[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wy czy tałam z niej, że mam do czy nienia z szefową.Akurat tak się złoży ło, że chwilę wcześniejktoś odwołał wizy tę, więc od razu zostałam przy jęta.Mój francuski by ł coraz lepszy.W prosty ch słowach poprosiłam panią o skrócenie włosów.Początkowo my ślałam o ścięciu ich do ramion, czy li jakieś dwadzieścia centy metrów, leczfry zjerka usilnie mnie namawiała na bardziej odważny krok.Wręcz drasty czny obcięcie nakrótko.W pierwszy m odruchu zaprotestowałam.Nie powiem, kiedy ś chodził mi po głowie takipomy sł, ale bałam się, że skutki będą opłakane.Ostatecznie jednak ciekawość wzięła górę.Pocieszałam się, że przecież włosy szy bko odrastają.Siedziałam na fotelu, z przerażeniem przemieszany m z podekscy towaniem obserwując, jakdługie rude pukle lądują stopniowo na podłodze.Kiedy by ło już po wszy stkim, przy sunęłam się dolustra i zaczęłam uważnie studiować moje odbicie.Z zaskoczeniem spoglądałam na nową siebie.Wy chodziło na to, że przez całe ży cie by łam schowana za czerwonawą zasłoną i dopiero terazmoja twarz ujrzała światło dzienne.Oczy zrobiły się większe i bardziej wy raziste.Włosy by ły krótkie, ale i tak lekko się kręciły.Wy dawało mi się, że nawet ich kolor zy skał nowągłębię.Miejsca rozjaśnione przez słońce wy glądały jak pasemka.Czułam się też niesamowicielekko, jakby m wraz ze ścięciem włosów straciła nie ty lko ciężar, który nosiłam na głowie, aletakże ten w sercu.Odwróciłam się do fry zjerki z szerokim uśmiechem na twarzy.Odkądskończy ła, cały czas stała z założony mi rękami, obserwując w skupieniu moją reakcję.Ona teżsię uśmiechała.Rachunek by ł wy soki, ale wiedziałam, że są to dobrze wy dane pieniądze.Płacąc, usły szałamściszone głosy dwóch kobiet plotkujący ch na mój temat.Jedna mówiła drugiej, że to ja jestem tąosobą, z którą mieszka obcokrajowiec.Pewnie by ły przekonane, że nic nie rozumiem, więc nawetniespecjalnie się kry ły.Gdy zerknęłam w ich stronę, napotkałam zgorszone spojrzenie jednejz nich.Nie zareagowałam.Podziękowałam uprzejmie fry zjerce za strzy żenie, popatrzy łamkarcąco na plotkary i wy szłam z salonu.Najwy razniej wraz z obcięciem włosów przestałam sięprzejmować opinią publiczną.Wiatr przy jemnie chłodził mój rozgrzany kark.Po drodze do domu zatrzy małam się w małejzatoce i poszłam na chwilę na plażę, żeby nacieszy ć się słońcem i widokiem, który nie przestawałmnie zachwy cać.Mogłam tak patrzeć przez długi czas, a zawsze znalazłaby m coś nowego.Morze o tej porze by ło spokojne, piasek zaś by ł gorący, mimo to przy jemnie się na nimsiedziało.Takie słoneczne dni przy ciągały rzesze plażowiczów.Ustawiali kolorowe parasolei parawany, opalali się, pluskali w morzu.Rodziny z mały mi dziećmi porozkładały swoje rzeczyw cieniu rozłoży sty ch drzew, z rozstawiony ch wokół grillów dochodziły kuszące zapachy.Uśmiechnęłam się na widok tej sielanki.Przejechałam dłonią po krótkich włosachi zadzwoniłam do siostry.Miał to by ć ty lko krótki telefon z ży czeniami, a nawijały śmy dobrągodzinę.Wszy stko wskazy wało na to, że narzeczeństwo służy Mariannie, a ja do tej pory niemogłam w to uwierzy ć, pamiętając wy boiste początki ich znajomości.Moja siostra i Jakub!Marion dzisiejszy wieczór miała spędzić ze swoim narzeczony m w restauracji w Warszawie.W przeciwieństwie do niej ja planowałam przy gotować urodzinowy obiad sama.Nie mówiłamMarkowi, że dziś mam urodziny.Nie chciałam stawiać go w krępującej sy tuacji.W drodze do domu szeroko pootwierałam okna w aucie.Wiatr rozwiewał moje krótkiekędziory, tworząc własną, fantazy jną fry zurę.Po powrocie przebrałam się w sukienkę w kwiatyna cienkich ramiączkach, którą kupiłam przed wizy tą w salonie fry zjerskim.Usta delikatniepodkreśliłam różowy m bły szczy kiem.Skóry na twarzy nie ruszałam lekka opalenizna zrobiłaswoje.Kuchnię przepełniały smakowite zapachy.Nawet mnie ślinka pociekła.Długo się zastanawiałamnad menu, aż wreszcie wy brałam swoje popisowe danie kaczkę w pomarańczach i w imbirze.Na deser postanowiłam zaserwować puszy sty sernik na spodzie z maślany ch herbatników.Miałam nadzieję, że takie przy smaki skutecznie ocieplą atmosferę między nami.Ciasto sty gło jużna blacie, a danie główne potrzebowało jeszcze paru minut w piekarniku.Nakry łam do stołu,poprawiłam świeże kwiaty w wazonie i zabrałam się do przy rządzania lemoniady z gruby miplastrami cy try ny.Stałam ty łem do wejścia i w pewnej chwili poczułam się obserwowana.Spojrzałam za siebie.W drzwiach stał Mark.Miał zdezorientowaną minę. Coś się stało? zapy tałam.Podeszłam do niego.Na jego twarzy malowało się zdziwienie połączone z niedowierzaniem. Obcięłaś włosy stwierdził raczej, niż zapy tał.W jego głosie pobrzmiewała dziwna nuta.Uśmiechnęłam się i pokiwałam potakująco głową, przeciągając dłonią po krótkich kosmy kach. Potrzebowałam odmiany.Jak ci się podoba?Przez dłuższy czas przy glądał mi się uważnie, a następnie powiedział coś, co mówi się wtedy,kiedy się nie wie, co powiedzieć. Wy glądasz ładnie.Uśmiech zasty gł na mojej twarzy.Za wszelką cenę starałam się ukry ć rozczarowanie.Liczy łam, że powie coś więcej.Już miałam mu się odgry zć, ale nie chciałam psuć nastroju.Zamiast tego podziękowałam grzecznie za komplement i wróciłam do przy gotowy wanialemoniady.Nadzieja na to, że może coś zmieni się na lepsze, szy bko przemieniła się w pewność,że to, co by ło między nami, odeszło bezpowrotnie.Nie wiedziałam, do czego to wszy stko zmierza.Po posiłku spoży ty m w uprzejmej atmosferze przenieśliśmy się na huśtawkę przed domem.Nagle Mark wy ciągnął z kieszeni paczuszkę opakowaną w zwy kły szary papier i przewiązanączerwoną wstążką i wręczy ł mi ją. Wszy stkiego najlepszego powiedział, pochy lił się nade mną i pocałował mnie szy bkow policzek.Gładka skóra mile musnęła moją twarz.Rozpakowałam prezent, delikatnie, żeby nie uszkodzić papieru.Kiedy by łam młodsza, nigdyo to nie dbałam.Niestety, z wiekiem mi to przeszło.Czy to oznaczało, że utraciłam dziecięcąspontaniczność?Spod kolejny ch warstw papieru wy łoniło się podłużne pudełeczko.W środku znajdowała sięmała drewniana bransoletka.By ła piękna.Pojedy ncze kwadraty połączone by ły ze sobączarny m rzemy kiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]