[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tobędzie dla mnie zaszczyt - odparł.- Anastępnegowieczoruchciałbymtowarzyszyć paniomna przyjęciuurodzinowymuladyPurefoy.I jeśli niemają paniezaproszenia.- Na to przyjęcie zostałyśmy zaproszone - powiedziałaz ulgą Katherine.- Lady Purefoy i mama znają się dobrze.Przyjaznią się odbardzodawna.- Tak, tak - zapewniła pani Merivale.- Przed moim ślubembyłyśmy jak trzy papużki nierozłączki: ja, lady Purefoy i ladyLovelace.-przerwała.-OczywiścieladyLovelacei ja już się niespotykamy.Nawet nie wiem, czy wybiera się na to przyjęcie i.- Wporządku, mamo- wtrąciła Katherine.- Jegolordowska mość jest dżentelmenem.Rozumie takierzeczy.janes+ifff78usolad-nacs193Alec skrzywił się.Innymi słowy jej były adorator może byćobecny na tym przyjęciu i Katherine będzie oczekiwała, żeObydwaj będą zachowywać się jak dżentelmeni.Irytująca per-spektywa.- Wtakimrazie jesteśmyumówieni.Pojutrze przyjadę powas oósmej wieczorem.- Ajutroprzyjdzie pandonas na kolację - nalegała paniMerivale.- Tak.Jutrowieczorem.Lecz nawet perspektywa dwóch wieczorów spędzonychWtowarzystwie Katherine nie była w stanie poprawić muhumoru.Sama myśl o tym, że Sydney Lovelace będzie się przyniej kręcił, odebrała mu całą radość.Co będzie, jeśli ten nadęty dupek będzie próbował wpłynąćna zmianę jej decyzji? Albo gorzej, spróbuje ją znowu pocało-wać? Taka możliwość przyprawiła go o mdłości.Na Boga, co się z nimdziało? Co za idiotyczna zazdrość?Nawet jego ostatnia kochanka nie wywoływała wnimtakichuczuć.Dlaczego zachowywał się tak irracjonalnie przy Ka-therine, przy której właśnie szczególnie powinien zachowaćSpokój, rozsądek i dobre maniery?Ale ta szalona chęć zawładnięcia drugą osobą, której terazdoznawał, rzucała nowe światło na małżeństwo jego rodziców.Nigdy nie mógł zrozumieć, jak mężczyzna, który ignorowałdwoją żonę, mógł traktować ją z takimokrucieństwem, kiedyZnajdowała przyjemność poza ich związkiem.Teraz to rozumiał.Nie złe traktowanie, bo dla niego nie byłożadnego wytłumaczenia, alepotęga zazdrości była silniej sza, niżmógł sobie wyobrazić.Awzawziętymczłowieku bez charakte-ru, jakimbył staryhrabia, musiała siać istne spustoszenie.Nie wolno mu ulec zazdrości.Ma Katherine i nie może jejteraz stracić.Musi postępować zgodne z regułami i nie po-zwalać na to, bychoreuczucie, jakimjest zazdrość, dekoncent-rowało go i przesłaniało mu wyznaczony cel.Dotarli wreszcie na miejsce i Alec odprowadził paniedo domu.janes+ifff78usolad-nacs194- Pani Merivale, mogę porozmawiać z pani córką na osobno-ści? - zapytał i sambył zaskoczony, że zdobył się na takąśmiałość.Matka Katherine podejrzliwie zmierzyła wzrokiemnajpierwjego, a potemcórkę.- Pozwolę sobiezauważyć, że spędził dziś panwystarczają-co dużo czasu na osobności z moją córką.- Uśmiechnęła sięjednak.- Ale myślę, że parę dodatkowych minut nie zaszkodzi.Ruszyła korytarzem, a Alec zaprowadził Katherinedosaloni-ku.Gdy tylko weszli do środka, porwał Katherine wramionai pocałował ją namiętnie, szukając pocieszenia wjej słodkichciepłychwargach.Kiedyoderwał odniej usta, spojrzała na niegopytająco.- Alec?Co.- To po to, żebyś pamiętała o mnie, kiedy spotkasz sięz Lovelace'em.Na wypadek, gdyby uciekł się do mojej własnejtaktyki i zechciał cię odzyskać.Spojrzała na niegofiglarnie.- Co się stało z mężczyzną, który namawiał mnie do próbowania pocałunków z innymi mężczyznami? I twierdził, żepotrzebuję więcej przykładów, by mieć porównanie? Może maszrację.Jeśli Sydneyznowu mnie pocałuje, mogę ci obiecać, że.Przerwał jej pocałunkiemtak długimi namiętnym, że cał-kowiciemusię poddała.Kiedycofnął się, żebyna nią spojrzeći zobaczył, że ma zamknięte oczy, oddycha szybciej i niemalchwieje się na nogach, poczuł wyrazną ulgę.Otworzyła wreszcieoczy.- Atoty, zuchwała figlarko, za to, że znęcanie się nade mnąsprawia ci taką rozkosz.- Poczekaj, aż się pobierzemy.- zaczęła się droczyć, niezważając na jegoszorstki ton.- Nie wiem, czy wytrwamdo tego czasu, jeśli mamy stądoglądać Lovelace'a - mruknął.Spojrzała na niegopytająco.- Obiecaj mi, że będziesz wobec niego uprzejmy na kolacjiu ladyPurefoy.janes+ifff78usolad-nacs195- Będę bardzo uprzejmy - powiedział, spoglądając na niąz ukosa.- Jeśli będzie próbował cię pocałować, użyję wszyst-kich pokładówmojej uprzejmości, żeby wygnać go z hrabstwa.Strapiła się.- Ależ, Alec.Niemógłbyś chyba.- Nie.- Z trudem powstrzymał ogarniające go uczucia.- Jatylko żartowałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]