[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie ma innego wyjścia.Musimy im wszystko pokazać! A tam, zaraz pokazać. Jasiek wzruszył ramionami. Niech oni się zajmują trupami,a my zobaczymy, co Bestia ukradł, i ludziom oddamy.Przecież do psa policji nie będzieszwzywać.Zresztą zrobiło się pózno.Jutro pomyślimy.Rozdział VIIINazajutrz Kusiakowa od samego rana cichutko jak nigdy krzątała się po kuchni.Jakimścudem udało jej się przygotować całkiem sensowne śniadanie bez wrzasków i rzucania garnkami.Co ciekawe, upiekła przepyszne kiełbaski z cebulką i papryką i podała je ze świeżymibułeczkami, mimo że nie był to czwartek. Nie wzywajcie policji jęczała, podając frykasy, które nagle okazały się kulinarnąformą łapówki. No, nie wzywajcie policji.Jasiek, który chyba postanowił się do nich przeprowadzić, także został poczęstowanyśniadaniem i błagalnym jękiem. A bimbrownia? zapytała Kinga, bardziej praworządna niż sam papież, ale Jasiek niechciał denerwować gospodyni. Oj tam.Nie ma o co kruszyć kopii.Gdyby ich bimbrownicy interesowali, to pół wsisiedziałoby w kiciu.Samogon, byle dobrze zrobiony, to taka tutejsza tradycja! Dajmy sobie z tymspokój i chodzmy zobaczyć śmietnik Bestii.Trzeba to przejrzeć i ludziom pooddawać.Poszli.Zmietnika nie było.Zniknęło wszystko.Została tylko torba z ciuchami. Nie zdążył jej przenieść? zapytała Kinga. Nie, to nie to. Dagmara podrapała się w głowę. Bestia zabrał tylko to, co ukradł.Tę torbę przyniósł ktoś inny.To pani rzeczy, Kusiakowo? Dziewczyna postawiła na stole dośćdużą, łuszczącą się torbę z błyszczącego skaju.Kobieta zaprzeczyła. Ciuchy babskie stwierdziła Daga, sięgając po spódnicę w kolorowe kwiatyw rozmiarze XXXXXXLLLLLL. Na King Konga chyba.I jakieś włosy.Z obrzydzeniem, jakby wyciągała zdechłe i od dawna nieżyjące zwierzę, wydobyła cośpodobnego do szopa z wyliniałym ogonem. Co to za fujec? To nie żaden fujec, tylko jakaś peruka.Trochę skołtuniona.Po chwili oczom zebranych ukazała się kolorowa płachta.Daga miała dosyć, więc jej obowiązki przejął Michał.Włożył rękę do torby, wzdrygnąłsię i rzucił czymś o ścianę.Było duże i różowe.Plasnęło, odbiło się i poleciało aż pod okno. Czego rzucasz?! warknęła Dagmara, wciąż zawstydzona sytuacją w podziemiach.Chłopak zrobił zdegustowaną minę.Zaczerwienił się, wskazując ręką tajemniczy latający obiekt. To coś jest obrzydliwe.Normalnie, gdyby było przyczepione do całości, tooczywiście tak, nawet chętnie, ale nie w tej formie.To cycki! Cycki na szelkach! Cyganka! krzyknęły jednym głosem Kinga i Andżelika, jakby sztuczne biusty byłypodstawowym, wręcz nieodzownym atrybutem każdej Cyganki. Ta z gębą jak kowadło, co jejsię włosy przekrzywiły!Rozważania przerwało obcesowe wtargnięcie aspiranta, który wpadł do jadalni, jakbymiał ochotę wszystkich wymordować, i warknął od progu: Poznajecie? Rzucił na stół, przy którym siedzieli, kilka zdjęć. No? Niech sięwreszcie dowiem, o co tu chodzi!Popatrzyli na fotografie z niepewnymi minami. Hydraulik stwierdził zaskoczony Jasiek. Cyganka! pisnęła Kinga. O Jezusie Maryjo, chłop mnie zabije! wrzasnęła Kusiakowa, rzucając się doucieczki.Spróbowała staranować funkcjonariusza i wepchnąć go biustem, tym prawdziwym,w ścianę, ale nie dała rady. Kusiakowa, nigdzie pani nie pójdzie! Mowy nie ma! Gadać mi zaraz!Kobieta zawróciła, złapała sztuczny biust i wyciągnąwszy go oskarżycielsko w stronęsiedzących, wrzasnęła: To ich wina! Takie świństwa.Takie świństwa, a teraz chłop mnie zabije.Zabijemnie jak nic! Co to, do jasnej cholery? zdziwił się policjant. Dlaczego.Kusiakowa schowała osobliwe znalezisko za siebie, udając, że nie wie, o co chodzi.Naglezdała sobie sprawę, że cycki i miejsce ich znalezienia niebezpiecznie łączą się z bimbrownią. Kusiakowa, cierpliwość mi się kończy powiedział aspirant groznym głosem,sugerującym bardzo nieprzyjemne konsekwencje. Kiedy to Zenek jęknęła przestraszona. No, Zenek, chłopa kumpel spod celi. No właśnie.Zenon Kwas, pseudonim Różyczka.Skąd on się tu wziął i czegochciał? Dlaczego pani go zabiła?Kusiakowa usiadła, z rezygnacją oderwała kawałek piętki od chleba i zaczęła przeżuwać. Przyjechał jakoś tak miesiąc temu.Chłop go przysłał, kazał się nim zająć.To sięzajęłam. Zajęła się pani bardzo dokładnie. No.Rozumie się.Zakwaterowałam go w piwnicy, załatwiłam kilka fuch.Co miałamrobić? Przecież on tu legalnie był.Wyszedł z więzienia, to co miałam nie pomóc? Zarzynanie człowieka nazywa pani pomocą? Ja go nie zarżnęłam! Mieszkał sobie po cichutku, trochę zarabiał.W oczy się nierzucał, aż przyjechali ci tutaj i wszystko szlag trafił. Jasne.A teraz, Kusiakowa, powiedzcie, kim są Cyganka i hydraulik.I wstańcie z tychcycków, bo zaraz wybuchną.Kusiakowa, chcąc uchronić się od niewygodnych pytań, rzeczywiście usiadła nasztucznym biuście, sądząc, że w ten sposób go ukryje, ale jedna pierś wysunęła się jej spodpośladka i zaczynała niebezpiecznie nabrzmiewać. A tak w ogóle co to za cycki?I tu powstał problem.Cycki to Cyganka, Cyganka to ciuchy, ciuchy to bimbrownia.Niktnie wiedział, co powiedzieć, żeby jakoś ominąć ten ostatni temat.Kusiakowa patrzyła na nichmorderczym wzrokiem i zaciskała rękę na trzonku noża do masła, tak że aż palce jej zbielały. Bestia przywlókł oznajmiła Dagmara nonszalancko, choć ledwie była w staniecokolwiek z siebie wydusić.Kusiakowa odetchnęła, a w jej oczach pojawiła się autentyczna,szczera i nieposkromiona łuna miłości.Dziewczyna zadrżała.Policjant wolał jednak się upewnić, co usłyszał. Bestia przywlókł sztuczny biust? Bo jest sztuczny, prawda? Ukradł komuś i szedłprzez wieś z tym czymś w pysku? Niemożliwe, nie miałem żadnych zgłoszeń, a wierzcie mi,pojawiłoby się ich kilka, choć większość dotyczyłaby morderstwa albo działalności siłnieczystych.I komu miałby to zwinąć? Tutaj? Tu babom nie potrzeba takich dodatków, mogłybyjeszcze swoimi własnymi kilka miastowych obdzielić! Nie no, ma pan rację. Dagmara jakimś cudem nie wpadła w panikę. On tego nieukradł. To co? Obgryzł je komuś? Nie, chciałam powiedzieć, że on ukradł całą torbę, o tę, co tam stoi.Tam były teciuchy, ta spódnica i to.Wskazała leżącą na podłodze perukę. Cokolwiek to jest, od dawna już nie żyje, ale co to ma wspólnego z Cyganką? W sumie wszystko odparła Andżelika, której nikt nie był w stanie powstrzymać.Napadła nas we wsi, taka wielka była i kosmata, i miała przekrzywionego szczura na głowie,i kazała Kindze za mąż wychodzić, i wtedy przyleciała Adamkowa, ta mamunia, i zerwał sięMuciek, i. Zamilkła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]