[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy całym moim wewnętrznym smutku i czasem buncie na tę sytuację, byłemtotalnie uzależniony emocjonalnie od taty.Od jego krytyki, uwag, rozkazów i zakazów.Chciał dla mnie dobrze.Jestem tego pewien.Zawsze! Ale nie miał pojęcia jak wielkąkrzywdę mi wyrządza swoim piciem.Nie wiedział.A ja NIGDY nie odważyłem się mutego powiedzieć.Gimnazjum był czasem bardzo dla mnie ciężkim.Powtarzające się konfronta-cje z pijanym ojcem, wzmagające się poczucie wewnętrznego lęku, wypieranie potęż-nych kompleksów rosnących szczególnie w szkole.chęć dorównania kolegom z klasy,a z drugiej strony strach przed nimi, doświadczenie papierosów, alkoholu na impre-zach, skrywana pornografia gdzieś na dnie biurka.Wszystko nowe, wszystko strasz-ne, ale przecież konieczne! Wszyscy tym żyli! Jakże miałbym się wyłamać? Jakże miał-bym kolejny raz być inny? Nie, wreszcie będę taki jak moi koledzy.Pamiętam pierwsze narcystyczne przyglądanie się swojemu ciało w lustrze ła-zienkowym, pierwsze nastoletnie prysznice, pierwsze własne kosmetyki , golenie ledwowidocznego meszku pod wąsem.To było tak dla mnie ważne! Wreszcie mogłem, MU-SIAAEM poczuć się mężczyzną! Facetem.Facet.to nie byłem ja.Tata zawsze mówiłmi: ty tego nie rób, bo spieprzysz.Gdy ośmio-, dziewięcioletni Bartek chciał naprawićkran plastikowym cyrklem, słyszał: spieprzysz to.Nigdy nie naprawiał nie majsterkował, nie bawił się z tatą w wojnę.Nie, onuczył się wierszyka na konkurs recytatorski.pod kochającym spojrzeniem mamy.W gimnazjum musiałem w reszcie pokazać że jest inaczej! Zacząłem gwiaz-dować.Akademie, konkursy, błyszczenie na scenie, nauczyciele zachwyceni, mamadumna (tata może też) Michaś to jest ktoś! I budowałem poczucie własnej wartości.Pamiętam godzinne rozmowy z koleżankami z klasy.o życiu.Chętnie lgnęły do jedynego takiego faceta w klasie, z takim fajnym charakterem, nie takiego jak inni.Budowało mnie to! Ale pamiętam do dziś, jak kiedyś podczas jednej z takich rozmóweko miłościach i uczuciach, jedna z koleżanek powiedziała: Mój ideał faceta to.hm.z charakteru taki jak Bartek! - (co za radość!!!-przyp.Autora) -.a z wyglądu.takijak Krzysiek, Kamil, Rafał. (.- przyp.Autora) Cios.To był cios.Wie-działem, ze jestem słabszy od nich, brzydszy od nich, wolniejszy od nich, nie znam sięna sporcie i samochodach.Ale za to mam laskę jaką tylko chce! (w biurku na dnie,za książkami.), jestem świetnym recytatorem, umiem ładnie pisać wypracowaniai uwielbiam słuchać Britney Spears! I będę miał dziewczynę!! Muszę mieć.I miałem.Ola.Od drugiej klasy gimnazjum Wielka miłość konglomeratzranień, platforma projekcji, pole dowartościowywanie siebie, siebie, siebie.Ale dziś wiem.że Bóg posłużył się tym bujnym uczuciem, aby uratować wemnie męską tożsamość płciowo-seksualną.Przypłaciłem to dużym nieuporządkowa-niem w dziedzinie czystości walczę z tym do dziś, ale o tym za chwilę.74Bóg.no właśnie.Mogę powiedzieć, że moje męstwo, moją nadzieję i mój poprawny rozwój psy-chiczny uratował Kościół, jego ludzie.Ks.Zenon.Spowiadałem się u niego kilka razy.Dlaczego w ogóle? Wierzyłem.Głęboko choć dziecinnie wierzyłem w Boga.Do dziś pa-miętam babcię na wersalce.Wiecznie z różańcem.Wiecznie skupione.Zwięta kobieta.Ona czytała mi biblię w obrazkach, potem czytałem sam, w końcu te msze dla dzieci.Bartuś przedszkolak zadziwiony przed samym ołtarzem z pokazną grupą dzieci! Tamsię nie bał, tam było inaczej niż w szkole.Tu czuł się bezpiecznie.Ksiądz na kazaniudla dzieci podchodził często do niego z mikrofonem, pozwalał nawet przeczytać ponow-nie fragment ewangelii! Chwalił.Mężczyzna w sutannie.Mężczyzna chwalił jakieto było dziwne.Jakie niesamowite, jakie podbudowujące! Tatuś.Nareszcie.Takie były tego początki.W połączeniu z trudnościami emocjonalnymi i na-zwijmy to: relacyjno-społecznymi wykształciło to we mnie pragnienie poznawaniaBoga, niesamowitego, dobrego i silnego mężczyzny.Tak.dziś wiem, że to on nadałmi imię.Nowe imię.No i w gimnazjum zjawił się ks.Zenon, zapamiętał moje imię z kilku spo-wiedzi, zaprosił na plebanię, zaangażował w działalność przy parafii, w gazetce,w oazie.To było to! Zacząłem odkrywać Kościół.Od tamtej pory mój drugi dom.Mójprawdziwy DOM.W nim odkryłem Boga, doświadczyłem go. Miłość do Oli i naszewspólne zmaganie, również ocierało się o wiarę bardzo mocno i z nią korelowało.Budowałem męstwo na najpiękniejszym ze wzorów.Na Cieśli z Nazaretu, którywciąż żyje i jest blisko mnie.Jego obecność pozwalała przetrwać każdy ścisk w żołąd-ku.I za każdym razem umacniała wiarę.Stało się to całym moim życiem.Kościółukształtował mnie.Uratował.Dozgonna wdzięczność.Kościele, radości moja.!Przyszło liceum.Już dojrzalszy, już ze zbudowanym poczuciem wartości, któreposzło trochę za daleko i stało się lekką megalomanią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]