[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co chcesz zrobić? - zawołał ochryple Stephen.- On nie ma żadnychdowodów!Aidan nie odrywał wzroku od kobiety, której oczy, otwarte terazszeroko, lśniły dziwnym blaskiem.Odwróciła się do męża.-Jakmogłeś!?Do salonu wszedł służący i na widok pistoletu cofnął się odruchowo okrok.Pani Alardyce uspokajającym gestem uniosła dłonie.- Ten pan przyszedł tylko po dziecko - szepnęła.- Przyprowadzchłopca i ayah.- To twoja wina, Constance! - krzyknął Stephen, czerwony zupokorzenia.- Gdybyś mogła urodzić mi dziecko, nie musiałbym porywać swego potomka ze związku z kobietą, o której wolałbymzapomnieć!Aidan ostatkiem sił zwalczył pokusę, aby zareagować na te słowakulą.Odciągnął kurek pistoletu z dostatecznie głośnym trzaskiem, abyStephen drgnął przerażony.- Przecież dostanie pan dziecko, niechże pan odłoży broń!- Dopiero gdy ujrzę tu Caleba.Constance spojrzała na męża, jej ustadrżały.- Proszę, opanuj się, dopóki nie zostaniemy sami.Jego twarz nabiegłakrwią.- Nie pozwolę się uciszać, a już z pewnością nie pozwolę na tokobiecie, która pozbawiła mnie należnego mi prawa do posiadaniadzieci!Kobieta z trudem powstrzymała cisnące się jej do oczu łzy i Aidan,widząc to, poczuł dla niej współczucie.- Panie Alardyce - odezwał się łagodnie, jakby prowadził niewinnąpogawędkę.- Czy nie przyznał pan uprzednio, że istnieją uzasadnionewątpliwości co do prawności narodzin Caleba? Może nie jest pan wogóle w stanie spłodzić dzieci?Rumieńce na twarzy Stephena ściemniały; widać było, że tylko lufawycelowanego weń pistoletu powstrzymuje go przed ostrzejsząreakcją.Kobieta wstała i wyszła z salonu, a kilka sekund pózniej wprogu pojawili się jakaś młoda Hinduska i Caleb.- Tato! - zawołał chłopiec.Podbiegł do Aidana i objął go za nogi.Tenukląkł obok niego, po czym podniósł go do góry.Caleb miałzaczerwienione oczy, jakby był niewyspany i za dużo płakał.W holu rozległy się głosy i coraz bliższe kroki, następnie do salonuwszedł Charles.Najpierw spojrzał na Caleba i na jego twarzyodmalowała się widoczna ulga, potem skierował wzrok na Aidana,który wprawdzie opuścił już rękę, nadal jednak trzymał w dłonipistolet.Osłupiały, wytrzeszczył oczy na szwagra, który ze stoickimspokojem, nadal trzymając Caleba na rękach, wetknął broń za połęsurdutu, a w końcu postawił chłopca na podłogę.Ten bez namysłupodbiegł do Charlesa, który podniósł go w górę, po czym objął wujkaza szyję i wtulił twarz w jego ramię. Aidan popatrzył na Charlesa z posępną miną i zwrócił się doStephena:- Uprowadził go pan w pojedynkę?W odpowiedzi ten jedynie machnął ręką, jakby mówiąc, że to już i taknie ma znaczenia.- Dałem trochę pieniędzy jednemu z pańskich służących, abyodwrócił uwagę ayah, a wtedy ona - wskazał na Hinduskę, która wmilczeniu przyglądała się całej scenie - poszła do ogrodu i zabrałaCaleba.Aidan powoli skinął głową.- Jak się nazywa ten służący?- Tego nie potrafię powiedzieć, nie pytałem go o imię.- W porządku, dowiem się tak czy inaczej.- Aidan zwrócił się doCharlesa.- Chodzmy już.- Mister Landor - zawołał Stephen - co pan teraz zamierza? Sądzę, żedla własnego dobra nie powinien pan składać skargi.- Uprowadził pan dziecko.- Tak brzmi pańska wersja wydarzeń.Konserwatywny sędziapowiedziałby raczej, że zająłem się jako ojciec własnym dzieckiem,podczas gdy jego ayah zamierzała uprawiać nierząd, niejako na jegooczach.Przez dłuższą chwilę Aidan spoglądał na niego w milczeniu.- Czy to ma być grozba? - zapytał w końcu.- Skądże znowu! Twierdzę jedynie, że matka Caleba dośćniefrasobliwie dobiera osoby do opieki nad moim synem, ja zaś, jakoojciec, mam prawo i moralny obowiązek wkroczyć i zapobiecnieszczęściu.Aidan miał już na końcu języka jakąś ostrą uwagę, uznał jednak wporę, że dalsza wymiana zdań nie ma sensu.- Niech pan się trzyma jak najdalej od mojej rodziny - rzucił iodwrócił się do wyjścia.- Czy Katrina powiedziała ci, gdzie jestem, a wtedy za mnąpojechałeś? - zapytał Aidan jakby od niechcenia, kiedy oddalili się jużznacznie od Coonoor. Charles obejmował jedną ręką Caleba, który ufnie przytulony doniego, spał smacznie, drugą zaś kierował koniem.- Nie, Katrina wysłała po mnie, abym pojechał za tobą.Jego uwagi uszedł ponury błysk w oczach Aidana, gdyż skupiał sięteraz na czymś innym: Caleb we śnie coraz silniej przechylał się na boki mógł w końcu spaść z konia.Charles zatrzymał się, posadził Calebatak, aby mógł opierać się o niego przodem, i dopiero wtedy ruszyłdalej.- Niepotrzebnie czujesz się zawiedziony - odezwał się po chwili,niezręczne milczenie stawało się bowiem nie do zniesienia.-Chłopieczna mnie dłużej niż ciebie.Ta cała sytuacja napędziła mu z pewnościąnie lada stracha.Nie bierz tego do siebie.Aidan zerknął na niego.- Sądzisz, że biorę zachowanie pięciolatka do siebie?- Szczerze mówiąc, nie jestem tego pewien.Aidan się nie rozchmurzył.Milcząc, wzruszył jedynie ramionami.Sześć mil dalej, kiedy mieli już za sobą rozbudowany odcinek drogi zCoonoor do Ooty, wiodący zygzakowato przez góry i doliny, Aidan iCharles znalezli się na naturalnej półce skalnej, skąd rozciągał sięwidok na głęboki wąwóz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Carter Janice Tamte plaże, tamte dni
    SR053. Woods Sherryl Aż do końca moich dni
    Vina Jackson 01 Osiemdziesišt dni żółtych
    Loureiro Manel Apokalipsa Z 02 Mroczne dni
    Vina Jackson 02 Osiemdziesišt Dni Niebieskich
    Emily Giffin Sto dni po œlubie(1)
    (Hannah 28) Jesienna burza Laila Brenden
    (Hannah 30) PowódŸ Laila Brenden
    (Hannah 39) Kryjówka Laila Brenden
    (Hannah 03) Wizje Laila Brenden
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • scorpio2000.keep.pl