[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zanim zdążyli coś powiedzieć, do salonu weszła kobieta po pięćdziesiątce,o tęgiej sylwetce, ubrana w szarą wełnianą sukienkę, zakrywającą kolana.Miałagrube kostki i małe stopy, wciśnięte w bardzo wąskie buty.Fryzura i makijażsprawiały wrażenie niezwykle starannych, wymagających wiele czasu i wysiłku.Oczy miała jaśniejsze od oczu wnuczki, a rysy twarzy grubsze.Trudno byłodoszukać się między nimi podobieństwa, z wyjątkiem może tego dziwnego spokojuw zachowaniu.Obaj panowie natychmiast wstali, a Brunetti zrobił krok w jej kierunku. Signora Mitri? spytał.Bez słowa skinęła głową. Komisarz Brunetti, a to jest sierżant Vianello.Chcielibyśmy porozmawiaćchwilę o pani mężu i o tej strasznej rzeczy, która go spotkała.W odpowiedzi zamknęła oczy, lecz nadal się nie odzywała.Jej twarz, podobniejak twarz wnuczki, była zupełnie pozbawiona życia.Brunetti zaczął sięzastanawiać, czy mieszkająca w Rzymie córka ma równie nieruchome oblicze. Co pan chce wiedzieć? spytała signora Mitri.Jej głos brzmiał piskliwie, jak u wielu kobiet po menopauzie.Brunetti wiedział,że jest wenecjanką, lecz zdecydowała się mówić po włosku, tak jak on.Odsunął sięod kanapy i wskazał na miejsce, gdzie wcześniej siedział.Usiadła automatycznie.Dopiero wówczas panowie poszli w jej ślady: Vianello usadowił się na kanapie,a Brunetti w obitym pluszem fotelu, stojącym na wprost okna. Signora, chciałbym wiedzieć, czy mąż mówił kiedykolwiek o wrogach lubkimś, kto chciałby zrobić mu krzywdę.Zaczęła kręcić głową, jeszcze zanim Brunetti skończył mówić, lecz nieodpowiedziała, pozwalając, by ten gest wystarczył za słowa. Nigdy nie wspominał o nieporozumieniach z ludzmi, z którymi łączyły gointeresy? Może miał jakieś kłopoty z umową lub kontraktem. Nie odpowiedziała. Może w takim razie na gruncie prywatnym.Czy miał jakieś kłopotyz sąsiadami lub z przyjacielem?Ponownie zaprzeczyła ruchem głowy. Signora, proszę wybaczyć, lecz prawie nic nie wiem o pani mężu.Czymogłaby mi pani powiedzieć, gdzie pracował?Wyglądała na zdziwioną, jakby Brunetti sugerował, że jej mąż pracował osiemgodzin w fabryce. Chodzi mi o to, w której ze swoich fabryk miał biuro lub gdzie spędzałwiększość czasu wyjaśnił. Biuro ma w fabryce leków w Margherze.Brunetti kiwnął głową, lecz nie zapytał o adres.Aatwo będzie to ustalić. Czy wie pani, jak bardzo był zaangażowany w kierowanie fabrykami i innymifirmami, których był właścicielem? Zaangażowany? Bezpośrednio nimi kierując, dzień po dniu. Będzie pan musiał spytać jego sekretarkę odparła. W Margherze?Kiwnęła głową.Słuchając tych krótkich odpowiedzi, Brunetti szukał oznak zdenerwowaniai żałoby, lecz nic nie mógł wyczytać z pozbawionej wyrazu twarzy.Wydało mu sięjednak, że dostrzega ślady smutku, ale nie w tonie głosu ani w słowach, tylkow tym, że stale patrzyła na swoje splecione dłonie. Jak długo byliście państwo małżeństwem? Trzydzieści pięć lat odparła bez wahania. Czy to pani wnuczka otworzyła nam drzwi? Tak. Na nieruchomej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Giovanna.Mojacórka mieszka w Rzymie, ale Giovanna powiedziała, że chce przyjechaći zamieszkać ze mną.Na jakiś czas.Brunetti kiwnął ze zrozumieniem głową, lecz wobec chłodnego zachowaniakobiety troska wnuczki jeszcze bardziej go zdziwiła. To dla pani wielka pociecha, że może ją pani mieć przy sobie. Tak przyznała i tym razem jej twarz rozjaśnił prawdziwy uśmiech.Samotność byłaby straszna.Brunetti skłonił głowę i milczał przez parę sekund. Jeszcze tylko kilka pytań, signora powiedział, podnosząc wzrok i będziepani mogła wrócić do wnuczki.Czy pani jest spadkobierczynią męża?W jej oczach pojawiło się wyrazne zaskoczenie.Po raz pierwszy coś jąporuszyło. Tak, chyba tak odparła bez wahania. Czy mąż ma jakąś rodzinę? Brata, siostrę i kuzyna, lecz on wyemigrował przed laty do Argentyny. Nikogo więcej? Nie, nikogo z bliższej rodziny. Czy signor Zambmo jest przyjacielem pani męża? Kto? Avvocato Giuliano Zambino. Z tego, co wiem, to nie. Zdaje się, że był adwokatem pani męża. Obawiam się, że niewiele wiem o interesach męża odpowiedziała.Od ilu kobiet to już słyszał? Tylko nieliczne mówiły prawdę, nigdy więc niedawał wiary takim oświadczeniom.Czasami czuł się nieswojo, mając świadomość,że Paola tyle wie o jego pracy, zna dane osobowe gwałcicieli, wynikimakabrycznych autopsji i nazwiska podejrzanych, którzy pojawiali się w gazetachjako Giovanni S., lat 39, kierowca autobusu z Mestre albo Federico G., lat 59,murarz z San Dona di Piave.W małżeńskim łożu niewiele dawało się ukryć,dlatego Brunetti wątpił, by signora Mitri nic nie wiedziała o interesach męża.Mimo to nie zakwestionował jej słów.Mieli już nazwiska osób, z którymi jadła kolację tej nocy, gdy dokonanomorderstwa, nie było więc potrzeby teraz się tym zajmować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]