[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lepiej już chodzmy.Pug nie odpowiedział ani słowem.Cała jego uwaga skoncentrowała się nadziwnym wrażeniu.Tomas złapał go za ramię. Rusz się! Za chwilę statek się przełamie.Pug strząsnął jego dłoń. Chwileczkę.Tu jest coś. Głos mu zamarł.Przeszedł gwałtownie przezzawaloną gratami kabinę i wyciągnął szufladę z zamkniętej na zasuwkę szafki.Była pusta.Gwałtownym szarpnięciem otworzył następną i w końcu trzecią.Zna-lazł przedmiot swoich poszukiwań.Wyciągnął z szuflady zwój pergaminu prze-wiązany czarną wstążką i opatrzony czarną pieczęcią.Wepchnął go za bluzę.80 Uciekamy! krzyknął, mijając Tomasa.Pognali schodkami na góręi przedarli się przez zawalony pokład.Fale przypływu uniosły statek na tyle, żez łatwością mogli się teraz wspiąć na występ skalny.Odwrócili się i usiedli.Statek kołysał się na fali przypływu, miotany w przód i w tył.Każda następnafala, rozbryzgując się o skały, moczyła twarze chłopców.Patrzyli, jak dziób ześli-zguje się z głazów.Belki wiązania i poszycie kadłuba pękały z potwornym, roz-dzierającym uszy, śmiertelnym jękiem.Dziób uniósł się wysoko w górę, a chłopcyzostali spryskani od stóp do głów falą, która uderzyła teraz bezpośrednio w skalnąścianę pod ich stopami.Kadłub dryfował na pełne morze.Powoli przechylał się na lewą burtę.Po pew-nym czasie wznosząca się fala przyboju jakby zamarła na chwilę w bezruchu, poczym powoli, majestatycznie ruszyła z powrotem w stronę skał.Tomas złapał Pu-ga za ramię, dając znak, aby ten szedł za nim.Wstali i zaczęli schodzić w kierunkuplaży.Dotarli do miejsca, w którym występ skały zwieszał się nad piaskiem.Ze-skoczyli w dół.Ogłuszający zgrzyt za plecami kazał im odwrócić głowy.Właśnie w tej chwilifale przygnały kadłub na skały.Drewno rozpadało się z przerazliwym trzaskiemi jękiem.Kadłub uniósł się prawą burtą w górę i szczątki, pokrywające pokład,zaczęły spadać do morza.Nagle Tomas pochylił się do przodu i złapał Puga za rękę. Patrz. Wskazywał na wrak ześlizgujący się w tył po grzbiecie fali.Pug nie mógł się zorientować, co mu Tomas wskazuje. O co chodzi? Przez chwilę wydawało mi się, że na pokładzie jest tylko jedno ciało.Pug przyjrzał mu się uważnie.Na twarzy Tomasa malował się wyraz niepoko-ju, który nagle zmienił się w złość. A niech to szlag trafi! Co się stało? Kiedy upadłem w kabinie, upuściłem miecz.Cholera! Fannon oberwie miuszy.Potworny huk, jak grzmot pioruna, oznajmił wreszcie ostateczną zagładę wra-ku, kiedy rozpędzony falą uderzył z całą siłą w skalisty brzeg.Szczątki tego pięk-nego, choć obcego statku niesione prądami będą teraz codziennie wyrzucane przezfale na plaże południowego wybrzeża.Głuchy jęk zakończony ostrym krzykiem zmusił chłopców do odwrócenia się.Tuż przed nimi stał człowiek, którego przed chwilą brakowało na pokładzie statku.W lewej dłoni trzymał bezwładnie szeroki miecz, który ciągnął się za nim popiachu.Prawe ramię przyciskał mocno do boku.Spod pancerza zbroi i hełmuwypływały strumyczki krwi.Chwiejnym krokiem ruszył przed siebie.Twarz miałtrupiobladą, oczy rozszerzone bólem.Był w stanie szoku.Wykrzykiwał do nich81jakieś niezrozumiałe słowa.Cofali się powoli, krok za krokiem.Podnieśli do góryręce, aby pokazać mu, że nie są uzbrojeni.Zrobił jeszcze jeden krok w ich stronę.Kolana ugięły się pod nim.Z ogrom-nym wysiłkiem wyprostował się i odzyskał równowagę.Przymknął na chwilęoczy.Był krępy i niski.Nogi i ramiona miał silnie umięśnione.Poniżej pance-rza nosił coś, co sprawiało wrażenie krótkiej spódniczki z niebieskiego materiału.Na przedramionach przypasane były ochraniacze, a na nogach, powyżej rzemien-nych sandałów, nagolenniki z materiału, który wyglądał na skórę.Uniósł rękę dotwarzy i kilka razy potrząsnął głową.Otworzył oczy i przyglądał się chłopcom.Ponownie przemówił w nieznanym języku.Kiedy chłopcy nie reagowali, zacząłsię złościć.Wykrzyczał kilkanaście dziwnych wyrazów.Z tonu wynikało, że chy-ba o coś ich pytał.Pug ocenił dystans potrzebny, aby przemknąć koło mężczyzny blokującegowąski pasek plaży.Zdecydował, że nie warto ryzykować i sprawdzać, czy obcybył w stanie posłużyć się groznie wyglądającym mieczem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]