[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No, dobrze.Czasami jest to konieczność, bo powypadkach różnie bywa i wtedy jest przykro, gdy niektórzy ludzie głupiokomentują, jakby oni sami byli pod jakąś ochroną.Nikt nie może byćpewny, że akurat jego ominie nieszczęście.Piotrusiowi nigdy nieprzeszkadzał czyjś wygląd.Ktoś lubił mieć kolczyki w dziwnych miejscach,dredy czy tatuaże, jego sprawa.Po co komu ideał urody, kiedy nie ma z nimo czym rozmawiać? A głupoty zoperować się nie da.I niestety na pierwszy rzut oka nie jest widoczna.Piotruś z nagłym niepokojem pomyślał o platynowowłosym aniele.Nic o niej nie wiedział, może ona też.Nie, istota, która ma tak wymowneoczy, nie może być głupia.Podobno oczy to zwierciadło duszy.Coś w tymjest.Przypomniał sobie licealną piękność.Wyglądała jak modelka.Patrzyłosię na nią z przyjemnością, dopóki człowiek nie spojrzał w jej oczy.Co ztego, że były podkreślone najlepszym makijażem, jeśli nie wyrażałyżadnych uczuć? No, czasem wyrażały.Przeważnie wyniosłość i pogardę.Dziewczę uważało się za ósmy cud świata i pewnie nigdy jej nie przyszło doślicznej główki, że chłopaki między sobą rozmawiali o niej jak o trofeum pokazać się z nią, przelecieć i bye bye, baby.Piotruś westchnął.Kiedy już pomoże matce dorwać tego Skunksa,RLTprzeprowadzi stosowne poszukiwania.Będzie łaził po kraśnickich ulicach,aż któregoś dnia wpadnie na tę cudowną istotę i przekona ją, że są idealniekompatybilni.Zza drzwi łazienki dobiegło ciężkie szuranie i Piotruś porzuciłmarzenia, podrywając się na równe nogi.Ostrożnie wziął sponiewieranąmatkę pod ramię i poprowadził do pokoju.Dopiero gdy posadził ją narozgrzebanej kanapie i podał kubek z herbatą, zapytał: Matula, po co ci była ta rycyna? Coś go nagle tknęło. Taznachorka ci to kazała pić? Ze złością zmierzwił włosy. Wiesz, żeprzedawkowanie może być niebezpieczne? Po co ci jakieś diety, matula? Jajestem młodsze wyszczekane pokolenie i nie boję się mówić prawdy tymasz naprawdę wszędzie tyle, ile trzeba! Bóg zapłać za dobre słowo, Piotrula powiedziała Eliza słabymgłosem. I nie mów o niej znachorka".Jeśli dobrze pamiętam, to jej synauważasz za kumpla. Kiedy spojrzał na nią ze zdziwieniem, wyjaśniła: Aleks Artymowicz.To jego matka. Westchnęła ciężko i dodała: Ona miniczego nie kazała, Piotrula.Sama wpadłam na tę rycynę.Przypadkiem. Stała na drodze i zaczepiała cię? nie wytrzymał Piotruś. Przypadkiem usłyszałam coś na ten temat i po stanowiłamsprawdzić, czy się nada jako narzędzie zemsty.I już wiem, że świetnie sięnada oznajmiła matka z satysfakcją.Piotruś zaniemówił.Przez chwilę patrzył na swoją rodzicielkę, jakbyznienacka wyrosły jej dwie głowy.Wreszcie westchnął i powoli powiedział: Wyjaśnijmy to sobie.Chcesz facia nafaszerować rycyną? Maszpojęcie, ile z tym będzie roboty? Najpierw ktoś go musi złapać, przytrzymaći dopiero wtedy.Przecież on nie da sobie tego świństwa wcisnąć do pyska! Kupiłyśmy w Lublinie w takim sklepie z grochowizną kajdanki.65RLT Co to jest grochowizna? jęknął Piotruś. Mów do mnienormalnie! Malwina to tak nazywa: groch, mydło i powidło, takie różnegadżety.Mam lejek. W głosie Elizy dzwięczał upór. We dwie damyradę. Nie ma mowy! Piotruś złapał się za głowę. Pójdę z wami, zanimobie wylądujecie w pace, albo w szpitalu! Okej, Piotrula zgodziła się potulnie matka I upiła łyk herbaty. Tomoże już jutro o tym porozmawiamy, jak Malwina się wprowadzi? Bo terazto się czuję, jakby mnie przez wyżymaczkę przepuścili. Ta rycyna jest świetna! powiedziała Eliza, przyglądając sięprzyjaciółce, która wyjmowała z torby swoje rzeczy. Jak się wezmietrochę więcej, niż zalecana dawka, działa błyskawicznie.A poślizg torzeczywiście daje, że ho, ho! Właśnie widzę mruknęła zgryzliwie Malwina i popukała się wczoło. Wyglądasz gorzej niż nieboszczyk po ekshumacji.Naprawdęmusiałaś sama to wypróbować? Chciałam wiedzieć, jak działa rozzłościła się Eliza. Jak mu towiejemy do mordy, będzie mi przyjemniej, jeśli dokładnie będę wiedziała,co czuje, Należy mi się jakaś satysfakcja! Teraz to już podwójna. Malwina pokręciła głową. Dobra.Ja tudziś jestem za kucharkę.Trzeba cię jakoś wspomóc, bo pewnie z pięć kilo ciubyło po tym poślizgu.Siedz na tyłku, a ja zrobię zakupy, Rosół powinien cidobrze zrobić.Nie jestem pewną co ty tam możesz jeść bez szkody dlazdrowia, ale z dzieciństwa pamiętam, że moja babka zawsze leczyławszelkie przypadłości rosołem. Rób, co chcesz.Piotrula jeszcze śpi po tych wczorajszychRLTekscesach.Wczoraj szukał naszego parszywca.Jak wstanie, wszystkoopowie.A ja się zabiorę do roboty.Siedzącej dodała szybko, boprzyjaciółka rzuciła jej ostre spojrzenie. Klientka mi podrzuciła papiery.Przez sen Piotruś poczuł jakiś niebiański zapach.Nim zdołał gozidentyfikować, zaburzało mu w brzuchu i uznał, że najwyższa porawstawać Otworzył jedno oko, pociągnął nosem i wreszcie skojarzył to byłwabiący aromat rosołu.Poderwał się z łóżka, przeciągnął błogo i już miałiść do łazienki gdy przypomniał sobie, że dziś miała się u nich zainstalowaćciotka Malwina.Wiedział, że z tolerancją płci przeciwnej było u niej ciężko,zatem wolał się nie narażać.Naciągnął na siebie dżinsy i dopiero wtedywyszedł z pokoju.Rosół pachniał tak kusząco, że Piotruś umył się ekspresowo, założyłpierwszy podkoszulek, który mu wpadł w ręce, i powędrował za wonią dokuchni. Dzień dobry, ciotula. Znowu pociągnął nosem i prawie się oblizał. Takie rosołowe perfumy wąchałbym z przyjemnością. Zajrzał dogarnka. A mięso gdzie? zapytał podejrzliwie. Na czym ten rosół?Jakieś nowe kostki wymyślili? Jakie kostki, profanie! prychnęła Malwina I spojrzała na niego znaganą. To jest porządny, mieszczański rosół na wołowinie, indyku ikurze.I na uczciwych polskich warzywach. I co? Rozgotowało się tak na amen? zmartwił się Piotruś. A jataki głodny jestem.Doładowanie by się przydało.Mięsko by mi pasowało. Jadasz obiad na śniadanie? zainteresowała się zgryzliwie Malwina. Kto to widział, żeby dorosły chłopak spał do pierwszej! Hej, ciotula, zaraz! obraził się Piotruś. Niewinny jestem jakmotylek nad łąką! Musiałem się wyspać porządnie, bo wczoraj najpierw67RLTprowadziłem czynności śledcze, a potem jeszcze na wszelki wypadek dorana się nie kładłem, bo jednakowoż matulę mam tylko jedną i wolałemzachować czujność harcerską, gdyby trzeba było wzywać doktora!Malwina złagodniała i wskazała mu taboret
[ Pobierz całość w formacie PDF ]