[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Joad, który gardzimoimi książkami, może tu być przeszkodą, jako że może chcieć próbowaćnarzucać nam swoje literackie gusta; ale nie wdadomo.Poza tym spodo-bał się nam, ona też (choć jest mniej zdecydowana, podała dalej ciasto,zachwyciła się psem i wrażliwie, za pomocą drżących czułków, oriento-wała się w sytuacji, po kobiecemu).Wszyscyśmy zachowali godziwe stan-dardy trzymaliśmy się wyłącznie kwestii zawodowych, mamy się spotkaćponowmie w przyszłą niedzielę.Ale gdzie w tym układzie jest miejsce dlaRalpha? Ralph wygląda ponuro i mówd niewiele.NIEDZIELA, 3 GRUDNIAOto historyczne dni.Rodzi się Hogarth Press.Heinemann złożył nambardzo dla nas pochlebną propozycję: my mamy dać mózgi i krew, a onizatroszczą się o wynagrodzenia i księgowość.Wietrzymy w tym jednakpatronat.Jeśli oni na tym zyskają, to my stracimy.Z wielką wewnętrznąradością podjęliśmy decyzję i opowiadamy się za niezależnością i walką.Tospowodowało kłótnię z Ralphem w zeszły piątek.Ralph przedstawił namplan, z całą pewmością stworzony w Tidmarsh, według którego mieliby-śmy się stać spółką; Lytton, L.i ja bylibyśmy partnerami, a Ralph zacho-wałby swoją dotychczasową pozycję.Lytton podobno daje do zrozumie-nia, że mielibyśmy dostawać wszystkie jego książki.Plan ten, w pierwszejchwdli kuszący, zdaje nam się coraz bardziej niewykonalny.W tym mo-mencie skłaniamy się ku pannie Thomson i niezależności.Dlaczego mie-libyśmy ostatecznie ulegać Ralphowi? I czy nie lepiej przerwać to ciągłenapięcie i obciążenie przyjaznią to znaczy przestać wTeszcie ranić uczu-cia Lyttona i zacząć ignorować fakt, że po rozmowie z nami biednemuRalphowi tak strasznie wali serduszko? Ale nie tylko takie niepokoje, lecztakże poważne przyczyny stoją za koniecznością reorganizacji.Oboje po-święcamy cały swój wolny czas, a i tak pracy jest dużo więcej, niż możemywykonać.W tej sytuacji roboty mamy nie dla trojga, ale dla czworga, pię-ciorga czy sześciorga ludzi.116Ta jesień jest chyba najpracowitszą w moim opieszałym życiu.Ludziei Icsiążld podśpiewuję to sobie na mełodię Kobiety i wino z Opery żebra-czej.W piatele jadłam obiad z Mary spotkałam się z Clive'em i Aldousem;Aldous bardzo długi, spuchnięty, twarz tłusta i biała, bardzo gęste włosyi skarpetki w kolorze kanarkowym jest gawędziarzem; młody literat,który patrzy na życie.Wszyscyśmy mówili, jak to nienawidzimy recenzen-tów, i opowiadaliśmy sobie historyjki z własnego doświadczenia.PITEK, 15 GRUDNIAMam wolny kwadrans przed samotnym obiadem; L.je dzisiaj z Sangeramipo straszliwej dyskusji na temat Hogarth Press, która zakończyła się osta-tecznym rozstaniem z Ralphem.Zbyt wielki mam zamęt w głowie, żebywyciągać z tego jakiekolwiek wnioski.To częściowo rezultat wczorajszegoobiadu u Clive'a, u którego poznałam uroczą, utalentowaną arystokratkę,Sackville-West.Niezbyt odpowiada surowszym z moich kryteriów ^ ru-miana, z wąsikiem, kolorowa jak papużka, pełna tego giętkiego wdziękuarystokracji, ale bez dowcipu artystki.Pisze po piętnaście stron dziennie skończyła właśnie kolejną książkę, publikuje u Heinemanna, zna wszyst-kich.Ale czy ja ją kiedyś poznałam? Mam być u niej na obiedzie we wto-rek.Arystokratyczna maniera ma w sobie coś z aktorstwa nie ma w niejfałszywej skromności czy nieśmiałości czuję się przy niej dziewiczo,nieśmiało, po pensjonarsku.Ale po obiedzie wydałam opinię: jest w niejgrenadier, jest twarda, przystojna, męska, ma skłonność do drugiego pod-bródka.Kochany stary Desmond siedział w kącie, jak wstawiona sowa,czuły i chyba zadowolony, że może ze mną pogadać.Mówił coś, że Fran-cuzom bardzo się podoba Jakub" i myślą o przekładzie.Co do Ralpha tej sprawy z pewnością nie da się rozwiązać, póki niewróci L.Dlaczego tak strasznie rozwścieczył mnie i Leonarda tym swoimskromnym, uczniowskim głosikiem, mówiąc, że gdyby nie doszło do tegokryzysu, to na Wielkanoc miałby dla nas bardzo miłą niespodziankę? przypuszczalnie chodzi o jakąś rzecz Lyttona.Wydaje mi się, że w tymzdaniu leży sedno braku zrozumienia między nami.Jak na razie, wedługuinie, zniknięcie Ralpha da nam więcej swobody, choć i więcej pracy.Bę-dziemy musieli poczynić dalsze ustalenia.Ale fundament będzie zdrowy,a to jest ważna rzecz.Gdybyśmy utrzymali Ralpha, mielibyśmy nieustan-nie zródło choroby.Sądzę, że teraz sami przyciągamy młodych.1923Rok 1923 Virginia rozpoczęła w nastroju depresyjnym, rozwianym jedynie:na krótki czas przez wspaniały i bardzo dla niej zabawny bal kostiumowyprzy Gordon Square; depresja trwała u_ niej aż do wiosny.Powodem był wpewnej mierze nie ulegający poprawie stan zdrowia, a także kłopoty finansowe.Leonard otrzymywał regułarne u/ynagrodzenie z Nation and Athenaeum",zmienił się jednak zarząd tego czasopisma, nowym prezesem został MaynardKeynes i przyszłość Leonarda wydawała się niepewna.Ciężar utrzymaniadwóch domów, dwóch służących, Hogarth Press i jego współpracowników spadłw całości na Virginie, zmusiła się więc do wzięcia większej liczby płatnych zieceńdziennikarskich, a tym samym opózniła prace nad dwiema książkami, którezaprzątały w tym czasie jej umysł nad zbiorem esejów mającym przybraćostatecznie formę Tht Common Reader ( Zwykły czytelnik") oraz nadrozwinięciem opowiadań o pani Dalloway w pełną powieść którą na razienazwała The Hours ( Godziny").Poczucie niewygody wzmagała również ciągłaobecność w domu Ralpha Partridge'a, który naprowadził się dopiero w marcu, oraznowej pomocnicy, Marjorie Thomson.Ponadto wiadomość o śmierci KatherineMansfield w styczniu wzmogła w Virginii poczucie niepokoju i wyobcowania.Poprzedniego roku Virginia zaangażowała się w zakończony niepowodzeniemprojekt, mający na celu umożliwienie T.S.Eliotowi rezygnację z posady w bankui całkowite poświęcenie się twórczości poetyckiej; teraz dostrzegała kolejną możliwośćosiągnięcia tego celu, przez powołanie Eliota na stanowisko redaktora literackiego Nation" pod nowym zarządem; jednakże posadę tę ostatecznie zaproponowanoLeonardowi, a w końcu marca Woolfowie, w dużo lepszych nastrojach, wyjechalina czterotygodniowe wakacje do Hiszpanii pierwszą od czasu podróży poślubnejwycieczkę zagraniczną.Wybrali się przez Paryż i Madryt na samo południe, gdzieprzez tydzień mieszkali z Geraldem Brenanem, przyjacielem Partridge'ow.117Po powrocie do Ricłimond Virginia dała się znów porwaćpołzusom życiatowarzyskiego; Vanessa mieszkała przy Gordon Square; niestrudzona łady SibyłCoiefax zaczęła od czasu do czasu zapraszać Virginie do siebie na lunch.; Virginiabyła na premierze Fa�ade ( Fasada") Sitwellów; spędziła weekend w Garsington,a niewygody i ograniczenia związane z mieszkaniem na przedmies'ciach stawałysię dla niej zródłem coraz większego niezadowolenia.Minęło jednak parę miesięcy,zanim zdołała przekonać Leonarda, że jej zdrowie nie wymaga już życia na takimwygnaniu, i uzyskała jego zgodę na poszukanie domu w Bloomsbury
[ Pobierz całość w formacie PDF ]