[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieraz w życiu przychodzi się dziwić temufenomenowi, trudnemu do wytłumaczenia zaprawdę, jakim sposobem osobyumysłem wyższe, przenikliwością obdarzone, dające dowody znajomości ludzi,przystać mogą, polubić, przywiązać się do istot wcale przywiązania niegodnych.Dziwiono się też powszechnie i nie pojmowano nałogu i przywiązaniapodkomorzynej do panny Justyny, której dwór się cały lękał i nie lubił.Sprawiedliwym był ten wstręt czy nie, osądzić trudno, panna Justyna byłapiękną, blisko trzydziestoletnią dziewczyną, bardzo na swe położeniearystokratycznej powierzchowności, jak na pannę garderobianę, zbyt możestrojną, dumną i w widocznych pretensjach do jakiegoś państwa.Ruch jejkażdy, chód, słowo zdradzało wewnętrzną dumę, a ogniste oczy, różowe usta,nieco wydatne, cały wyraz twarzy pełen był zalotności zarazem.Tentemperament z charakterem godził się jak mógł i umiał.Widząc ją wchodzącąpo raz pierwszy, nikt by jej nie wziął za skromną pannę służącą, tak była ubranawyrachowanie, smakownie i starannie, tak białe miała wypieszczone rączki, takkażdy szczegół toalety dowodził smaku i zamożności.We dworze spoglądano na pannę Justynę z obawą, z uszanowaniem, ale bezsympatii.Wiedziano, że donosiła pani o wszystkim, że nikomu nie dała dobregosłowa i szukała raczej środków szkodzenia niż zyskiwania sobie ludzi.Młodzipanowie z rodziny Mylskich starali się ją podarkami pozyskać, wiedząc, jakwiele znaczyła u babci.Dla tych panna Justyna, mówiono, bywała zanadto miłąi grzeczną.Złośliwi pletli nawet o stosunkach poufałych z panem Sylwestrem,szczególniej zaś z ładnym trzpiotem, młodszym bratem ostatniego, panemGerardem.Dotąd panna Justyna była uważaną za faworytę i największą potęgę we dworze.Korzyła się przed nią Deręgowska, dogadzali jej oboje Migurowie, panGondrasz całował ją w rękę i zestarzałe jak on sam prawił komplementa, zktórych się ona wyśmiewała.Dziwna rzecz, że owa istota tak elegancję lubiąca,tak dumna, tak pogardliwie obchodząca się ze wszystkimi, zarazem wtowarzystwie mężczyzn bardzo chętnie słuchała i śmielszych wyrażeń, i radabyła zuchwalszym zalotom, a częstokroć narażała się jakby dobrowolnie nadrażliwe położenia, nie dbając, co ludzie o niej i jej postępowaniu mówić będą.O pannę Justynę, faworytę pani, starało się już mnóstwo paniczów, pisarzyprowentowych, rządców, jeden dzierżawca nawet.Spodziewano się na pewno wyposażenia, a panna była piękna co się zowie, dosyć na swój stanwykształcona i ze wszech miar ponętna.Przybycie panny Zofii dla takiej panny Justyny było wcale niemiłym.Nie kryłasię z tym, że jej zawczasu nie cierpiała, mówiła nawet, nie bardzo się z tymkryjąc: My ją stąd prędko wykurzymy  i śmiała się, pokazując białe ząbki.Pomimo wpływu na podkomorzynę, wziętości, jaką miała, i zręcznie rzucanychsłówek, przeszkodzić zaproszeniu wnuczki nie było jej podobna.Nadto znałaswą panią, by śmiała otwarcie wystąpić przeciw jej woli.Pani Mylska niedopuszczała nigdy jawnie kierować sobą, choć bez wiedzy wpływom czasemulegała.Plan więc panny Justyny osnuty był na korzystaniu z różnychspodziewanych okoliczności i obrzydzeniu babci tej wnuczki, którą wyobrażałasobie, jak pan Sylwester, gąską z Polesia.Uplanowała sobie zbliżyć się do niej,wkraść w jej zaufanie, słabe strony odkryć i podkomorzynie zręcznie jewskazywać, zawsze niby z wielką miłością dla panienki.Taki był program, ale zaraz na wstępie w wykonaniu zaszły trudności.Panna Justyna ofiarowała się objąć usługę przy pannie Zofii, jakkolwiek to dlaniej było upokarzającym. Ja, proszę jaśnie pani  mówiła głosem dzwięcznym, choć niezbyt miłym z duszy, serca panience posłużę.Dlaczegóż nie. Nie potrzeba tego  odparła podkomorzyna  jesteś mnie potrzebną. To się pogodzi. Nie, ja tego nie chcę.Wiem, że koniec końcem byłoby ci to przykrym.Zosia,nienawykła do wykwintnej usługi, zadowolni się Anuśką.Na próżno ofiarowała po kilkakroć swe usługi panience, która daleko mniej odniej arystokratycznie wyglądała; podkomorzyna nie zmieniła rozporządzenia.Pozostało więc Justysi wcisnąć się, poznać, stać potrzebną i z dalekawypatrywać zręczności szkodzenia.Anusia papla, dziecko jeszcze, sama o tymnie wiedząc, wybornie służyć mogła.Gorszym nad to pierwsze niepowodzeniebyło, że jednym wejrzeniem z dala panna Justyna, która zaraz się staraławyszukać pretekstu wsunięcia do Zosi, poznała w niej osóbkę daleko inną, niżsię spodziewała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Zbigniew Błażyński Mówi Józef Œwiatło. Za kulisami bezpieki i partii 1940 1955
    Pilsudski Jozef Bibula(1)
    Piękny drań Lauren Christina
    Kraszewski JA3zef Ignacy BoA1 4a czeladka Pozory spokojn
    Kraszewski Józef Ignacy Dwa œwiaty œwiat pracy i œwiat arystokracji
    Kraszewski Józef Ignacy 1 Przygody pana Marka Hińczy motyw Dyzmy; 2 Raptularz Jasienieckiego
    Kraszewski Józef Ignacy Żywot i sprawy JMPana Medarda z Gołczwi Pełki wytrwała miłoœć
    Kraszewski Józef Ignacy Dwa bogi,dwie drogi czyli pazernoœć lub uczciwoœć
    Kraszewski Józef Ignacy Sieroce dole doktor kanalia i kochajšce rodzeństwo
    Stocker, Christian Nerd Attack!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl