[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To, co oglądał, przechodząc obok tych grobowców, nie było wcale aż takieoryginalne.Egipcjanie wpadli na ten pomysł już kilka tysięcy lat temu i budowalipiramidy, a dopiero bardzo niedawno Amerykanie zrobili z tego piramidalny Disneyland.Idąc powoli aleją tego cmentarza, zastanawiał się, czy za chwilę zobaczycharakterystyczny budynek McDonalda lub automaty z coca-colą.Mijając kaplicę, zwolnił.W cieniu drzewa pomarańczowego, kilkanaściemetrów za kaplicą, pomiędzy dwoma ogromnymi grobowcami znajdowała się małapłyta z czarnego marmuru, do której przymocowany był, także marmurowy, wazon.W wazonie stało kilkanaście białych róż.Na płycie odbijał się w słońcu pozłacany napis:Juan ( Jim ") Alvarez-VargasOprócz nazwiska Jima na marmurowej płycie nie było żadnych innychinformacji.Nic.Absolutnie nic.Skromność tego grobu wśród ostentacyjnego przepychunieodparcie przyciągała uwagę.Chociaż płyta była bardzo mała, wokół niej rozciągałsię nieproporcjonalnie duży, świeżo przystrzyżony trawnik.Podszedł do grobu Jima, uklęknął i najpierw dotknął dłonią płatków róż wwazonie.Zaraz potem przeniósł dłoń na rozgrzaną słońcem czarną płytę.Odkądzmarli jego rodzice, bywał na cmentarzach bardzo często.Nie umiał tego wyjaśnić,ale wydawało mu się, że dotykając grobu, nawiązuje z nimi kontakt.Gdy rozmawiał,a często to robił, ze zmarłymi ojcem lub matką, zawsze klęczał i dotykał płyty ichgrobów.Tutaj było tak samo.Jim.Odnalazł go wreszcie.Jim był jednym z jego niewielu przyjaciół.Zmienił go, zmienił jego świat,nauczył przyjazni, próbował nauczyć, że najważniejsze to nic nie udawać.Nigdy nienauczył go tego do końca.Głównie dlatego, że on inaczej niż Jim pojmował życie.%7łycie według Jima składało się jedynie z tych dni, które zawierały w sobiewzruszenia.Inne się nie liczyły i były jak czas tracony w poczekalni dentysty, w którejnie ma nawet gazet, choćby z przedwczoraj.Szukał tych wzruszeń wszędzie i za wszelką cenę: w kobietach, które potrafiłnajpierw czcić i ubóstwiać, a potem bez skrupułów porzucać, gdy wzruszenia mijały,w książkach, które potrafił kupować za ostatnie pieniądze nawet wtedy, gdy wiedział,że na papierosy już mu potem nie wystarczy, w alkoholu, którym przeganiał swojelęki, i w narkotykach, które miały wydobyć jego podświadomość na powierzchnię".Podświadomość była jego hobby.Wiedział chyba o niej więcej niż sam Freud.Podobnie zresztą jak Freud eksperymentował z nią w najróżniejszy sposób.Miałfazę, gdy medytował, pomagając sobie opium.Miał fazę, gdy zadawał sobie zpremedytacją ból - podczas fizycznego bólu, paradoksalnie, w elekroencefalogramiemózgu pojawiają się takie same fale jak podczas orgazmu - kalecząc się lubtatuażami pokrywając swoje ciało.Do bólu jako narkotyku posuwał się wtedy, gdy niemiał pieniędzy na nic, co można wdychać, połykać lub wstrzykiwać.Głównie jednak wydobywał" swoją podświadomość na powierzchnię za pomocą przeróżnychsubstancji chemicznych.Magicznymi, psychodelicznymi grzybami uwalniał swójumysł", gdy szedł oglądać wystawy w galeriach i chciał dojrzeć więcej niż inni.LSD,gdy naczytał się artykułów o psychoanalizie i chciał koniecznie sam się zanalizować", bez udziału psychoterapeuty.Amfetaminą, gdy penetrował swój we-wnętrzny kosmos, nastrajał się i odłączał".Kokainą, gdy nie mógł sobie poradzić zporażkami i musiał wydobywać się z depresji, aby poczuć, że ciągle jeszcze wartozmuszać się do oddychania".Tej substancji potrzebował najczęściej.W pewnym momencie, mimo że zawsze się tego wypierał, uzależnił sięcałkowicie od tych swoich substancji".Głównie psychicznie.Kiedyś rozmawiali okosmologii.Jim był zafascynowany wszystkim związanym z drążącym pytaniem, cobyło na początku.Potrafił godzinami dyskutować o czarnych dziurach, teorii strun,kurczeniu lub ekspansji wszechświata, dylatacji czasu i książkach Hawkinga, którybył dla niego kultowym pisarzem.Właśnie tak.Pisarzem.Jak Faulkner, Camus iMiller, a nie naukowcem i fizykiem jak Einstein czy Pianek.Ponadto - według Jima -swoje kalectwo i swoją deformację przy niezmierzalnej wprost mądrości iinteligencji" był największym zwycięstwem Harvardu nad Hollywood".- Słuchaj - mówił - niektórzy nie umieją napisać porządnie instrukcji obsługiodkurzacza bez użycia przetwornika przepięć wtórnych", a ten facet umie opisać, jakpowstał wszechświat, bez użycia jednego równania matematycznego.Czasamizastanawiam się, czy Hawking aby nie był na chemii", pisząc te kawałki owszechświatach niemowlęcych.Jeśli był, to ja bym bardzo chciał wiedzieć, na jakichstrukturach.Sam potrafił wymyślać swoje teorie i zmieniać je po następnych kilkubutelkach piwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]