[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Brunetti miał podstawy sądzić,238że jego teść zamierza podarować jej laptopa w prezenciegwiazdkowym, i z niechęcią przyjmował fakt, że budzi to jegoniechęć. Och, tato, zawsze tak mówisz. Usiadła naprzeciw nie-go, zarzuciła nogi na stojący między nimi stolik i przyłożyłastopy do jego stóp.Lekko pchnęła go nogą. Maria Rinaldijuż ma komputer, Fabrizio też.Nigdy nie będę dobrą uczenni-cą, tak naprawdę dobrą, jeśli nie będę miała komputera. Wydaje mi się, że doskonale dajesz sobie radę, korzysta-jąc z ołówka. Pewnie, ale to zabiera mi dużo czasu. Czy twój umysł nie będzie lepiej pracował, jeśli będzieszgo ćwiczyć, a nie wyręczać się maszyną? Bzdury, tato.Umysł to nie mięsień.Uczyliśmy się tegona biologii.A poza tym czy ty idziesz na drugi koniec miasta,jeśli potrzebną ci informację możesz uzyskać przez telefon? Lekko pchnął ją nogą, ale nie odpowiedział na pytanie. Nowięc nie idziesz, prawda? Co zrobiłabyś z całym tym czasem zaoszczędzonymdzięki komputerowi? Rozwiązywałabym trudniejsze zadania.Za mnie kompu-ter tego nie zrobi słowo ci daję, tato.On tylko szybciej dzia-ła.Na tym polega jego zaleta jest maszyną, która dodaje iodejmuje milion razy szybciej niż my. Czy ty sobie wyobrażasz, ile coś takiego kosztuje? Jasne.Taka mała toshiba, którą chciałabym mieć, kosz-tuje dwa miliony lirów.Akurat wtedy, na szczęście, weszła do pokoju Paola.Gdy-by tak się nie stało, musiałby powiedzieć Chiarze, jakie jest239prawdopodobieństwo, że dostanie komputer od niego.A po-nieważ to mogłoby skłonić ją do napomknięcia w rozmowie odziadku, Brunetti był podwójnie zadowolony, gdy zobaczyłPaolę.Przyniosła butelkę fragolino i drugi kieliszek.Jedno-cześnie ucichła gadanina w telewizorze i rozległy się dzwiękiuwertury do trzeciego aktu.Paola postawiła butelkę i usiadła na bocznym oparciu ka-napy, koło męża.Na ekranie uniosła się kurtyna i ukazał sięsurowo urządzony pokój.Z trudem rozpoznał Flavię Petrelli widzianą w całej krasie niewiele ponad godzinę wcześniej wsłabowitej kobiecie, która leżała na otomanie, przykryta sza-lem, spuściwszy bezwładną rękę na podłogę.Bardziej przy-pominała signorę Santinę niż słynną kurtyzanę.Ciemne kręgipod oczami i tragiczny wyraz zaciśniętych ust były przekonu-jącym świadectwem choroby i rozpaczy.Nawet w jej glosie,gdy prosiła Anninę o rozdanie resztek jej pieniędzy ubogim,dało się słyszeć słabość, boleść i opuszczenie. Ona jest świetna powiedziała Paola.Brunetti psyknął na żonę.Ze skupieniem oglądali spektakl. A on jest głupkiem wtrąciła Chiara, gdy Alfredo wpadłdo pokoju i porwał Violettę w ramiona. Pst oboje uciszyli córkę.Wróciła do matematyki, alemruknęła pod nosem: Palant wystarczająco głośno, byrodzice ją usłyszeli.Brunetti widział, jak Petrelli wpada w uniesienie na widokukochanego i jak przeobraża się jej twarz, tryskająca terazrumieńcem prawdziwego szczęścia.Aktorzy snuli marzenia owspólnej przyszłości, która nie jest im dana, a głos Petrelliznowu nabrał siły i wyrazistości.240Przepełniona radością stanęła na nogi i uniosła ręce ku nie-biosom. Powraca życie i radość! * zawołała, po czym jak tow operze padła i umarła.* Tłum.Krystyna Chudowolska. Dalej uważam, że to palant skomentowała Chiara szlo-chy Alfreda, którym towarzyszyła huczna owacja publiczno-ści. Nawet gdyby przeżyła, z czego by się utrzymywali?Miałaby wrócić do tego, co robiła, zanim go poznała? Bru-netti nie chciał wiedzieć, jakie rozeznanie w tego rodzajusprawach ma jego córka.Wyraziwszy swoje zdanie, Chiaraszybko napisała długi rząd cyfr na dole strony, wsunęła kartkędo podręcznika do matematyki i zamknęła go z trzaskiem. Nie miałam pojęcia, że jest taka dobra stwierdziła zuznaniem Paola, nie zwracając żadnej uwagi na komentarzecórki. Opowiedz mi o niej poprosiła, zachowując się wtypowy dla siebie sposób.To, że ta kobieta była wmieszana wmorderstwo, nie obudziło w Paoli zainteresowania, dopóki nieprzekonała się o jej talencie. Jest po prostu śpiewaczką odparł obojętnym tonem. A Reagan był po prostu aktorem rzuciła od niechcenia. Jaka ona jest? Jest arogancka, boi się stracić dzieci i często ubiera sięna brązowo. Chodzmy jeść powiedziała Chiara. Umieram z gło-du. To nakryj do stołu, a my zaraz przyjdziemy.Ociągając się i okazując niezadowolenie, Chiara wstała zkrzesła, ale zanim poszła do kuchni, stwierdziła:241 A teraz pewnie zmusisz tatę, żeby powiedział ci, jakaona rzeczywiście jest, a mnie ominie to, co najciekawsze, jakzwykle. Chiara nie mogła przeboleć, że nigdy nie zdołaławyciągnąć od ojca żadnych informacji, które przysporzyłybyjej popularności w szkole. Ciekawe, gdzie ona nauczyła się tak grać powiedziałaPaola, nalewając wino do kieliszków. Miałam ciotkę, któradawno temu, kiedy byłam jeszcze mała, umarła na gruzlicę.Wciąż pamiętam, jak wyglądała i jak poruszała rękami zaw-sze tak nerwowo, jak ona na scenie, i ciągle coś z nimi robiła,chwytała się jedną ręką za drugą. Z charakterystyczną dlasiebie obcesowością, nagle spytała: Myślisz, że to zrobiła?Wzruszył ramionami. Być może.Każdy chce mi wmówić, że ona ma taki po-łudniowy temperament, żyje emocjami, wbija nóż pod żebro,gdy tylko ktoś ją obrazi.Ale sama widziałaś, że jest doskonałąaktorką.Więc nie da się powiedzieć, że nie jest zimną i wyra-chowaną osobą, zdolną do popełnienia takiego morderstwa.Aponadto uważam, że jest inteligentna. A jej przyjaciółka? Ta Amerykanka? Tak. Tego nie wiem.Powiedziała mi, że po pierwszym akciePetrelli poszła porozmawiać z nim i że skończyło się to kłót-nią. O co? Groził, że powie jej eksmężowi o romansie z Brett.Paola nie pokazała po sobie, czy jest zdziwiona, słysząc, żeużywa jej imienia. Mają dzieci?242 Tak.Dwoje. Więc grozba jest poważna.A tamta, ta Brett, jak ją na-zywasz, czy mogła to zrobić? Nie sądzę.Nie uważa, by ten romans był zasadnicząsprawą w jej życiu, i nie dopuści, by tak się stało.Nie, to ra-czej nie ona. Wciąż nie odpowiedziałeś, czy podejrzewasz Petrelli. Daj spokój, Paola.Sama wiesz, że zawsze się mylę, gdypróbuję pracować zgodnie z tym, co podpowiada mi intuicja,gdy podejrzewam zbyt wiele albo zbyt wcześnie.Nie wiem, coo niej myśleć.Wiem tylko jedno: ta sprawa ma związek z jegoprzeszłością. No dobrze zgodziła się porzucić ten temat. Chodzmyjeść.Mam kurczaka, karczochy i butelkę soave. Chwała Bogu! Wstał i wziął ją za rękę, pomagając jejpodnieść się z bocznego oparcia kanapy.Razem weszli dokuchni.Jak zwykle, gdy tylko obiad postawiono na stole i wszyscybyli gotowi, by zacząć jeść, ze swojego pokoju wyszedł Raffa-ele, pierworodny syn i spadkobierca Brunettiego.Miał piętna-ście lat, był wysoki jak na swój wiek i podobny do ojca z wy-glądu i gestykulacji.Pod żadnym innym względem nie przy-pominał nikogo z rodziny, a sam stanowczo odrzuciłby suge-stię, że jego zachowanie może przywodzić na myśl kogokol-wiek, spośród żyjących czy nieżyjących.Samodzielnie odkrył,że świat jest zdemoralizowany, a system niesprawiedliwy i żeludzie dzierżący władzę czynią to dla niej samej i tylko dlaniej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]