[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kto z nas więc jest szaleńcem?- Jeszcze w to wątpisz? - Peter mógł zabić go choćby teraz.Jeden cios w gardło i po wszystkim.Nikt by się nigdy niedowiedział prawdy.Mógłby powiedzieć, że zabójca zniknął w głębikniei, zostawiając za sobą zimne ciało.Proste, prawda?Tyle razy zabijał, że już dawno stracił rachubę.W jegowspomnieniach Ziemia Zwięta jawiła się jako morze krwi.Siedemlat za to pokutował.Nieważne, że jadąc tam, miał czyste intencje,i że chciał walczyć za sprawę Chrystusa.Nocami ciągle słyszałkrzyki umierających.Nie tylko żołnierzy, ale kobiet, dzieci.Widział ocean ognia.Poprzysiągł sobie, że już nigdy nie dobędziebroni, chyba że w obronie niewinnej istoty.Do tej pory był wiernytamtej przysiędze.Teraz jednak opadły go wątpliwości. Pokuta" księcia byłajedynie zwykłą maskaradą.Ochłapem rzuconym zrozpaczonemuojcu.Za kilka dni William wróci do dawnego życia - i jeśliprzedtem nie zdoła skrzywdzić Elizabeth z Bredon, to pózniej nicjuż go przed tym nie powstrzyma.Peter wyrzucał sobie, że to jego wina.Gdyby tak ostro niestawał w jej obronie, książę nie zwróciłby na nią uwagi.Wybrałbyraczej któregoś z młodszych rycerzy.Przecież już zdążył zaskoczyćAdriana nagłym przypływem niewczesnych atencji.Mężczyznimieli przynajmniej prawo wyboru.A może złamać kolejne śluby i wyznać wszystko Elizabeth? -zastanawiał się Peter.Wprawdzie przysięgał, że w tajemnicy~ 82 ~RS zachowa prawdziwą tożsamość  brata Matthew".Nawet w zamkuWakebryght nikt się nie poznał na zamianie.Prawdę znało tylkoich trzech: Peter, Adrian i oczywiście książę.Tak byłonajbezpieczniej.William roześmiał się, jakby chciał rozładować rosnące napięcie.- Zbytnio się martwisz, bracie Peterze.Wcale nie palę się do tejdamy.Sądziłem, że znasz mnie odrobinę lepiej.Najwyżej cenięmłode, jędrne ciało i urodę.Przy mnie jest całkiem bezpieczna.Zapewniam cię, że bez żadnych przygód dotrzemy do klasztoruZwiętej Anny.Peter nie dał tak łatwo się oszukać.- Przyjmuję słowa Waszej Wysokości.W takim razie nie widzęprzeszkód, żebym otoczył ją opieką.Nie jest zbyt piękna, ale zbraku kobiet każdemu grozi chwila słabości.Ty zaś masz dotrzećdo miejsca przeznaczenia tak czysty jak po spowiedzi w dniuwyjazdu z Londynu.Zgadzasz się ze mną?- Jakże by inaczej? - cierpko przytaknął William.- Kilka dnimniej lub więcej nie robi różnicy.Jednak śmiem wątpić, by dobrzeczuła się w klasztorze.Za dużo mówi.Peter nie odpowiedział.Przysiągł własnemu opatowi, Bogu ikrólowi, że będzie chronił księcia od wszelkich niebezpieczeństw iw stanie łaski sprowadzi go z powrotem.Nie złamie ślubu i niewbije miecza w czarne serce Williama.Chyba że będzie musiał.~ 83 ~RS ROZDZIAA �SMYyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha! - zawołała Joanna,kiedy zdyszana Elizabeth jak burza wpadła do obozu.W- Tak? - Elizabeth odruchowo odgarnęła zmierzwionewłosy z czoła i usiłowała przybrać obojętną minę.W ogóle jej sięto nie udało.Po chwili pod czujnym spojrzeniem Joanny dała zawygraną.- Bardziej należy bać się żywych niż martwych.- Chyba masz rację.Gdzie byłaś? Myślałam, że razemodbędziemy spacer.Po dniu spędzonym w tym ciasnym wozienogi aż rwą się do przechadzki.Elizabeth miała poczucie winy.Nie było to przyjemne.- Wybacz.Najpierw wdałam się w rozmowę z bratemMatthew, a potem poszliśmy nad strumień.Tam spotkaliśmyksięcia Williama.Nie wiedzieć czemu, zaczęli się kłócić.O wielebardziej wolałabym być z tobą.Joanna uniosła brwi ze zdziwienia.- Książę i mnich? To musiał być piękny widok.O co siępokłócili? O ciebie?- Niby dlaczego? - zaperzyła się nagle Elizabeth.- Nieodpowiadaj.Doskonale wiem, że jestem brzydka.%7ładenmężczyzna nie chce na mnie spojrzeć.- Mam nadzieję, że w klasztorze nauczą cię lepiej kłamać -odparła Joanna z miną niewiniątka.Elizabeth zdawała sobie doskonale sprawę, że jej zapewnienianie były prawdziwe.Ale co miała powiedzieć? Sama nie wiedziała,dlaczego wpadła w oko czarnemu księciu, człowiekowi o wielkiejwładzy, grzesznemu i przystojnemu.Przecież mógł wybierać.PaniJoanna górowała nad nią urodą i doświadczeniem.A jeśli wolałchłopców, to nawet pod tym względem nie powinien narzekać.W~ 84 ~RS skład orszaku wchodziło zadziwiająco wielu urodziwychmłodzieńców.Choćby brat Matthew, który był równie ładny jakJoanna.Elizabeth doznała nagłego olśnienia.Znowu stała się pionkiemw rozgrywce między mężczyznami.W domu było to samo.%7ładenz nich mnie nie chce, pomyślała.Tutaj chodzi wyłącznie o męskąambicję.Obaj usiłują sobie przeszkodzić.To była przygnębiająca myśl.Elizabeth wyraznie posmutniała.- Głodna jestem - powiedziała, żeby zmienić temat.- Co nawieczerzę?- Królik [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Golon Anne & Golon Serge Angelika 05 Bunt Angeliki
    Golon Anne & Golon Serge Markiza Angelika 09 Angelika i demony
    Anne McCaffrey Statek 3 Statek, który poszukiwał
    Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
    Golon Anne & Golon Serge Angelika Droga Do Wersalu
    Rice Anne Dzieje czarownic z rodu Mayfair 03 Taltos
    Long Julie Anne Pennyroyal Green 05 Miłosna szarada
    Mather Anne Œwiatowe Życie Duo 344 Podróż do Rio
    Holt Anne Vik i Stubo 02 To co się nigdy nie z darza (2)
    Londyński sezon 02 W obronie miłoœci Herries Anne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zona-meza.keep.pl