[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była w rozterce.No i co teraz powinna zrobić, jak sięzachować? Jak inni radzą sobie w takiej sytuacji, czyzdobywają się na wydawanie wyroków i wystawianie ocen?Nigdy nie próbowała swych sił w takiej roli i ciążyła jejświadomość tego, co miała uczynić, ale przecież. Pomyśl o mamie.ile ona przecierpiała, jak straszniei niesprawiedliwie została skrzywdzona naciskała Saman-tha, przywołując obraz sprzed lat, kiedy mama opowiedziałaim, co się kiedyś wydarzyło.Smutek, żal i bezradność, jakie wtedy malowały się na jejtwarzy, do tej pory miała w pamięci.To było jak niezaleczona rana. Niestety, nikt nie może odwrócić przeszłości próbo-wał uspokoić ją ojciec, kiedy złorzeczyła Crightonom i nieposiadała się ze złości i bezsilnego gniewu. Jak mogli jej to zrobić! krzyczała. Przez nich małobrakowało, a wcale byście się nie pobrali. Wiem łagodził ojciec. Na szczęście był jeszcze mójtata.Użył swego czaru południowca i zmiękczył rodzinę. Zachichotał. Prawdę mówiąc, to był pierwszy raz, kiedywidziałem moją cioteczną babcię flirtującą z dziadkiem. Ciocia Emma? Bobbie szeroko otworzyła oczy. Uhm.I wtedy wyszło na jaw, że są skoligaceni przezdaleką rodzinę matki. Ale nadal nie bardzo chcieli, byś ożenił się z mamą?Mimo iż dziadek jest bardzo bogaty, a mama jedynaczką? Nie chcieli przyznał. Ale coś ci powiem.Jeśli kogoś bardzo kochasz, to nie ma takich przeszkód,które mogłyby cię powstrzymać, by być razem.Chciałemakceptacji rodziny, bo wiedziałem, jak bardzo zależy na tymtwojej mamie.Gdyby chodziło tylko o mnie, bez żaluodwróciłbym się do nich plecami. Nawet do rodziców? zapytała cicho. Nawet do nich przyznał. Nie zrozum mnie zle.Bardzo ich kocham i szanuję.Ale twoją mamę kochamjeszcze bardziej.Widzisz, jeśli znajdziesz kogoś, kto jesttwoim przeznaczeniem, to ta miłość jest zupełnie inna niżuczucia, nawet najgłębsze, jakimi darzysz wszystkich in-nych bliskich ci ludzi.Poczekaj, a sama się przekonasz. Nie chciałabym zakochać się w kimś, kto wam się niespodoba zaprotestowała.Prorocze słowa.Oczami wyobrazni już widziała, jakrodzice, zwłaszcza mama, przyjmują jej oświadczenie, żezakochała się w Crightonie.Zakochała się w Crightonie?Zesztywniała.Nerwowo zaczęła przemierzać pokój.Wcale się niezakochała w Luke u.Przecież nie jest aż tak beznadziejnie głupia.Potrafi dbaćo siebie i swój spokój ducha, ma swoją dumę i jest zbytostrożna, by narażać się na upokorzenie i niepotrzebnecierpienia.On przecież nigdy nie odwzajemni jej uczuć,a nawet gdyby tak się stało, to i tak nie jest kimś, z kimchciałaby dzielić życie.A mimo to, zamiast z utęsknieniem wyglądać niedzieli,dnia, który przyniesie ostateczne rozstrzygnięcie i jej misjawreszcie się zakończy, kiedy spokojnie wróci do domui szybko zapomni o Luke u, nieoczekiwanie uświadomiłasobie, że coraz bardziej się boi.Ale przecież nic nie może zrobić.Niedziela, której tak sięlęka, nadejdzie.I nic na to nie poradzi!ROZDZIAA SZ�STYQueensmead wyglądało dokładnie tak, jak sobie wyob-rażała: masywne, siedemnastowieczne domostwo usytuo-wane na rozległym terenie, o kamiennej fasadzie wyzierają-cej spod bujnych pędów pokrywającej ją glicynii.Pod domprowadził szeroki podjazd.Wprawdzie Bobbie występowała w roli tymczasowejniani Amelii, ale ledwie przestąpiła próg, Olivia odebrała jejdziecko, upierając się, że osobiście chce pochwalić sięcóreczką przed rodziną.Przestronny salon był pełen ludzi.Jon i Jenny, którzyprzybyli z dziećmi i bratem Olivii, od razu się nimi zajęli.Kate i Louise zaczęły dziękować Bobbie za wyszukanew sklepie z antykami broszki, które ofiarowała im naurodziny. Chodzmy, poznam cię z Grampsem powiedziałaOlivia, przekazując Amelię rozpływającej się nad maleńst-wem Jenny. Obawiam się, że Ben nie jest dziś w najlepszymhumorze ostrzegła Jenny. Wiesz, Olivio, mam wrażenie,że Max coraz bardziej przypomina mu twojego ojca doda-ła ciszej. I chyba ma pretensje do Jona, że za słaboposzukuje Davida, że mógłby zrobić coś więcej. Nikt go nie znajdzie, jeśli on tego nie chce cierpkoodrzekła Olivia. Szkoda, że Gramps nie może tegozrozumieć, ale on zawsze miał dla Davida miękkie sercei patrzył na niego przez palce.Czasami najchętniej powie-działabym mu to prosto w oczy dokończyła ostro. Wątpię, czy to coś by zmieniło.Nadal w niego wierzyi bez tej wiary nie mógłby się obejść w zamyśleniupowiedziała Jenny. Przepraszam cię, Bobbie zreflek-towała się. Jesteśmy okropne, że tak zajęłyśmy się rodzinnymisprawami, a przecież to ciebie nie interesuje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]