[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie stać mnie na uprzejmość.Jeśli nie będę walczyła, i to wszelkimi sposobami, zniszczyszDavidowi życie.Przemierzył jednym skokiem kuchnię i usiadł naprzeciw niej. Jak mogę zniszczyć mu życie, stając się jego częścią? Chłopak potrzebuje ojca. Dotąd jakoś go nie potrzebował. Skąd ta pewność? Może przestał o tym mówić, bo nie chciał ranić twoich uczuć.Wiedział, że trafił w czuły punkt, gdyż Marnie zamilkła. Zdaję sobie sprawę, że to co zobaczyłaś wczoraj, nie wyglądało dobrze, lecz chciałbym sięusprawiedliwić.Nie odezwała się, ale podniosła wzrok i spojrzała na niego.Nie pozwolił, by widoczna w tymspojrzeniu nagana przeszkodziła mu powiedzieć, co sobie zamierzył. Byłem wściekły z powodu tego, co się tu wczoraj wydarzyło.Z zadowoleniem przekonał się, że wzmianka o wydarzeniach poprzedniego dnia zaniepokoiła Marnie.Poruszyła się niespokojnie na krześle i zacisnęła nerwowo dłonie. Nie chciałem przestać, Marnie.Ani zostać powstrzymany.Chciałem, by to trwało, póki. Law, nie. Póki nie znalazłbym się w tobie, poruszając się szybko i mocno.Zerwała się z krzesła i wbiegła do pracowni.Poszedł za nią.Kiedy tam dotarł, stała, trzymając siękurczowo skraju komody129i kołysząc powoli w przód i w tył.Usłyszała, że nadchodzi, i odwróciła się. Zatem w rezultacie była to moja wina? spytała, przyciskając dłoń do piersi. W rezultacie.Prychnęła kpiąco. Może byś tak mnie posłuchała? Czuł, że traci cierpliwość. Byłem sfrustrowany jak diabli.Miałem ochotę coś rozpieprzyć, wypić trochę i tak, pójść z kimś do łóżka.Lecz kiedy zjawili sięgoście, rozejrzałem się dookoła i uderzyło mnie, jak nieautentyczni się wydają.W większości były toschlebiające mi sępy albo piloci zgrywający macho.A potem uświadomiłem sobie, że jestem z nichnajgorszy.Zabawowy nastrój opuścił mnie na długo przed tym, nim się zjawiłaś.Chciałem zostaćsam, aby pomyśleć o tym, co jest dla mnie naprawdę ważne, ale jak sama widziałaś, raczej nie było nato szansy.Uznałem, że skoro tak, mogę choć się zabawić.A potem zjawiłaś się, niczym wyrzutsumienia, ty, Marnie.Gdy zapytałaś mnie, co wiem o związkach, było to niczym strzał między oczy.Uświadomiłem sobie, że wiem niewiele.Dotąd nie było mi to potrzebne. Zamilkł dla lepszegoefektu. Zamierzam zmienić ten stan rzeczy.- Chcesz wbić zęby w Davida i potraktować go jak królika doświadczalnego, by wypróbować nanim swoje nowe ja. Wsparła dłonie na biodrach. Naprawdę sądzisz, że jestem na tyle głupia, byuwierzyć w tę nagłą chęć zmiany? Uwielbiasz być pułkownikiem Kincaidem, bohaterem NASA. W porządku, przyznaję.Ciężko na to pracowałem.Jestem dumny z tego, co osiągnąłem. Co zamierzasz zatem powiedzieć, gdy ludzie zapytają cię, kim jest David? Jak zamierzasz goprzedstawić?126Było to pytanie, które sam nieustannie sobie zadawał.Teraz odpowiedział tak szczerze, jak tylko byłw stanie. Jeszcze nie wiem.Dużo będzie zależało od Davida. David nie będzie miał szansy, by o czymkolwiek decydować.Wygłosiłeś piękną mowę,pułkowniku, lecz ty się nigdy nie zmienisz.Gdyby przyszło mi na myśl, że zamierzasz uczynić Davidaczęścią swojego życia, skłamałabym, gdy zapytałeś, czy jest twoim synem. I kto jest teraz egoistą, Marnie? Myślę, że boisz się, iż kiedy David mnie pozna, polubi mniebardziej niż lubi ciebie. Nieprawda! David mnie kocha i wie, jak ja go kocham! Zatem cokolwiek wydarzy się pomiędzy nim a mną, i tak nie wpłynie to na jego uczucia wobecciebie, prawda? Zapędził ją w kozi róg, lecz było to marne zwycięstwo i nie dało mu zbyt wielesatysfakcji.Zapewne dlatego, że Marnie wyglądała, jakby miała się załamać.Nie poddała się jednak,wyprostowała tylko bardziej plecy i powiedziała: Możesz grozić mi do woli.David jest moim synem, zgodnie z zasadami prawa i moralności.Stuknęła się w pierś żałośnie drobną piąstką. Będę walczyła do ostatniej kropli krwi, by gozatrzymać, Law. Miałem nadzieję, że okażesz się rozsądna.Powinienembył wiedzieć lepiej. Rzeczywiście, powinieneś.Od tej pory uważaj mnie za wroga.Naprawdę sądziłeś, że sięprzewrócę i będę udawać martwą, gdy ty zagrażasz jedynemu, co liczy się dla mnie w życiu?Przemierzył szybko pokój i zmusił ją, aby cofnęła się i oparła o deskę kreślarską.Pochylił się iwyszeptał z twarzą oddaloną zaledwie o kilka cali od jej twarzy: Na tym polega problem, Marnie.W twoim życiu brakuje przeciwwagi.David nie powinien byćjedynym, co się liczy.131 Zle się wyraziłam.Mam jeszcze matkę, którą muszę się opiekować.I moją pracę. A co z tobą? Nie zasługujesz, by wziąć pod uwagę swoje potrzeby? Co z przyjemnościami? Zseksem? To twoje priorytety, nie moje. To nie muszą być od razu priorytety.Założę się, że od dawna nie bawiłaś się ani nie kochałaś. Co skłania cię do takich przypuszczeń? Czyżby fakt, że się do ciebie nie łaszę, nie ocieram jakkotka w rui i nie liżę po uchu? Spróbuj, może ci się spodoba. Jesteś odrażający. Nie odrażający, Marnie.Normalny.Och, masz odpowiednie wyposażenie powiedział,przesuwając spojrzeniem po jej piersiach. Wszystko jest na swoim miejscu i działa doskonale.Przetestowałem to, pamiętasz?Spróbowała go odepchnąć i wyminąć, ale jej nie pozwolił. Nie otworzysz się i nie dopuścisz, by twoje ciało wzniosło się i swobodnie szybowało.Dlaczego?Bo jakiś facet wyciął ci numer i zniechęcił do nas wszystkich? Przestań
[ Pobierz całość w formacie PDF ]