[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem myślę: „A co to zna-czy za gruba? Dla kogo?” No oczywiście, dlamojej mamusi, ale to już przepracowane, więcmyślę sobie dalej: „Tyle chudych bab chodzinaokoło, a ja jestem inna, zupełnie okrągła.Jakby wszystkie chodziły takie chude, co toby było! Nuda! Ja jestem jak piwonia alboróża! Gdybym się z tą swoją powłoką urodziła198być kobietą i nie zwariować14228791422879kobieta-5.indd 198kobieta-5.indd 1982010-01-22 10:39:182010-01-22 10:39:18w czasach Rubensa czy Rembrandta, to ja bymbyła pięknością absolutną! A nie te paty-czaki”.To przecież takie względne.Patyczakipotrzebne, okrąg łe potrzebne, rozumiecie?Dla każdego jest miejsce.e w k a : Kasiu, a nie wmawiasz sobie, że ty to lubisz?k a s i a :Ale Ewo, ja sobie nie planowałam, że będęgruba, i wcale mi na tym nie zależało.Tak sięstało.I już.e w k a :A to nie jest pójście na łatwiznę? Takie mó-wienie sobie „Taka już jestem” nie pomagaw rozwoju.k a s i a : Ewo, terapeuta to też człowiek.Muszę ci po-wiedzieć, że moje gabaryty są sprawą, z którąsobie nie poradziłam.Bardzo lubię jeść, więcwybrałam, że będę jadła i będę gruba.Wolę byćgruba, niż siebie tak katorżniczo kontrolować.Jest we mnie takie duże dziecko, dla któregoprawo do jedzenia tego, co chce, jest większymdarem miłości niż praca nad sylwetką.Wcale nie uważam, że każdy ma tak wybie-rać, ale naprawdę uznaję za normalne to, żeistnieją grubi, chudzi i średni.Są, po prostu sąi mają prawo być.199dzień czwarty14228791422879kobieta-5.indd 199kobieta-5.indd 1992010-01-22 10:39:182010-01-22 10:39:18e w k a :Ale są też granice tej tolerancji, wyznacza jechoćby zdrowie.k a s i a :Powiem dosadnie: jeśli ktoś chce się zapić, toi tak się zapije, to jest jego sprawa.Dotarło domnie bardzo wyraźnie, kiedy pracowałamz alkoholikami, że czasem mnie zależało,żeby on żył, a jemu nie.Komuś może zależećna tym, żebym ja nie była gruba – ale nie mnie.Różnica jest taka, że ja jestem świadomaswojego uzależnienia i wybieram je do czasu,dopóki nie znajdę innego rozwiązania.Lubięswoje uzależnienie, ono mi przeszkadza, alerównież pomaga.e w k a : A w czym ci pomaga? Bo w czym przeszkadza,mogę sobie wyobrazić.k a s i a :Ewo, wiesz, głupie pytanie.Jedzonko jestrozkoszne, ja jestem człowiekiem zmysłowonastawionym do życia, wącham, dotykam,smakuję wszystkiego dookoła mnie.A jedzenieto jedna z rzeczy dostarczających ogromnychilości przeróżnych rozkoszy.Jest w tej sprawieniezawodne.Poprawia nastrój, oddala smutki,złości, zawody.Jest zawsze dostępne.Takdziała uzależnienie.Co ja wam będę tłuma-czyć?! Ale z drugiej strony, może warto tłuma-czyć.żyjemy przecież w świecie uzależnień.200być kobietą i nie zwariować14228791422879kobieta-5.indd 200kobieta-5.indd 2002010-01-22 10:39:182010-01-22 10:39:18Ja się cieszę, że mam tylko taki nałóg.Opar-łam się paleniu papierosów, oparłam się piciualkoholu, narkotykom, mężczyznom, sekso-manii, zakupomanii.Moje uzależnienie odjedzenia jest mi bardzo przyjazne, ponieważz nim nie walczę, nie potępiam siebie, i dziękitemu ma ono coraz mniej władzy nade mną.To jest pozytyw w moim rozwoju.Nie wiem,co prawda, czy przed śmiercią zdążę się odtego nałogu uwolnić, ale daję sobie prawo,by umrzeć niedoskonała.Ja przede wszystkimlubię żyć.I tyle.Odpowiedziałam ci, Ewo,na twoje pytanie?e w k a : Tak.k a s i a : Wracajmy do pracy z afi rmacjami.Mamynapakowaną głowę i w ogóle całe ciało prawiesamymi negacjami.„Znów coś zepsułam,nie jestem taka jak trzeba, świat jest okrutny,ludzie nieuczciwi”.Tego jest w nas po prostuna kopy, choć nawet nie zdajemy sobie sprawy.I wtedy najprostsza afi rmacja, taka, jakąwypowiedziała Gośka: „Lubię siebie”,wzbudza w nas to, co wzbudziła w Ewie.Opór.To niemożliwe.Przecież ja siebie nie lubię! Coza bzdura! Jaka zarozumiałość, jaka nieprawda,jakie oszukiwanie! To jest opór organizmuprzyzwyczajonego do negacji.Nie oddam tego,201dzień czwarty14228791422879kobieta-5.indd 201kobieta-5.indd 2012010-01-22 10:39:182010-01-22 10:39:18że się nie lubię, że się do niczego nie nadaję, że nienawidzę.Widzicie, jaki paradoks? Dobrzemi z tym.Nie znoszę tego, ale nie oddam, bomi z tym dobrze, a głównie znajomo.To naj-bardziej upieprzający ludzkie życie paradoks!Nie przekraczam go, bo po pierwsze, dostałamtaki przekaz od swoich ukochanych rodziców,a po drugie, właściwie większość ludzi w tensposób żyje, więc ja się nie mogę wyróżniać.Rodzice mówią: „Jeśli ją będę chwalić, to onaprzestanie się uczyć”.Jezus, Maria! Wręcz od-wrotnie.Ale rzecz w tym, żebym ja sobie zda-wała sprawę, że jestem w porządku.Żebym byław porządku, nie muszę mieć zmysłu orientacji,nie muszę znać się na matematyce.Nie muszęcodziennie mieć w domu porządku, żebymbyła fajna.Mało tego, mogę mieć codzienniew domu bałagan i być w porządku.I tu się zarazpodnosi krzyk tych jedynie słusznie porząd-nych: „Ona namawia do bałaganu!” Ależ skąd.Rzecz w tym, że mamy po prostu zaakceptowaćsiebie.Żeby spokojnie, twórczo żyć.Przepis jest prosty.Aby zrobić miejsce naszczęście, trzeba wymieść nieszczęście.Do tego używamy miotły, czyli afi rmacji.A ona wznieca kurz.202być kobietą i nie zwariować14228791422879kobieta-5.indd 202kobieta-5.indd 2022010-01-22 10:39:192010-01-22 10:39:19Mam taką ulubioną metaforę.Dostajęw spadku dom.Rodowy, cudowny, pięknydom.Mój wymarzony.Podatki pospłacanei mogę urządzić go tak, jak chcę.I co siędzieje? Na początku jestem zachwycona, że gomam.Oglądam dom z zewnątrz.Potem otwie-ram pierwsze drzwi – a tam kurz straszny,wiszą lampiony całe w kurzu.Od dawna nikttam nie był, nie sprzątał, nie remontował.Nawet nie bardzo widzę, czy lustro, które tenkurz zasłania, jest jeszcze całe.Co robię naj-pierw? Zabieram się do porządkowania holu.Muszę przynieść mnóstwo rzeczy do mycia,sprzątania, i myślę sobie: „O Matko Boska,ale będzie roboty.Ale mi się trafi ło”.Już siętak strasznie nie cieszę.I zobaczcie, niektórzy mówią wtedy: „Ja to pie-przę, nie sprzątam, wynajmę sobie kawalerkęw bloku”.Lecz jeśli chcę mieć swój prawdziwydom, ten wielki, rodowy, cudowny, taki,jak chciałam, to myślę sobie: „No trudno!”Zakasuję rękawki i sprzątam.Najpierw tyle,żeby się tam dostać.Może wyniosę to lustro?Wymyję podłogi, wyczyszczę ściany, zobaczę,czy podłoga jest cała, czy są jakieś dziury, czytrzeba coś załatać.uff.Wyczyściłam hol!Mogę iść dalej.203dzień czwarty14228791422879kobieta-5.indd 203kobieta-5.indd 2032010-01-22 10:39:192010-01-22 10:39:19I teraz spójrzcie, ile w tym wszystkim pracy.Żeby tam zamieszkać, muszę przygotować choćjeden pokój, kuchnię, łazienkę.Zanim wy-sprzątam pierwszy pokój, kuchnię, łazienkę, tojuż się hol zaświni.Muszę go znowu posprzą-tać.Bo niektóre rzeczy trzeba robić ciągle nanowo, ciągle na nowo, ciągle na nowo.Ta miotła, ten odkurzacz, to wszystko są właś-nie a f i r m a c j e
[ Pobierz całość w formacie PDF ]