[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A nie będą ju\ robić trudności tej dziewczy-nie? - zapytał Igor.- Renacie? Niech tylko spróbują.Następnymrazem nie będę się ju\ opanowywać, tylko od razukopnę - rzuciła Marianna, smarkając bojowo wchusteczkę.- I dobrze.Byle w czułe miejsce - pokiwałgłową Michał i ruszyli w poszukiwaniu wyjścia, cojak wiadomo, wcale nie jest takie proste.Póznym wieczorem Renata zawiadomiła, \e je-śli nic się nie zmieni, to Piotr w ciągu doby, góradwóch opuści oddział pooperacyjny.Nie dała sięnamówić na to, by zastąpiła ją któraś z pań Aąc-kich, i zdecydowała, \e spędzi noc w szpitalu.Marianna wahała się przez chwilę, ale w końcunie zadzwoniła do Ireny śpiącej u Igora.Ograni-czyła się do wysłania SMS-a, słusznie zakładając,\e córka oddzwoni, gdy tylko go odbierze.Po raz pierwszy od rana odetchnęła z ulgą.Odetchnęła, ale nagromadzone od rana napięcienawet nie drgnęło.Więcej, Marianna poczuła cał-kiem świe\y przypływ irytacji i rozdra\nienia.Oczywiście cieszyła się, \e stan Piotra się nie po-gorszył.Cieszyła się te\, \e jego młoda partnerkastanęła na wysokości zadania w tej trudnej sytu-acji.Renata umiała bez słowa przejść do porządkudziennego nad zachowaniem pielęgniarki.Bezkrygowania się, minoderii i udawania przyjęłapomoc Marianny, a potem otwarcie powiedziała256jej, \e sama sobie poradzi.No tak, mimo wszyst-ko, nerwy jak postronki.Wszystko świetnie, ale kto wie, co będzie jutro,pojutrze, za tydzień.Wielka mi rzecz, spędzićjedną noc w szpitalu.Kompoty i trzymanie zarączkę to pestka, ale co dalej? Jak długo Piotr bę-dzie wymagał opieki, w szpitalu i po wyjściu? Coz rehabilitacją? A jeśli Renata uzna, \e sytuacja jąprzerasta, i umyje białe rączki? Była to myślwredna, ale sytuacja nie a\ tak znowu nieprawdo-podobna.- Michał, a jeśli ona się wypnie na Piotrka, bobędzie wymagał stałej opieki albo zostanie inwali-dą? - nie wytrzymała Marianna.- Jeśli uzna, \e nato się nie umawiała?- To będzie miał facet problem - odpowiedziałMichał, nie przerywając oględzin programu tele-wizyjnego w gazecie.Marianna spojrzała na niego, jakby był z innejplanety, ale nie zauwa\ył tego pogrą\ony w za-awansowanych studiach porównawczych.- Ty chyba te\ - mruknęła.- Ja? - uśmiechnął się Michał, składając gaze-tę.- Dlaczego ja?- Bo jeśli będę musiała zainstalować Piotrka wdu\ym pokoju razem ze szpitalnym łó\kiem, tobędziesz go mijał za ka\dym razem, kiedy ze-chcesz przejść do kuchni - wypaliła Mariannazaczepnie.O tak, właśnie teraz najbardziej potrzebowałafantazjowania na temat otchłani własnej ewentu-alnej i hipotetycznej szlachetności.Zwłaszcza \etowarzyszyła temu chęć natychmiastowego doko-pania temu, kto był najbli\ej.Ale Michał nie dał się sprowokować.Przyjrzałsię uwa\nie jej zmęczonej twarzy i cieniom podoczami.257Darował sobie zarówno złośliwą replikę, jak i py-tania zasadnicze.Pogłaskał policzek Marianny.- Jakoś sobie poradzimy - powiedział po prostu,przyciągając ją do siebie.Jak wiadomo, był prymi-tywny, dlatego wiedział doskonale, co zrobić, byMarianna wreszcie odpoczęła od wydarzeń dnia, aprzede wszystkim od siebie samej.Pół godziny pózniej, mo\e niekoniecznie wypo-częta, ale z pewnością odprę\ona, Marianna zapro-ponowała kolejną tego wieczoru kolację.Michałzgodził się w ciemno, więc na widok talerza kana-pek z \ółtym serem mógł jęknąć jedynie w duchu.- Wyjdz za mnie - zaproponował, wsuwając siędo łó\ka z dwoma kubkami zielonej herbaty.Wi-dać jest w kanapkach z serem jakaś siła.- Słucham? - Marianna odło\yła na wpół ugry-zioną kanapkę.- Wyjdz za mnie, bo inaczej cię nie wpuszcządo szpitala, jak się pośliznę na skórce od banana -wyjaśnił Michał, po raz tysięczny upewniając się,\e Marianna nie ma łaskotek ani pod kolanami, anina stopach.- Mo\na to załatwić kartką w portfelu.Mam ju\jedną.Z informacją, \e noszę szkła kontaktowe.Tojedyny powód?- Będziemy się razem rozliczać z podatków -kusił Michał.- Nadzwyczaj romantyczne - Marianna usiadłana łó\ku w pozie bojowej - ale to tylko do czasu,a\ Sejm nie skasuje tego przepisu.Nie wiesz, wjakim kraju \yjesz?- No ale zawsze będziesz mogła liczyć na spa-dek po mojej śmierci.- Coraz lepiej.- Marianna odgryzła kęs kanapkii wzniosła oczy do nieba, a raczej do sufitu, ale wpółmroku nie zrobiło to na Michale nale\ytego258wra\enia, więc po chwili dodała trochę ironicznie,a trochę smutno: - Za mą\ wychodzi się z miłości,a nie dla podatków.- A ja i bez ślubu jestem z tobą z miłości - za-uwa\ył Michał.- Ale nie pozwoliliby mi odłączyćcię od sztucznego płuca, nawet \ebym nie wiemjak przysięgał, \e cię kocham.- Zaraz, mam wyjść za ciebie, \ebyś mógłmnie odłączyć od sztucznego płuca? - przerwałamu oburzona Marianna.- Masz wyjść za mnie, bo cię kocham.- Michał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]