[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jej wspaniałych oczach nie było nie-nawiści, tylko wielka duma.Pokręcił głową i zabrał się za przygotowanie mieszanki laudanum i wina.- Ja nigdy nie mdleję, wiesz - rzekła, kiedy wręczał jej napełniony kieli-szek.- Nie sądziłem, żebyś miała zemdleć.Mądrze z twojej strony, że leżyszbez ruchu.Poczujesz się lepiej.- Co to było? - zapytała po wychyleniu kieliszka.- Laudanum i francuski burgund.Za kilka minut poczujesz lekkie zawro-ty głowy.Wziął do ręki balsam, który przynosi skórze ulgę, ale nie dotknął jej do-póty, dopóki głowa nie opadła jej na poduszkę, a miarowy oddech nie wska-zywał na to, że zasnęła.Sześć pręg ciemniało na jej białej skórze.Choć byłyczerwone i brzydkie, żadna nie okazała się na tyle głęboka, żeby było się czymniepokoić.Delikatnie wmasował leczniczy balsam.Zdjął z niej ubranie i przykrył ją do pasa kołdrą.Zorientował się, że oddłuższej chwili badawczo się jej przygląda.Jej uroda była zjawiskowa, aleSR wiedział, że kocha ją tak naprawdę za siłę charakteru.Radowała go myśl, że jąposiadł.Z drugiej strony, gdyby go zwymyślała, czy nawet uciekła się do łez,żeby uniknąć kary, jego miłość do niej nie ucierpiałaby ani trochę.Może, po-myślał niewesoło, gdyby wiedziała, że jej bezkompromisowe poczucie honorukaże mu jeszcze bardziej jej pożądać, zachowałaby się zupełnie inaczej.Ale narazie się tego nie dowie, bo on nie zamierza jej nic powiedzieć.Przysporzył jej wiele cierpienia, dobrze o tym wiedział.Zacisnął jednakzęby w upartym postanowieniu.Pewnego dnia będą się kochać, a potem onauśmiechnie się do niego z miłością w oczach.Do cholery, to musi nastąpić! Jużon się o to postara.* * *Cassie się poruszyła.Zanim się ocknęła i zorientowała, gdzie jest, bredzi-ła przez chwilę nieprzytomnie, co było efektem ubocznym laudanum.Otwo-rzyła wreszcie oczy i natrafiła na wzrok hrabiego.- Jaki dziś mamy dzień? - zapytała i zobaczyła, że zamrugał ze zdziwie-nia.- Spałaś niewiele ponad godzinę.- To dziwne - wymamrotała i spróbowała się podnieść na łokciach.Spostrzegła, że jest naga i opadła na łóżko.- Nie ma już śladu hiszpańskiej fregaty?- Nie.- Czy będę mieć blizny?Uśmiechnął się, słysząc ten spózniony przejaw próżności.- Nie, skądże.Choć na pewno będzie cię przez kilka dni bolało.- Ale nie powiesz o tym załodze, prawda, milordzie?- Nie sądzę, żeby to było konieczne - stwierdził sucho.SR Prawdę mówiąc, pewnie miałby bunt na pokładzie, gdyby tylko jego lu-dzie się dowiedzieli, co właśnie uczynił.Przysunął się do niej, jak tylko zobaczył płynącą po policzku łzę.- Cassandro - zaczął niepewnie.Podniosła rękę i otarła łzę.- Przepraszam - wykrztusiła z siebie.- Laudanum doprowadza mnie dotakiego stanu.Nic na to nie poradzę.Chciałabym, żebyś zostawił mnie samą.- Nie, nie zostawię cię samej - powiedział, zły na samego siebie.Skuliła się, widząc gniew w jego oczach.- Nie gniewaj się.Przepraszam, że przynoszę ci wstyd.Odsunął gwałtownie krzesło i wstał.Domyślał się, że ją boli, ale jest zbytdumna, żeby to przyznać.- Nic nie mów! To nie ty powinnaś się wstydzić.Nie ruszaj się, przyniosęci jeszcze laudanum.Drżącymi rękami wlał jeszcze kilka kropel do dużej czary z winem.Byłoto więcej niż potrzebowała.Chciał jednak złagodzić nie tylko jej ból, ale rów-nież swoje wyrzuty sumienia.Przystawił jej czarę do ust.- Wypij!Dopiero po dłuższej chwili zdołała opróżnić kielich.Strużka wina ciekłajej po podbródku.Hrabia wytarł ją delikatnie palcem.Zdał sobie sprawę, że naprawdę jest lekko otumaniona, kiedy niezgrabnieprzekręciła się na bok, w jego stronę, nie bacząc na swoje obnażone piersi.Powieki miała ciężkie, a policzki zarumienione.- Strasznie to niewygodne, tak leżeć na brzuchu.- Zgadzam się z tobą.SR - Czuję się trochę dziwnie, jakbym unosiła się ponad ciałem.A słowa niedają się łatwo wymówić.Hrabia usiadł na krześle z założonymi rękami.- To dlatego, że jesteś pijana, Cassandro - stwierdził umyślnie.- Jeszcze nigdy nie byłam pijana, wiesz - zamyśliła się Cassie, starając sięskupić wzrok na jego twarzy.- Nigdy też - dodała z namysłem - nie zostałamwychłostana.- Nie chciałem cię zbić, ale nie pozostawiłaś mi wyboru.Snuła w skupieniu swoje mgliste rozważania i jego łagodne słowa docie-rały do niej powoli.- Nie, teraz nie było wyboru.Zrobiłeś, co nakazywała sprawiedliwość.-Wzdychała i mówiła szeptem, tak że ledwo mógł rozróżnić słowa.- Ale robiłeśmi inne rzeczy i czułam to, czego nie chciałam czuć.Wtedy miałam wybór,myślę, że miałam wybór.Zanim zdecydował, jak na to odpowiedzieć, wymamrotała:- Twoje laudanum i wino zadziałały.Już mnie nie boli.- Cieszę się - powiedział miękko.Zamknęła oczy i złożyła głowę na poduszce.Pochylił się nad nią i odgarnął jej włosy z czoła.Oddychała miarowo.Spała.Hrabia wstał i poprawił jej kołdrę.Potem wrócił na krzesło.SR Rozdział 11Drzwi kabiny otwarły się gwałtownie.Cassie zrobiła krok w tył i przyci-snęła satynową koszulkę na ramiączkach do piersi.Potężna sylwetka hrabiegowypełniła drzwi.Jak zwykle biły od niego siła i pewność siebie.Kabina wyda-je się kurczyć, kiedy do niej wchodzi, pomyślała Cassie ze złością i warknęła:- Mógłbyś przynajmniej pukać!- E una bellissima giornata, cara.- Piękna pogoda, czy nie, nic mnie to nie obchodzi! Nie masz prawa tuwpadać bez zapowiedzi!Zignorował jej wybuch i przyjrzał się jej uważnie.Nie dostrzegał śladówbólu ani dyskomfortu, jeśli oczywiście nie liczyć stałego napięcia, które oka-zywała w jego towarzystwie.Ucieszył się z jej ciętego języka.Przez ostatniepółtora dnia zachowywała się zbyt powściągliwie.Lekkie otępienie i uległośćbyły rzecz jasna spowodowane laudanum, którego dolewał jej do wina, wie-dząc, że sama przenigdy nie przyzna się do bólu i nie poprosi o żaden środek.- Wydawałoby się - stwierdził swobodnie, zamykając za sobą drzwi - żetwój temperament wrócił do normy.Przyszedłem pomóc ci się ubrać.Jeste-śmy w Cieśninie Gibraltarskiej i mamy to szczęście, że wieje zachodni wiatr -co w miesiącach letnich jest wielką rzadkością.Na moment Cassie zapomniała o swoim gniewie, jak i o tym, że miała nasobie tylko halki.- Słupy Heraklesa! - Wzięła głęboki oddech i patrzyła na niego roz-iskrzonymi oczami.- Widzę, że odrabiałaś lekcje z historii.Cassandro, ależ ty masz wiedzę!SR - Wystarczającą, żeby zdać sobie sprawę, że jesteś apodyktycznym aro-ganckim osłem, milordzie.A teraz będziesz łaskawy zakończyć te brednie iwyjść, żebym mogła się ubrać.- Jak twoje plecy?Nagłe pytanie kompletnie ją zaskoczyło.Chociaż rzadko już odczuwałaból, właśnie szukała innej koszulki pod gorset, gdyż ta była wyszywana sztyw-ną koronką, która przylegałaby do skóry.Odrzuciła dumnie głowę, zakłopotanajego troską.- W porządku, milordzie.Nie spodobała mu się zwiewna satynowo-koronkowa bielizna, którąwciąż zakrywała biust.- Muślinowa koszulka z pewnością byłaby wygodniejsza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
    § Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
    Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
    Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga
    Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
    Chuck Wendig [Double Dead 01] Double Dead [Tomes of the Dead]
    Roberts Nora Miłoœć na deser 01 Miłoœć na deser
    § Rudnicka Olga (01) Zacisze 13 Zacisze 13
    Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
    Steel Danielle Podroz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulinaskc.xlx.pl