[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyciągnęła rękę i ujęła jego dłoń. %7łyję powiedział.Usłyszała pytanie w jego głosie i przytaknęła z uśmiechem. Tak.Niewątpliwie żyjesz.Spojrzał na rękę trzymającą jego dłoń.Przypomniał sobie, jak wiele lat temu splatałysię ich palce, gdy oboje byli młodzi, gdy siadywali razem nad jeziorem.Jak bardzozmieniły się nasze dłonie, pomyślał.Moje są pełne blizn i stwardniałe; jej powykręcaneprzez artretyzm.Ale znów trzymamy się za ręce, a ona wciąż jest moją Iris.Spojrzał na nią przez łzy.I stwierdził, że jednak nie jest jeszcze gotów umrzeć.Lincoln wiedział, gdzie ją znajdzie, i rzeczywiście tam była.Siedziała na krześle przyłóżku syna.Claire w nocy wstała ze swego własnego szpitalnego łóżka i w szlafroku,i kapciach poszła do pokoju Noaha.Siedziała tu wciąż, otulona kocem,w popołudniowym słońcu wyglądając na bladą i zmęczoną.Niech Bóg strzeże tego, ktoodważy się wejść między niedzwiedzicę a jej małe, pomyślał Lincoln.Usiadł na krześle po drugiej stronie łóżka.Ich spojrzenia spotkały się nad śpiącymNoahem.Bolało go, że Claire wciąż jest nieufna, wciąż mu nie wierzy, ale rozumiał,dlaczego tak jest.Zaledwie dzień wcześniej groził jej odebraniem tego, co kochałanajbardziej na świecie.Teraz patrzyła na niego z zaciętym i równocześnie pełnym lękuwyrazem twarzy. Mój syn tego nie zrobił powiedziała. Dziś rano wszystko mi opowiedział.Przysiągł, że mówi prawdę, i ja mu wierzę.Skinął głową. Rozmawiałem z Amelią Reid.Tamtego wieczoru byli razem aż do po dziesiątej.Potem odwiózł ją do domu.A wtedy Doreen już nie żyła.Claire wypuściła wstrzymywane powietrze, a napięcie wyraznie ją opuściło.Opadłana oparcie krzesła i opiekuńczo położyła Noahowi rękę na głowie.Pod dotykiemgłaszczących go po włosach palców otworzył oczy i spojrzał na matkę.%7ładne z nich sięnie odezwało ich ciepłe uśmiechy przekazały wszystko, co mieli sobie do przekazania.Mogłem im obojgu oszczędzić tej męki, pomyślał Lincoln.Gdybym tylko znałprawdę.Gdyby Noah od razu się przyznał, że spędził wieczór z Amelią.Ale on chroniłdziewczynę przed gniewem ojczyma.Lincoln znał charakter Jacka Reida i rozumiał,dlaczego Amelia mogła się go bać.A jednak mimo strachu dziewczyna była gotowa podzielić się prawdą z Claire.Wieczorem, chwilę przed tym, jak wściekłość J.D.wybuchnęła morderczym atakiem,Amelia wyśliznęła się z domu i ruszyła jasną, mrozną nocą do domu Claire.Jej drogawiodła wzdłuż Toddy Point Road.Koło pochylni dla łodzi.Wyprawa dziewczyny uratowała życie Claire.Co więcej, Amelia równocześnieuratowała swoje własne.Noah znów zasnął.Claire spojrzała na Lincolna. Czy słowo Amelii wystarczy? Czy ktokolwiek uwierzy czternastoletniejdziewczynce? Ja jej wierzę. Wczoraj mówiłeś, że masz dowody.Krew. Znalezliśmy krew także w bagażniku samochodu Mitchella Groome a.Znaczenie jego słów dotarło do niej dopiero po chwili. Krew Doreen?Potwierdził. Sądzę, że Groome miał zamiar rzucić podejrzenie na ciebie, nie na Noaha, gdymazał krwią zderzak furgonetki.Nie wiedział, którym samochodem jezdziłaś tegowieczoru.Przez chwilę milczeli.Zastanawiał się, czy tak właśnie skończy się wszystko międzynimi milczeniem z jej strony, tęsknotą z jego.Tyle jeszcze powinien jej powiedziećo Mitchellu Groomie.Były rzeczy, które znalezli w jego bagażniku: słoje z okazamii ręcznie pisane przez Maksa notatki.Tak Anson Biologicals, jak Sloan-Routhier wyparłysię wszelkich związków z oboma mężczyznami, więc Groome, wściekły z powodu takiejzdrady, groził, że pociągnie za sobą farmaceutycznego giganta.Lincoln przyszedłbyopowiedzieć Claire to wszystko i wiele więcej, ale zamiast tego siedział w milczeniu,a własna niedola tak mu ciążyła, że nawet oddychanie wydawało się trudne. Claire? odezwał się z cieniem nadziei w głosie.Podniosła na niego wzrok i tym razem nie odwróciła go. Nie mogę cofnąć zegara rzekł. Nie mogę wymazać bólu, jaki ci sprawiłem.Mogę powiedzieć jedynie, że jest mi przykro.Naprawdę bardzo chciałbym znalezć jakiśsposób, byśmy wrócili do. Pokiwał głową. No wiesz, tak jak byliśmy. Nie jestem pewna, co to znaczy, Lincoln.Tak jak byliśmy.Zastanawiał się przez chwilę. No, przede wszystkim powiedział byliśmy przyjaciółmi. Tak, to prawda przyznała. Dobrymi przyjaciółmi.Czyż nie? Uśmiechnęła się słabo. W każdym razie dość dobrymi, żeby spać ze sobą.Czuł, że się rumieni. Nie o tym mówię! Nie chodzi tylko o spanie ze sobą.Chodzi o. Spojrzał na niąz bolesną uczciwością. Chodzi o świadomość, że mamy przed sobą jakąś szansę.Szansę, że będę cię widział co rano po przebudzeniu.Mogę poczekać, Claire.Mogę żyćz niepewnością.Nie jest to łatwe, ale mogę znieść tę niepewność, tak długo, jak długoistnieje szansa, że będziemy razem.To wszystko, o co proszę.Coś zamigotało w jej oczach.Azy wybaczenia? Wyciągnęła rękę i pogłaskała go potwarzy.Była to delikatna pieszczota kochanki.Jeszcze lepiej, był to dotyk przyjaciela. Wszystko jest możliwe, Lincoln powiedziała.I uśmiechnęła się.Gwizdał nawet, wychodząc ze szpitala.I czemuż by nie? Niebo było błękitne, słońceświeciło, a pokryte szadzią gałęzie wierzb dzwięczały i mieniły się niczym wiszącekryształy.Za dwa tygodnie nadejdzie najkrótszy dzień w roku.A potem dni znów zacznąsię wydłużać, ziemia zacznie się obracać ku światłu i ciepłu.Ku nadziei.Wszystko jest możliwe.Lincoln Kelly był cierpliwym człowiekiem i umiał czekać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]