[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy czym w pierwszejkolejności ucierpisz właśnie ty, Doriano, bo masz najwyrazniejszy motyw, w związku z czymkról w jednej chwili uzna, że to byłaś ty. A czemu tak uważasz? Alicja Monkar ze złością zmrużyła oczy. %7łak ci takdoradził? Mam własny rozum obraziła się Elwira. I coś mi się, Alicjo, wydaje, że cała tarozmowa ma na celu tylko jedno: usunąć przesiedlenkę i wystawić na cel Dorianę, za jednymzamachem pozbywając się dwóch rywalek.A co się tyczy %7łaka, to on wcale nie jest draniem.Potraktował mnie absolutnie uczciwie. A co ci powiedział? natychmiast spytała Kamilla Tressone. Czekaj, Alicjo, potemsię będziesz oburzać.Jestem ciekawa, jak brzmiała ta uczciwa odpowiedz. Powiedział, że taka kobieta faktycznie istniała, ale król mu się nigdy w tej materii niezwierzał.I nawet zna jej imię, ale nie powie, ponieważ to i tak w niczym mi nie pomoże, akrólowi może się zrobić przykro.I dodał, że jak bardzo byśmy się nie starały, żadna z nasnigdy nie dojdzie do tego, co miała ona.Bo klasy nie można zdobyć wyłącznie za piękneoczy. Napchał ci fiołków za uszy, ot co z wściekłością odgryzła się hrabina Monkar. A tygłupia jesteś, to uwierzyłaś.Już się nie dziwię, że nadal do niego latasz i próbujesz wyciągnąćz niego szczegóły.A on cię wykorzystuje jak tę ostatnią szmatę. Od szmaty to słyszę złośliwie odgryzła się Elwira Lumentalle. I kto to mówi!Znalazła się chrześcijańska nowicjuszka! Ozdoba rycerskiej szatni! A do %7łaka chodzę tylkopo to, żeby się z nim przespać, dla czystej przyjemności, bo mi się spodobało.Naprawdę jestczuły i wesoły.Gdyby się jeszcze tak nie zamartwiał tą swoją szurniętą przyjaciółką, to chybabym go sobie wzięła.Jest sto razy lepszy niż jego królewska mość. Mówisz? Kamilla krytycznie spojrzała na patyczek po lizaku i z roztargnieniemrzuciła go na podłogę. A mnie się nie spodobało.Niewyrazny jakiś ten twój %7łak.I moimzdaniem ma za małego.Jak król wsadzi tę swoją kopię szturmową, od razu czujesz, co toprawdziwy facet.Ale to, rzecz jasna, sprawa gustu.Tylko nie rozumiem, nad czym ty się takzastanawiasz.Pozbądz się tej jego przyjaciółki i go sobie wez. Nie ten typ Elwira pokręciła głową. A poza tym nie chcę.I nikomu nie radzę.Zresztą, wasza sprawa.Tak przy okazji, Alicjo, wiesz może, za co poszłaś w odstawkę? A co, twój ukochany %7łak to też ci opowiedział? No to może się podziel tą informacją,bo do tej pory sobie łamię głowę. Nie, powiedział, że nie ma pojęcia, ale na pewno nie dlatego, że z nim spałaś.A jajestem po prostu ciekawa. Może wróćmy do sedna przypomniała markiza Wanchir. Do sedna. hrabina Monkar zmarszczyła czoło w skupieniu. Przede wszystkim, niemam zamiaru z nikogo robić kozła ofiarnego ani się nikogo z obecnych pozbywać.Małoprawdopodobne, żebym zdobyła koronę, podobnie jak i większość z nas.Koniec końców,nawet zwykła księżniczka z dowolnego domu królewskiego będzie lepsza niż szurniętaprzesiedlenka, która kupuje pistolety.Nasz król i tak nie jest do końca normalny, a pod jejwpływem do reszty mu odbije.A żeby odwrócić od siebie podejrzenia, musimy wszystkodobrze przemyśleć i zorganizować.Chciałabym dodać, że nie zamierzam niczego omawiać wobecności Elwiry, inaczej już jutro wszystko powtórzy %7łakowi. Tylko o tym marzę Elwira wydęła wargi. A na zdrowie, omawiajcie sobie, ilewlezie, mogę nawet sobie pójść, żeby was nie krępować.I, dumnie wyprostowana, porzuciła altankę, w której zasiadały dworskie ślicznotki.* * * Margarito! Kochanie, wróciłem! Cantor pociągnął za sznurek wyłącznika i rozejrzałsię po pokoju.Coś mu się nie spodobało, ale nie od razu zrozumiał, co dokładnie.Przymknąłdrzwi i zajrzał do pokoju Saety.I wtedy zrozumiał, co.Cisza.Nawet gdy człowiek śpi, możnausłyszeć jego obecność.A Saety nie było.Cantor na wszelki wypadek zawołał ją parę razy, przeszedł się po pokoju, przyjrzałmeblom, rzeczom i otoczeniu, po czym zobaczył kartkę na nocnym stoliku.W pierwszejchwili pomyślał, że przyjaciółka się obraziła i sama ruszyła na poszukiwania, dlatego szybkoprześlizgnął wzrokiem po notatce.Don Alvarado,proszę wybaczyć, ale porzucam pana.Nasze małżeństwo było błędem,którego bardzo żałuję.Bogactwo nie może dać szczęścia, niestety, zrozumiałam tozbyt pózno.Proszę mnie nie szukać, odchodzę na zawsze, by zacząć nowe życie zczłowiekiem, którego kocham.Przepraszam i żegnam.Margarita Co to za idiotyzm? zapytał Cantor sam siebie, ze zdumieniem patrząc nabezsensowną notatkę.Saeta chyba nie zwariowała? Czy to jakiś durny żart? Ale gdzie wtakim razie się podziewała? Otworzył szafę i przejrzał rzeczy.Ubrania pozostały na miejscu wyszła tak, jak stała.Potem wsadził nos do walizki i wyciągnął niewielką skrzynkę z bronią,schowaną pod warstwą bielizny.To już zakrawało na kompletny idiotyzm.Saeta nie mogłanigdzie pójść bez broni.Jeżeli, oczywiście, naprawdę odeszła stąd na własnych nogach.Alejeżeli ktoś jej w tym pomógł, to po kiego grzyba zostawiła tę durną notkę? Cantor spojrzał natekst raz jeszcze i z przerażeniem uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, kto go tak naprawdęnapisał.Nigdy nie widział pisma swojej partnerki.Jakoś tak wyszło, że nie mieli okazjiwymieniać się listami.Pytanie tylko, czy jeszcze ktokolwiek o tym wiedział?Wrócił do swojego pokoju, otworzył niewielki sejf, w którym przechowywaliszczególnie wartościowe przedmioty, i sprawdził jego zawartość.Chyba nic nie zginęło.Nieno, co tu się, u licha ciężkiego, dzieje?!Wyciągnął z barku napoczętą butelkę, zapalił papierosa, usiadł na łóżku i zaczął sięzastanawiać, raz na jakiś czas pociągając nieco alkoholu w celu stymulacji procesumyślowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]