[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślmy o przyszłości.Przyszłość.Leigh przypomniała sobie o Janet czekającej na niąw domu.- Co do przyszłości.- zaczęła.271RSSpencer uciszył ją pocałunkiem.- Daj mi drugą szansę, Leigh - wyszeptał.- Niczego więcej niepragnę.Przywarł wargami do jej szyi.Gdy Leigh odepchnęła godelikatnie, uniósł głowę i spojrzał na nią pytająco.- Janet wróciła - mruknęła.Z miejsca otrzezwiał.- Kiedy?- Dziś rano, kiedy jeszcze spałam.- No i?- Co no i"? - Udawała, że nie rozumie.- Spytałaś ją o to fałszywe nazwisko?- Tak.Powiedziała, że zmieniła je przed wielu laty, żeby uciecprzed mężem brutalem.- Bzdura.- Dlaczego? Prześladowane przez mężów kobiety często takrobią.- No właśnie.Miała gotową historyjkę.Nie musiała się nawetwysilać z wymyślaniem nowej.Leigh wstała.- Nie rozumiem, czemu jesteś do niej taki uprzedzony.Jakiegodowodu ci trzeba, żebyś uwierzył, że jest moją matką?Przymrużył oczy.- A powiedz mi, jaki konkretny dowód ci przedstawiła.No?Wymień choć jeden.Leigh dygotała ze wzburzenia.272RS- Wymieniłam ci kilka, Spencer.Nie słuchałeś? Kocyk.Pochodzenie mojego imienia.Dzisiaj pokazała mi nawet swojąfotografię z dnia, kiedy mnie oddawała.Trzyma mnie na niej na ręku.- A skąd wiesz, że to ty? Na zdjęciach wszystkie dzieciwyglądają tak samo.- No nie! Znowu się zaczyna!- Bo sprawa wciąż nie jest wyjaśniona, Leigh.- Ona musi być moją matką.Bo skąd znałaby te wszystkiehistorie?Spencer wzruszył ramionami.- Znają je chyba wszyscy na Ocracoke.Leigh poczuła, że zaczyna jej drżeć broda.Azy napłynęły jej dooczu.Odwróciła głowę.- Pozwól, że sama będę się martwiła o Janet Bradley.Sama towyjaśnię.Obiektywnie.Nie patrzyła na niego, ale słyszała, jak mruczy:- To wcale nie jest zabawne, Leigh.Ta twoja Janet Bradley tojakaś psychopatka.Mam nadzieję, że przejrzysz na oczy, zanim staniesię coś złego.Leigh spojrzała na niego.Patrzył na majaczący w oddali port.Wstała i bez słowa pożegnania ruszyła w stronę wydm.- Zaczekaj - powiedział przytłumionym głosem.-Odwiozę cię.- Wolę się przejść.Przewietrzyć głowę.- Proszę cię, uważaj na siebie.Nie wiadomo, co z tej Janet zajedna.Może być.273RS- Obłąkana? Niebezpieczna? - fuknęła Leigh.-Spencer, toOcracoke, nie Nowy Jork! - zawołała i zniknęła za węgłem domu.274RS16Evan nie był zachwycony, ale zgodził się przeciągnąć o dwa dninegocjacje z ludzmi, którzy chcieli kupić jej dom.- Mam nadzieję, że kiedy wszystko już będzie dogadane, niezmieni pani frontu i nie oznajmi, że go nie sprzedaje - powiedział,pociągając nosem.Leigh wcale nie była pewna, czy tak się nie stanie i miałapoczucie winy wobec Evana przez co najmniej pół godziny.Dochwili, kiedy znalazła chustę Spencera.Przy śniadaniu poprosiła Janet o zwrot pisma z OśrodkaAdopcyjnego.- Ojej, całkiem wyleciało mi z głowy.Jest na górze w mojejsypialni.Chyba w torebce.Przynieść?Ale Leigh szła właśnie do łazienki, powiedziała więc, że sama jepo drodze wezmie.Torebka Janet leżała na nie posłanym łóżku.Leighrozejrzała się po pokoju.Janet nie rozpakowała się, choć miała tuzostać kilka dni.Zamknięta walizka stała w kącie.Gdy podniosła torebkę, zaskoczył ją jej ciężar.Torba byłaśredniej wielkości i miała dwie główne przegródki, każda zamykanana osobny złoty zatrzask.W pierwszej pisma nie było.Leigh znalazław niej zniszczony portfel, szczotkę do włosów, szminkę, fiolkę ztabletkami przeciwbólowymi i złożony starannie wycinek z gazety,który Janet pokazała jej, gdy się tu przed tygodniem zjawiła.275RSOtworzyła drugą przegródkę i ujrzała tam mapę drogową OuterBanks, rozkład rejsów promu, paczkę chusteczek higienicznych,powieść kieszonkową, torebkę miętówek oraz białą kopertę z pismemz ośrodka.Chciała ją wyjąć, ale koperta zaczepiła się o cośspoczywającego na dnie przegródki.Leigh wsunęła tam rękę inamacała miękki materiał.Wyciągnęła bandanę Spencera.Przez chwilę miała pustkę w głowie.Odnosiła wrażenie, że niezdając sobie z tego sprawy, uczestniczy w jakiejś grze.Przysiadła nakrawędzi łóżka i spróbowała sobie przypomnieć, kiedy ostatniowidziała tę chustę.Ach, tak.W dniu, w którym jechała ze Spenceremdo Hatteras.Położyła ją wtedy na stoliku w holu, ale w końcuzapomniała mu oddać.Jakiś czas pózniej zauważyła jej brak i uznała,że sam ją zabrał.Okazało się, że zrobił to ktoś inny.Ale dlaczego?- Znalazłaś, kochanie? - spytała Janet, kiedy Leigh z listem ichustą w ręku weszła do kuchni.Stała plecami do drzwi i kończyłazmywać naczynia po śniadaniu.- Tak.I znalazłam coś jeszcze.Janet odwróciła się i spojrzała na Leigh, a potem na chustę w jejwyciągniętej ręce.- Och - powiedziała tylko.- Skąd ją masz, Janet?- Słuchaj, kochanie, to nie tak, jak myślisz.- Wytarła ręce wścierkę i usiadła przy stole.- W dniu, w którym tu przyjechałam, dombył otwarty dla zainteresowanych jego kupnem.Oczywiście, niewiedziałam o tym.Adres podał mi sprzedawca z jednego sklepu w276RSwiosce.Kiedy tu podjechałam, pod domem stało kilka samochodów,ludzie wchodzili i wychodzili.Uznałam, że nie wypada zwalać ci sięna głowę w takim zamieszaniu.- Zaczekałaś więc, aż wszyscy sobie pójdą?- Tak, ale nie wiedziałam, że nie ma cię w domu.Pukałam chybaz kwadrans.Potem pomyślałam, że jesteś może na podwórku.Drzwinie były zamknięte, otworzyłam je więc i zawołałam.Ale nikt mi nieodpowiedział.- I co dalej?Janet pokręciła głową.- Byłam strasznie zawiedziona.Tak się nastawiłam na tospotkanie, a ciebie nie ma.Weszłam do holu, żeby zostawić cikarteczkę z wiadomością, ale szybko odrzuciłam ten pomysł.Niepisze się karteczki do odnalezionej po latach córki.Chciałam już wyjść i nagle zobaczyłam tę chustę na stoliku wsieni.Byłam tak spragniona kontaktu z tobą, że ją wzięłam.%7łeby miećcoś twojego! - podniosła głos.- Tej nocy spałam z nią.Włożyłam jąsobie pod poduszkę.Chciałam ci ją oddać, ale kiedy się wreszciespotkałyśmy, byłaś tak miła, że nie mogłam znieść myśli, że możeszstracić do mnie szacunek.Nie chciałam, żebyś się dowiedziała, że jązabrałam.Coś powstrzymywało Leigh przed poinformowaniem jej, żechusta należy do Spencera.Wyjaśnienie Janet było wiarygodne, lecznie do końca.277RS- Czy chodziłaś po domu? Piłaś kawę w kuchni? Janetwyprostowała się na krześle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]