[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czytała o rzeczywistych wypadkach, które wydarzyły się przedwieloma wiekami, gdy Akademia istotnie stanowiła wielki ośrodek naukowy i świetnieprosperujące miasto.Przypuszczała, że pisma zostały ukryte przez samego autora, Nanaka.Dlaczego? Czego się bał? Orlaca?Stary Merkhud musiał mieć jakieś plany wobec mocy, którą odkrył w Torze.Alejakie? Jego syn dysponował równie wielkim potencjałem i zrobił z niego bardzo zły użytek.Orlac został uwięziony, a Merkhud wciąż chodził po świecie, choć minęły wieki.Może chciał wykorzystać talent Tora do uwolnienia Orlaca? Alyssa wcisnęła sięgłębiej w krzesło i pogrążyła w zadumie, aż w końcu, nie wiedząc kiedy, zapadła w twardysen.Zniło jej się, że jest w lesie, gdzie wita ją srebrzysty wilk.*Wybacz tę pózną porę, moja droga.Sorrel usłyszała w głosie Merkhuda napięcie.yle się czujesz?To tylko zmęczenie.Jego znużony głos złagodził jej rozdrażnienie.Czy zbliżamy się do końca, mój drogi?Wiesz, mam wrażenie, że tak.Tor i Alyssa wkrótce się spotkają.Nie mam pewności, cosię stanie potem, ale cokolwiek to będzie, musisz pozostać przy niej i podążać wszędzie zanimi.A ty, kochany? - szepnęła poprzez łącze.Och, ja zaczekam.Ty będziesz moimi oczami.Przekażesz mi wieści.- Jego głosbrzmiał potwornie.To już tak długo trwa, Merkhudzie.Czy jeszcze cię zobaczę?Nie jestem pewien, Sorrel, ale bardzo cię kocham.Mam nadzieję, że jeszcze kiedyśujrzę twój piękny uśmiech - powiedział bez przekonania.Festiwal już za dwa dni - rzekła, by zmienić temat.Sorrel, Goth może być w Caremboche.Co? - łącze zadrżało od jej niepokoju.Nie obawiaj się.Ostrzegłem cię.Zachowaj maksymalną ostrożność - rzekł stanowczo.- Nie pokazuj dziewczynie, że się boisz.Musi mieć szansę podjęcia decyzji niewypaczonejlękiem przed Gothem.Nie mam pojęcia, ku czemu to wszystko zmierza.Musimy im zaufać, żewybiorą właściwą drogę.Ależ oni nic nie wiedzą, Merkhudzie.Nie zdają sobie sprawy, za kogo uważamychłopaka, a co do roli dziewczyny w tym wszystkim, nawet my nie mamy o niej pojęcia.Zgadza się.Tym bardziej pozostaje nam zaufać im i siłom, które ich prowadzą.Musimy, Sorrel.Nic innego nie możemy uczynić.Nie mam innych planów ani pomysłów.Teraz wszystko zależy od Tora.Musi nam pokazać, kim jest i do czego jest zdolny.Po cozostał tu przysłany.A jeśli nie jest Wybrańcem?Jest - odparł lakonicznie Merkhud.- Pamiętaj o mojej przestrodze.Po tych słowach zatrzasnął łącze.*Następnego ranka Xantia obudziła się wcześnie i ubierała z wielką starannością, zrozdrażnieniem zauważając, że Alyssa najwyrazniej wstała już wieki temu; jej rozkopanapościel była zimna, jakby w ogóle nikt w niej nie spał.Dziewczyna nie pokazała się równieżna śniadaniu, co jednak nie było niczym dziwnym.Wtedy zresztą Xantię zaabsorbował jużwidok Torkyna Gynta.Siostra Iris nalegała, by dziewczyna dziś przedstawiła mu archiwistkę.Xantia doszła do wniosku, że będzie zabawniej, jeśli potraktuje to jako chwalenie się przedrywalką tym czarującym mężczyzną.Wyszła z jadalni w otoczeniu innych trajkoczących studentek, tradycyjnie nie biorącudziału w ich rozmowach.Tym razem była z tego zadowolona, jej myśli bowiem krążyłyzupełnie gdzie indziej.Po raz kolejny wyobrażała sobie, że odchodzi z Akademii i podróżujez Torkynem Gyntem.Czy zgodziłby się? Wątpiła w to z powodu archalitu i tego, co onoznaczał.Nawet ktoś tak utytułowany jak on nie mógł dorównać statusem Nietykalnej.Xantiajednak nie potrzebowała miłości Tora; pragnęła jedynie być przy nim.Spostrzegła siostrę Iris.Chciała udać, że jej nie widzi, ale starsza kobieta skinęła jejgłową.- Dzień dobry, Xantio.- Mam nadzieję, że dobrze siostra spała - odrzekła dziewczyna, kłaniając się zszacunkiem należnym wszystkim siostrom.- Jak kłoda.A ty?- Spokojnie, dziękuję - odparła Xantia, ignorując lekko uniesioną brew siostry.- Słyszałam, że byłaś dla naszego gościa wyśmienitą przewodniczką po salachlekcyjnych.Jakie masz plany na dziś, dziecko?Xantii nie umknął nacisk położony na słowo dziecko.Krew w niej zawrzała, alewyraz twarzy pozostał niewzruszony, a głos pokorny.- Za pozwoleniem siostry, pomyślałam, że mogłabym zaprowadzić doktora Gynta doarchiwum.- Zwietny pomysł, Xantio.Jestem pewna, że ty i Alyssa udzielicie mu fascynującejlekcji.I tym razem w uprzejmych słowach siostry pobrzmiewała ironia.- A potem - kontynuowała Xantia, ignorując ją - przyszło mi do głowy, że możemogłabym otrzymać pozwolenie na wzięcie jednego z powozów i obwiezienie pana Gynta poIldagarth.- Pomyślę nad tym, ale najpierw sprawdz, czy Saxon ma dziś wolne popołudnie imógłby zawiezć naszego gościa do miasta.- Już lecę - odrzekła słodko Xantia, mając nadzieję, że na jej twarzy nie widaćszyderstwa.Saxon właśnie ładował drwa do koszy, którymi objuczony był Kythay.Bez wątpieniazrobiło się już dość zimno, by zacząć palić w kominkach Akademii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]