Raczej tak.Ale co ty chcesz zrobić? Będziesz uciekać przez całe \ycie?- Dowiodę swej niewinności, Mario.I złapię tego, kto wrobił mnie w zabójstwo Rafała.- Zrób to, ale wcześniej powiedz, jak mnie tutaj znalazłeś?- Po prostu zadzwoniłem do salonu i zapytałem, na którą godzinę zamówiłaś wizytę.- Tęsknisz czasem za mną? - uniosła swe fiołkowe oczy i zatrzepotała rzęsami.Kiedyś działało to naRyśka niczym czysta viagra.- Nie! - odparł.Tymczasem jeden z funkcjonariuszy, który w międzyczasie zdą\ył się ostrzyc i ogolić, rzucił okiem nazegarek.- Czy to nie za długo trwa? Chyba się ju\ upiekła.Sprawdz, Marek, co tam się dzieje?Drugi policjant wbiegł na górę i zastukał do drzwi.- Wszystko w porządku pani Mario?- W jak największym - odpowiedziała. Zaraz kończę.Schodząc na dół przymknął uchylone okno na klatce schodowej.Przysiągłby, \e kiedy tu przybył byłozamknięte, a wszędzie panował chlodek nadmuchiwany z klimatyzacji.Spostrzegawczość jest niezbędnym elementem zawodowych umiejętności.Zabójca, obserwującyceremonię pogrzebową Opieńki, zwrócił uwagę na kulawą przygiętą jak stara wierzba emerytkę du\owcześniej, ni\ ona zauwa\yła jego.Kobiecina nie nale\ała do \adnej grupy, nie prze\ywała bolesnejstraty", za to rozglądała się czujnie.Na moment poczuł na sobie cię\ar jej spojrzenia, a kiedypodreptała na grób, przy którym on wcześniej klęczał, miał ju\ pewność, \e nie interesuje się nimjakaś kombatantka, tylko młody, wysportowany mę\czyzna.Wystarczyło wyobrazić ją sobiewyprostowaną - staruszka byłaby olbrzymką.Ani chybi, nieuchwytny Mazur! Co ciekawe, rencistka w\ałobie bardzo szybko przestała utykać.Zaraz za cmentarzem skorzystała z ulicznego automatutelefonicznego, potem wsiadła do autobusu.Nie mógł iść za nią zbyt blisko nie ryzykującdekonspiracji.O wiele prościej było sprawdzić dokąd dzwonił ten przebieraniec.Wsunął do automatukartę telefoniczną i nacisnął redial.- Salon piękności Nenufar".- usłyszał.VI23 sierpnia 2005 popołudnie, wieczór i nocZabójca, oprócz wielu innych talentów, posiadał wyjątkowy dar nierzucania się w oczy.Był drobny,szczupły, o pospolitej twarzy, którą natychmiast się zapomina.Ot, mysi blondyn, bez cechszczególnych, w bezosobowym ubraniu.Swój wygląd i bezbłędną polszczyznę zawdzięczał matce, młodej Zlązaczce, która w połowie dekadysukcesu" nawiązała romans z pewnym Turkiem", cyklicznie wpadającym z RFN-u po rozrywkę dokomunistycznej Polski.Owocem tych spotkań był Henio, w pózniejszym \yciu częściej u\ywającyimienia Horst, Harry czy Hassan.Ojciec, gwoli precyzji nie Turek ale Palestyńczyk, odnalazł go w1988, gdy matka umarła na raka piersi, i wywiózł do Niemiec.Tam chłopak poznał nowe \ycie, a ju\wkrótce, po upadku muru berlińskiego, zaczął robić interesy, do których pchnęły go naturalnezdolności: języki i talent do zabijania.Swoją pierwszą ofiarę: Ruska, który podczas kłótni pchnąłno\em jego starego, załatwił w wieku szesnastu lat.Pózniej działał w ró\nych regionach świata - RPA,Kolumbia.Ranny w Libanie w 2000 roku, kurował się u dalszej rodziny ojca w Syrii.Tam, podDamaszkiem, doznał religijnej iluminacji, nieomal jak święty Paweł.Uwierzył w islam.Odnalazł wiaręswych arabskich przodków, sens \ycia i gwarancje pośmiertnego raju.Nadal wprawdzie zabijał zapieniądze, ale wiara stanowiła teraz dodatkową, potę\ną motywację.Oczywiście, nie zazdrościłmęczennikom kierującym samolotami na World Trade Center.Uwa\ał, \e Allach wy\ej ceni bojow-ników wielokrotnego, ni\ jednorazowego u\ytku.Dlatego z taką radością podjął się najnowszegozadania.- Będziesz mieczem Boga! - powtarzał podczas ostatniego spotkania w Damaszku jego mentor, Umaral Sirdari, nazywany kadim, nieuchwytny następca al.Zarkaviego, pojmanego w maju przezAmerykanów.- Wierzę, \e się nie ulękniesz.- Nie ulęknę się, kadi.- Będziesz musiał działać sam, bez \adnych struktur, bez oparcia w braciach.A w wypadkuniepowodzenia nikt ci nie pomo\e.- Nie biorę pod uwagę niepowodzenia.Jak do tej pory, wszystko szło po jego myśli.Polskie słu\by, po rozbiciu siatki odpowiedzialnej zazamach w Blue City, odetchnęły z ulgą, uznając, \e na jakiś czas Polska nie będzie celem atakówterrorystów.Nikomu nie przychodziło do głowy, \e tamten zamach był jedynie testem, czy raczejpróbą, psychicznym rozbrojeniem.Po chwilowej mobilizacji czujność osłabła.Poza tym, miano się nabaczności przed ludzmi o wyglądzie bliskowschodnim, a Hassan.Wyglądał jak stuprocentowy Polak,mówił bez obcego akcentu, wobec ludzi był miły, uprzejmy, zawsze uśmiechnięty.Nawet gdy zabijał.- Wypełniam wolę Najwy\szego - tłumaczył pewnemu \urnaliście na moment przed ścięciem mugłowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]