[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pastor, siedzący u szczytu stołu narad, podniósł się na jej widok.Jego chuda, patrycjuszowskatwarz złagodniała w serdecznym uśmiechu.- Dobrze, \e jesteś, kochana, bo ju\ myśleliśmy, \e zaczniemy bez ciebie.- Rychło w czas, młoda damo - basował mu lord Kennybrook, zerkając na nią surowo spodsiwych, krzaczastych brwi.- Najpierw wymusza się na biednych ludziach, \eby stawili się ojakiejś nieludzkiej porannej porze, a potem ka\e im się czekać na siebie.Typowo kobiecataktyka.Julia uśmiechnęła się przepraszająco.- Próbujesz podstępu, szanowny lordzie? Zapewniam, cię, \e i tak nic nie wskórasz!- A czemu to, mo\na wiedzieć?- Bo nawet \ebym bardzo chciała, nie dałabym rady przyjechać wcześniej.Prawie nie spałamtej nocy i cieszę się, \e w ogóle udało mi się wstać.I poprzedniej, i jeszcze poprzedniej, dodała w myślach.Praktycznie od czasu ślubu ani razunormalnie się nie wyspała.- Kłopoty z zasypianiem? - zagadnął lord Burton z podejrzanie współczującą miną.- Wtakim razie świetnie trafiłaś, bo Tumbolton zaraz zrobi nam wykład ze swojej zawiłejfilozofii.Kennybrook przytaknął skwapliwie.- Racja, jego mądrości są w stanie uśpić ka\dego, zwłaszcza o bladym świcie, jak teraz.Julia popatrzyła na nich z rozczuleniem.Członkowie zarządu Towarzystwa, ludzie majętni, owysokiej pozycji, szanowani za ogromną wiedzę, nie siedzieliby tutaj, gdyby nie geniuszpastora Ashtona, który namówił ich, aby poświęcili za darmo swój cenny czas i siły,pomagając innym.Kochała ich niemal jak rodzinę, której tak brakowało jej od czasuopuszczenia Bostonu.Pastor sięgnął po dokument, le\ący przed nim, poprawił okulary na nosie i oznajmił:- Miło mi ogłosić panom, \e nasze Towarzystwo ma obecnie wystarczające środki, abyzorganizować nie jedno, a cały szereg po\ytecznych przedsięwzięć.Pan Tumbolton pochylił się ku niemu i przeczytał sumę, wpisaną u dołu strony.- Mój Bo\e, ale\ to majątek - powiedział i nagle zgiął się w ataku suchego kaszlu.Pozostalispojrzeli po sobie z troską.Doktor Crullen pokręcił głową.- Nie powinieneś tak długo przebywać w Londynie, Augustusie.To miasto działa zabójczona twoje płuca.Tubolton przycisnął chusteczkę do bladych warg i przez chwilę kurczowo łapał powietrze.- Wiesz dobrze, Marcusie, \e nie mogę jeszcze stąd wyjechać.Kończę opracowywać mojąnową, wielką teorię i za miesiąc muszę zło\yć pracę u wydawcy.- Nie dokończysz dzieła, jeśli nie będziesz dbał o siebie - ostrzegł lord Burton.Jego tłustepoliczki dr\ały z ka\dym wypowiadanym słowem.- Choć muszę przyznać, \e bez twojejświatłej pomocy będzie nam trudno rozdzielić i ulokować pieniądze od nowego sponsora,kimkolwiek by on był.Kennybrook zwrócił się do Julii:- Niepokoi mnie ów sponsor.Jest zbyt tajemniczy.Lord Burton przytaknął.- Tak, mam nadzieję, \e za jego niesłychaną hojnością nie kryje się nic zdro\nego.Szkoda,\e straciliśmy naszego ostatniego darczyńcę.To był prawdziwie szlachetny człowiek.John.Pastor Ashton uciszył go niecierpliwym gestem.- Ufajmy, \e wszystko jest w porządku, a póki co proponuję skupić się na naszym zadaniu.Musimy jak najszybciej znalezć rozwiązanie.- Hmm - zamyślił się lord Kennybrook.- Uwa\am, \e zakład wędliniarski jest bardzo dobrympomysłem.Popyt na tanie, dobre kiełbasy jest w tej chwili większy ni\ poda\.To świetnymoment, \eby wejść na rynek z produkcją.Julia skrzywiła się z dezaprobatą.- To nie jest praca dla kobiet.Zbyt krwawa, zbyt mało higieniczna.- Nie przesadzaj, przecie\ nie robimy tam ubojni.Zwie\e mięso zostanie dostarczone namiejsce.- Co niewiele zmienia - upierała się Julia.- Tylko się nie pokłóćcie - wtrącił doktor Crullen, widząc skwaszoną minę lorda.- Osobiścienie potrafię wymyślić \adnego du\ego projektu dla kobiet, ale potrzebuję gospodyni, bo mojapani Jenner odchodzi.Mógłbym zatrudnić jedną z tych kobiet.- Fakt, trudno dzisiaj o dobrą pomoc przytaknął Tumbolton.- Ja z kolei potrzebujępraczki.Julia zaczęła \ałować, \e Hunterston House nie jest większym gospodarstwem.Znalazłabytam miejsce najwy\ej dla trzech kobiet, a i to oznaczało, \e ktoś musi je przyuczyć.Có\,kiedy ona sama i pani Winston były tak zajęte, \e z ledwością starczało im czasu na układanieMucka do słu\by.Mucka.zaraz.- Mam! - wykrzyknęła.- Tak, ju\ mam pomysł.Pani Winston od tygodni szuka kucharza,lady Birlington brakuje pokojówki, a księ\na Roth \aliła mi się ostatnio, \enie mo\e znalezć dziewczyny do układania fryzury!Lord Kennybrook wzruszył ramionami.- I co z tego? Upychając te damy u znajomych, załatwimy zatrudnienie najwy\ej dlanielicznych, a są ich setki.- Właśnie, a zatem pod auspicjami naszego Towarzystwa zało\ymy szkołę dla słu\by, którabędzie kształciła najlepszych pracowników w Londynie - pokojówki, praczki, kucharki, kogotylko potrzeba/Pomyślcie sobie, z naszymi referencjami znajdą pracę w najlepszych domach!- Bardzo dobry pomysł, zapewniający tym kobietom najodpowiedniejsze zajęcie - przyklasnąłTumbolton
[ Pobierz całość w formacie PDF ]