[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazywam się.Gates.Stójkowy był wyraznie rozczarowany; pewnie miał nadzieję, że złapieprzestępcę jeszcze przed śniadaniem i dostanie medal czy coś w tymrodzaju. Zna pani może ich adres w Irlandii?Brenna potrząsnęła głową. Cóż, nieważne.Dzięki, skarbie.Brenna zamknęła drzwi.Kiedy Colm przyjdzie wieczorem do domu,obedrze go żywcem ze skóry.A może jednak jeszcze niczego nie zrobił.Jeszcze.Ale przecież stójkowy po coś do nich przyszedł, a to nie mogłowróżyć nic dobrego.Nancy zwykle czytała wczorajszą gazetę dopiero wówczas, gdy zrobiłasobie przerwę w pracy, żeby wypić swoją poranną filiżankę herbaty,kiedy posprzątała już po śniadaniu, a nie zabrała się jeszcze do przygo-towania lunchu.Nie miała zwyczaju przeglądać ogłoszeń, szkoda jej byłona to czasu, tym razem jednak zauważyła, że jedno z nich zostało wycięte.Na cóż ono panu A.? zachodziła w głowę.Prócz niej był jedyną osobąw domu, która czytała tę gazetę.Zaintrygowana już miała wejść na góręi zajrzeć do gabinetu na wypadek gdyby zostawił wycinek na biurku,51ale akurat weszła pielęgniarka, siostra Hutton, żeby powiedzieć, że Eleanorprosi tylko o chleb i szklankę mleka na lunch. Dziś rano czuje się bardzo słabo oznajmiła. Tak myślałam.Dopiero co wyrzuciłam jej śniadanie do kubła.Tonaprawdę marnotrawstwo: sadzone jajko, kaszanka i dwa kawałki pięk-nego, chudziutkiego bekonu.Wszystko pójdzie do rynsztoka, podczasgdy tylu biedaków nigdy w życiu nie jadło takiego królewskiego śniadania!I pewnie nie zje.Pójdę do niej za chwilę oświadczyła Nancy. Teraz śpi, mała także.Płakała całą noc, biedactwo.Chciałam po-wiedzieć. malutka.To chyba kolka, zdarza się często trzymiesięcznymdzieciom.Może poczuje się lepiej po Nowym Roku.Oby. Pielęgniarkarozsiadła się z rękami założonymi na piersi, gotowa poplotkować, cho-ciaż nigdy nie miała do tego szczęścia w przypadku wyjątkowo skrytejNancy. Jeszcze nigdy nie pracowałam w takim dziwacznym domu.No,bo kto to słyszał? Pan Allardyce tylko wsadza głowę do sypialni swojej pani.że niby taki kochający z niego mąż, kiedy wraca po pracy, ale nigdy niesiedzi tam dłużej niż kilka minut.Ten ich chłopiec nie może być normalny;dwadzieścia cztery godziny na dobę tkwi w swoim pokoju, a pani Allardycejest chyba najnieszczęśliwszą kobietą, jaką w życiu spotkałam.To po prostudowód na to dodała pobożnie że pieniądze szczęścia nie dają.Nancy milczała.Nie powiedziała, że na ten dom spadło nieszczęściew tym samym momencie, kiedy w jego progach pojawił się MarcusAllardyce i zaczął się zalecać do Eleanor.Nancy z miejsca się na nim poznała, mimo iż i Herbert, i Eleanorniczego nie zauważyli.Herbert Wallace był szlachetną duszą, nigdy niedopatrywał się w ludziach złych cech, a Eleanor, delikatna i aż nazbytwrażliwa, niemal postradała zmysły z żalu po stracie Geoffreya, swojegonarzeczonego i z łatwością dała się otumanić urokowi tego fałszywcaMarcusa.Wprawdzie Nancy parę razy coś delikatnie napomknęła, leczchoć traktowano ją jak członka rodziny, nie była to tego rodzaju zażyłość,by mogła otwarcie powiedzieć, że jej zdaniem Marcus Allardyce to zwykłyhochsztapler, dla którego ślub z Eleanor jest tylko sposobem na położeniełapy na rodzinnym majątku.I miała rację.W pięć minut po złożeniu do grobu Herberta Marcuszmienił diametralnie swoje podejście do żony.Nie miał już do niejcierpliwości, odzywał się z najwyższą pogardą, nie okazywał ani krztywspółczucia, kiedy schodziła na dół, dręczona okropnym bólem głowy jej matka cierpiała na to samo.Im mąż był dla niej gorszy, im bardziej52jej dokuczał, tym migreny Eleanor stawały się częstsze i silniejsze, tiw końcu całe dnie spędzała, leżąc w zaciemnionym pokoju. Nie wiem, jak pani może to wszystko wytrzymać, panno Gates.mówiła siostra Hutton. Jakoś daję sobie radę mruknęła Nancy.Czasami naprawdę bardzo chciała odejść z tego domu i znalezć posadęw jakiejś radośniejszej rodzinie, ale nie mogła się zdobyć na opuszczenielileanor.%7łeby zmienić temat, powiedziała: Skoro pani Allardyce życzy sobie na lunch tylko chleb i mleko, tomoże my przekąsiłybyśmy coś konkretnego? Mam wielką ochotę nakiełbaskę z tłuczonymi ziemniaczkami.Zdecydowanie wolała dobre staroświeckie potrawy od wszystkichtych nowomodnych frykasów, tortów i egzotycznych zapiekanek, którezwykle musiała przygotowywać. To brzmi bardzo miło, panno Gates rzekła pielęgniarka raczejze smutkiem, skoro było już jasne, że zaproponowane przez Nancy menunie będzie zawierało plotek, nawet przy kiełbasce z ziemniaczkami.Tamtego popołudnia Nancy poszła się zobaczyć z Brenną, niosącw koszyku butelkę mleka, pół tuzina kiełbasek jeszcze ciepłych dwabanany, mały, chrupiący chlebek własnej roboty i całkiem sporą bryłkęmasła owiniętą w pergamin. W Irlandii nigdy nie używaliśmy masła powiedziała Brenna.Zawsze smarowaliśmy chleb margaryną. Już mi kiedyś o tym mówiłaś.O co chodzi, złotko? Wyglądasz nazdziebko roztrzęsioną.Brenna przez dłuższą chwilę nie wpuszczała jej do mieszkania, a następnietylko odrobinę uchyliła drzwi, jakby się spodziewała kogoś zupełnie innego. Dziś rano był tutaj stójkowy.Pytał o Colma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]