[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję, drogi kolego, bo ci ze śledczej są tacy nieufni.- Lebiediew troskliwie poklepałmaleńkiego doktora po ramieniu.-36Tuż przed śmiercią dama przeżyła pobudzenie nerwowe, które doprowadziło do gwałtownegoprzyśpieszenia czynności życiowych organizmu.- Macie na myśli przedśmiertny uśmiech? - uściślił Wanzarow.- Mam na myśli, że przed śmiercią skakała jak górska koziczka i szybowała w obłokachrozkoszy.- Kryminolog rozciągnął ręce, przedstawiając szybującego ptaszka, takiego dość dużegoptaszka.- A potem ją wyłączyli, złożyli wpół i spakowali do lnianego wora?- Dokładnie tak - potwierdził kryminolog poważnym tonem.Takie wiadomości usłyszane od dowolnego innego eksperta Rodion Gieorgijewicz uznałby za zupełnąbrednię.Potrzebowali poszlak wskazujących na Sieriebriakowa, a nie nowych zagadek.- Przyznaję, że i mnie to niepokoi.Jeśli pojawiła się ofiara, która umarła w niepojęty sposób,wnioskuję, że.- Lebiediew zwrócił się do asystenta: - Pomóżcie mi, drogi kolego.- Ktoś znalazł sposób zabijania bez pozostawiania śladów - zaniepokoił się Gorn.- Wyobrażacie sobie, co to oznacza? - zniżając głos, zapytał Lebiediew.Wanzarow ukłonił się.- Dziękuję, Apollonie Grigorjewiczu, piękny noworoczny podarek.' V- Jak to mówią, czym chata bogata.Ale to, miły bracie, dopiero początek przedstawienia.Spójrzcie no tutaj.* 8Początkowo %7łbaczyński słuchał, żeby nie mieć wyrzutów sumienia.Potem stwierdził, że Dianaoszalała albo po prostu kłamie.Ale im dłużej opowiadała, tym sztabs-rotmistrz bardziej37?pochmurniał.Pojął, że to nie blaga, ale sprawa, która może stać się fantastycznym sukcesem.Nawetjeśli w opowiadaniu dziewczyny jest tylko połowa prawdy, Oddział Specjalny będzie mógł nie tylkoutrzeć nosa Ochranie, ale i zapobiec tragedii grożącej państwu, w porównaniu z którą wszyscyrewolucyjni terroryści to psotliwe dzieciaki.Pod koniec opowiadania %7łbaczyński nie pamiętał już o przyjęciu w Dononie, odczuwał jedynie ryzyko idreszcz towarzyszące myśliwemu.Diana co chwilę spoglądała na niego ze strachem i nadzieją.- Wierzycie mi, Juriju Timofiejewiczu?- Nie wiem, co powiedzieć.Brzmi to zbyt fantastycznie.- Znaczy, nie?- Pytanie, czy kierownictwo uwierzy.Co jeszcze można przedstawić, oprócz waszych zeznań?- Oto co - Diana postawiła na stole kryształowy flakonik z mętną zieloną cieczą.- To? - spytał %7łbaczyński jak można najspokojniej.-Tak.- Wygląda nieszkodliwie.Jest tego więcej?- Myślę, że tak.- Gdzie to przechowują?Diana bezradnie wzruszyła ramionami.- Prowadzono jakieś zapiski?- Nie wiem.Wydaje mi się, że sekretna receptura dostępna jest każdemu, ponieważ zostałazapisana w starym hymnie.Trzeba ją tylko poprawnie odczytać.%7łbaczyński zamyślił się: jeśli jeden człowiek mógł rozszyfrować skład, znaczy drugi też będzie mógł.Konkluzja? Trzeba przedsięwziąć pilne kroki, żeby wszystko pozostało w ścisłej tajemnicy.Ale co począć z Dianą?Dziewczyna została tajnym agentem przez przypadek.Rok temu przyjechała do Petersburga z małegomiasteczka, żeby wstąpić na wydział filologiczno-historyczny Biestużewskich Kursów38i uzyskać dyplom nauczycielki.Pewnego razu, idąc prospektem Litiejnym, zauważyła, że niegodziwiecnapadł na starszą damę, wyrwał jej z rąk torebkę i skrył się w przejściowym podwórzu.Stójkowypróbował biec za złodziejem, jednak szybko się zmęczył i machnął na to ręką.Diana poszła do policyjnego cyrkułu, oznajmiła o oburzającym wydarzeniu i oświadczyła, że chcewstąpić do Wydziału Ochrony Porządku i Bezpieczeństwa.Dyżurny oficer o mało co nie połknąłkałamarza, ale w cyrkule akurat przebywał %7łbaczyński.Zwykle nie brano do Oddziału Specjalnego tych, którzy oferowali swoje usługi.Od czasówlegendarnego Leonida Ratajewa* nikt z własnej inicjatywy nie został agentem.Oddział przyjmowałtych, którzy wydawali mu się interesujący, albo składał propozycję, której nie można było odrzucić.Na przykład podsądnemu oferowano wprost wolność i dobry zarobek.Ale zdecydowana dziewczyna przyciągnęła uwagę %7łbaczyń-skiego, i jak prawdziwy gracz, postanowiłulepić z niej agenta.Przy tym agenta ślepego", który nie będzie wiedział, komu pomaga
[ Pobierz całość w formacie PDF ]