[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pottle zapalił następnegopapierosa i coś nagryzmolił w notatniku.Pascoe spojrzał pytająco na językoznawców, którzyspojrzeli pytająco po sobie nawzajem.Tworzyli wyjątkowo niedopasowaną parę.Dicky Gladmann był drobnymelegancikiem po czterdziestce.Miał niebieskie oczy, krótkie bokobrody, starą tweedowąmarynarkę z czerwoną chusteczką zwieszającą się z kieszeni na piersi i stary nijaki krawat zpodłużną plamą po sosie.Drew Urquhart był znacznie młodszy: niski, korpulentny, miałróżową twarz, która przezierała od czasu do czasu z ciemnego gąszczu brody jak wróbelbuszujący w gęstym krzaku.Był ubrany w dżinsy i koszulkę z krótkim rękawem i chyba niepodobało mu się otoczenie, w jakim się znalazł. Zobaczymy, co się da zrobić obiecał Gladmann aksamitnym głosem, który wswojej niby-arystokratyczności zatrącał o autoparodię. Otóż to przytaknął Urquhart.Mówił z silnym szkockim akcentem gdzieś z okolicGlasgow.Obaj wstali.Gladmann wyjął kasetę z magnetofonu i włożył ją do kieszeni.Pascoe zamurowało. Nie będziecie panowie pracować tutaj? Pan chyba żartuje, szanowny kolego! prychnął Gladmann. Miło tu, nawet krwiprawie nie widać na ścianach.Prawda, Drew? Ale wasz sprzęt raczej nie pochodzi z erykosmicznej? Wolimy pracować w laboratorium językowym w college u.Jeśli uznamy, żesytuacja tego wymaga, możemy podjechać na uniwersytet i przepuścić nagranie przez ichsonograf. No dobrze. zgodził się Pascoe.Mieli przecież kilka kopii nagrania. Panie komisarzu, chciałbym dobrze zrozumieć pańskie intencje odezwał sięUrquhart. Jak zamierza pan potraktować uzyskane od nas informacje? Sceptycznie.Gladmann zarechotał, ale Urquhartowi wcale nie było do śmiechu. Wyjaśnijmy sobie jedno: nie interesuje mnie wskazanie policji kozła ofiarnego.Pascoe westchnął.Dzięki swojej uniwersyteckiej przeszłości łatwiej niż większośćkolegów tolerował akademicki liberalizm, ale w tej chwili rozumiał, co musiał czuć Dalziel,który kiedyś poskarżył mu się takimi słowami: Jeśli to są ci mądrzy, to ja się nie dziwię, żeprzestępstwo popłaca. Proszę mi wierzyć, kozioł ofiarny nie wystarczy.Człowiek, którego ścigamy, toniezrównoważony psychicznie morderca.Nie przestanie mordować, kiedy aresztujemykogoś innego.Urquhart nie był chyba do końca przekonany, ale wyszedł bez dalszych komentarzy. Proszę pozdrowić uroczą Ellie powiedział Gladmann, idąc za nim. Będziemy wkontakcie.Pascoe zamknął za nimi drzwi i bez wielkich nadziei zwrócił pytające spojrzenie nadoktora Pottle a.Już pierwsze słowa psychiatry potwierdziły jego pesymistyczne przeczucia. Mam trochę za mało danych. Cztery morderstwa! zaprotestował ostro Pascoe. Na początek to chyba całkiemniezle, nie uważa pan?Pottle był wyraznie rozbawiony. Proszę mi powiedzieć.Co najbardziej zwiększy szanse złapania tego gościa?Pascoe przemyślał jego słowa. Następne morderstwo przyznał niechętnie. Albo przynajmniej próbamorderstwa.%7łebyśmy mogli go złapać na gorącym uczynku. Otóż to.Ze mną jest podobnie, chociaż zarazem inaczej: im więcej mam danych,tym lepszych wyników mogę się spodziewać.W tej sprawie wychodzę z dwóch założeń,które mogą się jeszcze okazać fałszywe.Pierwsze jest takie, że wszystkie te czterymorderstwa są dziełem jednego człowieka.Drugie zaś takie, że we wszystkich czterechprzypadkach kierował nim ten sam motyw lub co najwyżej różne aspekty jednego spójnegomotywu.Powtarzam: oba te założenia mogą być fałszywe, co zresztą mogą sugerowaćdowody, które mi przedstawiliście. Na przykład? zainteresował się Pascoe. Nieścisłości wzorca odparł Pottle. Zginęły trzy młode, niezamężne kobiety orazpani Dinwoodie: wdowa w średnim wieku.Trzy z nich znaleziono ułożone po śmierci zrękami skrzyżowanymi na piersi, a Brendę Sorby trzeba było wyławiać z kanału.Trzechmorderstw dokonano w miejscach odludnych lub rzadko uczęszczanych z powodu póznejpory, a Pauline Stanhope zginęła w środku dnia w lunaparku.Jednakże bez tych dwóchzałożeń nie mógłbym nawet udawać, że mam z czym pracować.Dlatego przydałoby mi sięnastępne morderstwo.A najlepiej od razu dwa.W końcu mielibyśmy dość drzew, żeby znich zrobić las.Tylko podejrzenie, że upiorny żart ma służyć prowokacji, powstrzymało Pascoe odkolejnego gwałtownego protestu. Będzie pan drugą, najdalej trzecią osobą, która się o nich dowie, doktorze.Proszękontynuować. Słusznie.Przejdę do podsumowania.Moim zdaniem mamy do czynienia zdojrzałym mężczyzną, nie jakimś młodzieniaszkiem, tylko z człowiekiem okołoczterdziestki, powiedzmy Oczywiście jest niezrównoważony psychicznie, ale nie w sposóbtypowy dla psychopatycznego zabójcy kobiet, któremu z wiekiem coraz łatwiej przychodzikontrolowanie morderczych impulsów.Psychopatów trzeba łapać wcześnie; inaczej nigdysię ich nie złapie.Głównym motywem jest w tym wypadku nie tyle nienawiść, ile raczej, zbraku lepszego określenia, współczucie. Współczucie? Chce pan powiedzieć, że ten gość zabija kobiety, bo jest mu ich żal? spytał z zainteresowaniem Pascoe. W pewnym sensie tak.Istnieją piękne precedensy.Impuls do eutanazji jest bardzosilny we wszystkich rozwiniętych cywilizacjach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]