[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozumie pani?Gdy de Landres podszedł, Hester odwróciła się i powiedziałakapryśnym tonem:- Naturalnie, lordzie Dungarran! Pomówmy lepiej o czyminnym.- Z zainteresowaniem zmierzyła wzrokiem Francuza, któryskłonił się nad ręką lady Martindale.- Mais lady Martindale! Jak to możliwe, że ilekroć panią widzę,wygląda pani piękniej? Chyba poznała pani tajemnicę wiecznejmłodości.Niewątpliwie ciągnąłby w tym duchu długo, ale lady Martindaleprzerwała mu z uśmiechem.- Widzę, że nieobecność w Londynie nie pozbawiła pana swady,hrabio, i nadal jest pan złotousty.Hester, moja droga, musisz się strzectego dżentelmena.On potrafi być czarujący w czterech językachjednocześnie.Czy mogę przedstawić hrabiego de Landres? PannaPerceval mieszka teraz u mnie, a jej rodzice przebywają na północykraju.- Enchante, Mademoiselle Perceval.- Czarne oczy zmierzyły jąz niekłamaną przyjemnością.- Mais vraiment enchante! Czy długozabawi pani w Londynie? Bardzo proszę, niech pani odpowie, że tak.Hester spłonęła rumieńcem.- Pan hrabia jest bardzo uprzejmy.Jeszcze nie wiem.- Wobec tego musi mi pani dać szansę, żebym ją przekonał dopozostania! Chyba że.- Spojrzenie czarnych oczu przemosło się zHester na Dungarrana.- Czy przypadkiem nie wkraczam na cudzeterytorium?- O, nie! - skwapliwie zapewniła go Hester.Dungarranuśmiechnął się chłodno.- Panna Perceval raczej nie lubi słuchać tego, co mówię, deLandres.Może panu bardziej się poszczęści.- Mnie? Tam, gdzie wielki lord Dungarran poniósł porażkę? Tobardzo mało prawdopodobne, ale naturalnie spróbuję.Mademoiselle,czy mogę zacząć przekonywanie od zaproszenia pani do tańca?- Proszę bardzo.Z przyjemnością zatańczę.- Robercie, możesz tymczasem zaprowadzić mnie na kolację -powiedziała lady Martindale.- Hester, mam nadzieję, że dołączysz donas po tańcu.Hrabia de Landres z pewnością dobrze się tobązaopiekuje.Taniec, który im przypadł w udziale, nie dawał wielu okazji dodługich rozmów, ale gdy schodzili się co pewien czas, de Landreszadawał Hester rozmaite pytania.Niewątpliwie żywo interesował sięnią i jej rodziną, a gdyby nie była czujna, zapewne nie zauważyłaby,jak wiele pytań dotyczy jej znajomości z lady Martindale i lordemDungarranem.Z dumą myślała o tym, że jedyna informacja, jakąwydobył od niej de Landres, dotyczyła chłodnych stosunków międzynią a Dungarranem.Po zakończonym tańcu oboje przeszli do salijadalnej.Francuz skłonił się elegancko przed lady Martindale iprzekazał podopieczną w jej ręce, po czym poszedł po napoje.Przystole był jednak duży tłok i należało przypuszczać, że nie wypełniswojej misji zbyt szybko.- Wydawała się pani dobrze bawić, tańcząc z tym mydłkiem -odezwał się Dungarran.- Bo rzeczywiście dobrze się bawiłam - odrzekła z promiennymuśmiechem.Dungarran zmarszczył czoło.- Będzie pani pamiętać, że on wcale nie jest taki, za jakiego chceuchodzić.- Pamiętałam i będę pamiętać.- O czym rozmawialiście?- Doprawdy, lordzie Dungarran, jest pan równie nieznośny jakon.Zadał mi mnóstwo pytań, a ja na nie odpowiedziałam.- Na przykład?- Niektóre z nich były osobiste i całkiem mi schlebiały.Podejrzewam jednak, że bardziej interesują pana te inne.W gruncierzeczy wszystkie były na jeden temat.Chciał wiedzieć, co pan robi.Interesowało go, czy spędza pan dużo czasu w Ministerstwie Wojny.- Musiał uznać, że jest pani dość nieskomplikowaną osobą,skoro pytał tak otwarcie.- Pan mnie nie docenia.Nie pytał wprost, był równie przebiegłyjak pan, ale o to mu w istocie chodziło.Zwrócił też uwagę, że spędzapan dużo czasu w domu swojej ciotki.- I co ty na to, Hester? - włączyła się do rozmowy ladyMartindale.- Zlicznie się zarumieniłam i dałam mu do zrozumienia, że to jajestem przyczyną częstych wizyt lorda Dungarrana na GrosvenorStreet, ale jego zaloty nie budzą we mnie entuzjazmu.- Bardzo dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]