[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byliśmyświadkiem takiego zdarzenia, a Bengt dopuścił się wtedy niegodziwości.Pewnązamożną damę oskarżono o konszachty z diabłem.Bengt wkradł się do jej posiadłościi wyniósł skrzynię, tę właśnie, którą przechowuje Jeppe Nilsson.Mój brat zawszepożądał złota i majątku.Dowiedziałem się o wszystkim po powrocie do domu.W tajemnicy przedbratem ukryłem skrzynię, mając zamiar oddać ją rodzinie właścicielki.Okazało się jednak, że kobieta, którą spalono na stosie za niecne uczynki, niemiała rodziny, a jej dobra, siedlisko zła, spalono.Stałem się nieprawnym właścicielce, skrzyni i fakt ten bardzo obciążał mojesumienie.Pieniędzy nie tknąłem.Mój brat umarł po krótkim czasie.Przyjąłem poddach wdowę po nim, Anne Margrethe, jej małego synka.Bo, i Wilhelma, którynarodził się już po śmierci ojca.Wobec matki mojej, Christiane, zmilczałem o tym przestępstwie.Była zbytdobrą kobietą, by ją obciążać świadomością niecnych czynów syna.Kiedy zejdzie ztego świata, rozważymy, co zrobić ze skrzynią oraz jak usunąć z dwom Wilhelma, synaBengta.Nie mam siły, by dokonać tego w pojedynkę.Wilhelm za długo mieszka znami, wcale tego nie chciałem.Jest jeszcze jedna rzecz, mój ukochany synu.W skrzyni znajdziesz jeszcze jedenklucz.Tajemnica, którą skrywa, jest tak straszna, że nie ośmielę się przelać jej napapier.Porozmawiamy o niej po śmierci mojej matki.To sprawa najwyższej wagi, odniej zależy przyszłość Christianelykke.Klucz znalazłem niedawno - w niewłaściwymmiejscu!Oczekuje dnia, gdy powrócisz z Sophie do domu okryty chwałą rycerzawalczącego za wiarę.%7łałuje, że nie mogę stać u twego boku.Twój oddany ojciec.- A więc - zaczęła powoli Maria, kiedy Mads skończył czytać - coś już wiemy.Nigdy bym nie przypuszczała, że mieliśmy jakiś związek z tamtą tragedią.- Pamiętasz ją babciu? - spytała Kira.Stara hrabina westchnęła.- Pamiętam, że w drodze do domu zatrzymaliśmy się w małej wiosce.I jeszczeto, że zrobiło mi się żal tamtej kobiety.Twierdziła, że jest niewinna, a ja jej wierzyłam.Byłam jednak taka młoda i nie odważyłam się stanąć w jej obronie.Te procesyzdarzały się niemal codziennie, ludzi przerażała i podniecała myśl, że kobiety mogłymieć jakieś kontakty z mocami nieczystymi.Dochodziło do histerii.- Wciąż jeszcze oskarża się je o to - dodał Bo.- Tak, ale już nie tak często.Co teraz poczniemy?- Dobre pytanie - powiedział Johannes.- Nie znalezliśmy się bliżej rozwiązania.- Wręcz przeciwnie.Nie wiadomo, komu zwrócić pieniądze.Moglibyśmy daćje kościołowi, ale ten i tak opływa w bogactwa.Zresztą to kościół doprowadził dospalenia kobiety, duchowni liczyli zapewne, że majątek trafi w ich ręce.- Uważam.- zaczął z namysłem Johannes - Uważam, że najwyższy czasprzyprzeć pewne osoby do nura.- Uczyniłabym to z chęcią - odrzekła Maria - Potrzebna nam jednak pomocosób z zewnątrz.Kogoś, kto reprezentuje władzę.Choćby kuriera, ale on z pewnościąprzebywa w Sztokholmie lub w krajach ogarniętych wojną.Dostojnicy, których znam,nie mają takiej jurysdykcji.Części z nich nie ufam.- Co zrobimy z pieniędzmi? - spytał Bo.- Niech zostaną u ciebie, to dobra kryjówka.Każ zaufanym ludziom czuwaćdzień i noc!- Tak uczynię!- Pozostaje jeszcze tajemnica dużego klucza - zauważyła Madelone.Kolejna tajemnica.Johannes spędził mnóstwo czasu, usiłując odcyfrować litery na kluczu, ale niedoszedł do żadnej konkluzji.Myślał nawet o tym, by zanurzyć klucz w żrącejsubstancji i usunąć rdzę, ale obawiał się, że wraz z rdzą znikną wyryte znaki.Przy odrobinie fantazji można było wziąć pierwszą literę za P, równie dobrzejednak za R lub B.Pozostałe dwie nie dawały się odczytać.Maria gotowała się duchowo do rozprawy z Wilhelmem i jego rodziną.Chętniezatrzymałaby dzieci Wilhelma we dworze, wiedziała jednak, że ostatecznie Mads iMadelone zostaną przy rodzicach.Wilhelm i Herdis krążyli wokół niej jak sępy i stale napomykali o pieniądzach.Maria udawała, że nie słyszy.Pewnego razu Wilhelm zapytał ją prosto z mostu o powód wizyty bankieraJeppssona we dworze.Czyż jego ojciec nie był doradcą finansowym Carla?- Och, chodziło o jakieś papiery - zbyła go Maria.Matka Wilhelma, AnneMargrethe, nie przestawała narzekać.W jej pokoju panował ziąb, czyżby nie stać ich było na opał? %7łeby też z niebaspadły jakieś pieniądze do podziału dla wszystkich.I znów Maria udała głuchą.W bukowym zagajniku zakwitły zawilce.Wtedyzaszło coś nieoczekiwanego.Zdarzenia potoczyły się lawiną i sprawa znalazłazaskakujący finał.31GOZKira i Johannes wybrali się na spacer po bukowym lesie, rozkoszując siępięknym wiosennym dniem.Promienie słońca sączyły się przez korony drzew, rzucającczarodziejski blask na listowie i kobierzec zawilców.Wokół niósł się świergot ptaków, pukanie dzięcioła rozlegało się echem pookolicy.Nagle na ścieżce tuż przed nimi pojawił się jakiś mężczyzna.Był ogromnejpostury, miał białą brodę i siwe włosy opadające do ramion.Na głowie nosił kapelusz zszerokim rondem, a na potężnych ramionach obszerną pelerynę.Sprawiał niesamowite wrażenie.Czy to Bóg Ojciec we własnej osobie? - pomyślała Kira.Nie, był zbyt brzydki.Nie spuszczał wzroku z dziewczyny.- Dzień dobry - powiedziała niepewnie.- Kim jesteś, panie? Zdjął kapelusz iskłonił się nisko.- Hugo de Graz, do usług.De Graz? Nazwisko wydało się jej znajome.- Widzę, że należy pani do tutejszego rodu? - spytał.- Tak.Nazywam się Kira.Nie, Kirsten Maria , a to mój mąż, Johannes Fell.Mężczyzni pozdrowili się.Hugo de Graz uśmiechnął się i zwrócił ponownie do Kiry.- Oczywiście, krewna Christiane.Niech zgadnę! Pochodzisz z linii Carla?- Tak, Carl był moim dziadkiem.Skinął głową.- Przypomniałam sobie - dodała pośpiesznie Kira.- De Graz.Nazwisko wyrytejest na krypcie w kościele.Tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]