[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Malujesz piękny obrazek.Jest na nim twoja matka, ja i bez wątpienia Guy, i wszyscy radośnie szcze-rzą zęby, bo Caroline podzieliła się na kawałki.choć, prawdę mówiąc, chudawe.- Rzucił jej surowespojrzenie.- To wszystko jest nie do pogodzenia, Caroline.Nie odpowiedziała od razu, dopiero po chwili uniosła głowę i spojrzała na niego.- Guya na tym obrazku nie ma.- Może i nie, ale czai się gdzieś z boku.Twoja matka uważa, że jestem w twoim życiu tymczasowąfazą", czyli inaczej mówiąc przelotnym zachwytem", a ponieważ ma pewność, że nie będziemy zesobą długo, to Guy czeka na podorędziu i pierwszy dowie się, że już ma wolną drogę.Załóż się, jeślichcesz.- Nie możesz tego twierdzić tak stanowczo.- Poczuła się jednak bardzo niewyraznie.- O Boże, Caroline, zastanów się trochę.Nienawidziła, kiedy mówił do niej jak do dziecka.- Czyli nie przyjdziesz na przyjęcie? - spytała.- Zrób mi tę łaskę.i zapomnij w ogóle o wspólnym spędzaniu drugiego dnia świąt - odparł szorstko,tracąc cierpliwość.- A dzisiejszy wieczór jest nadal aktualny?Miał ochotę zaprzeczyć, ale zabrakło mu odwagi, bo nadal jej pragnął, nadal chciał widzieć tę łagodnątwarz.- Chyba tak - powiedział ponuro.- Ale spóznię się.Muszę dokończyć przeróbkę scenariusza kampaniiMatthiasa.- Jak bardzo się spóznisz?Oczy błysnęły mu ostrzegawczo, odłożył pisak na biurko.- Zapomnij o tym.- Po prostu chcę wiedzieć, jak bardzo.- Powiedziałem: zapomnij o tym.- Nie chcę zapominać.- Widzisz, nie mam ochoty spędzać tej resztki, która zostanie mi z wieczora, z kimś, kto co chwilępatrzy na zegarek.Rozumiesz?!- To niesprawiedliwe.- Nie słyszałaś jeszcze, że w życiu nie ma sprawiedliwości?Znów spojrzała na niego z wyrzutem i Nick poczuł, że wbrew woli twardnieje.Rozdrażnionyodwrócił wzrok.- Przypuszczam, że drugiemu pytaniu, które ci zadałem, też nie poświęciłaś zbyt wiele uwagi.- Chciałam poczekać, aż miną święta - powiedziała słabo.Odpowiedz na pewno by go nie zadowoliła,a ona nie była w stanie powiedzieć rodzicom, to znaczy matce, że chce zamieszkać z Nickiem.- Może i o tym powinniśmy zapomnieć.- Sam w to nie wierzył.Nie wierzył w nic, co przed chwiląpowiedział, ale Caroline doprowadzała go niekiedy do szału.- Dlaczego tak się zachowujesz?- Bo mam tego po dziurki w nosie.Jestem wykończony.- I wściekły, i urażony, i upokorzony.Milczenie przedłużało się, aż wreszcie przerwał je niepewny głos Caroline.- Chyba już pójdę.- Idz.- Nie spojrzał na nią, a kiedy podniósł głowę, w drzwiach nie było nikogo.- Czy jesteś zainteresowany? - Vic przeciągnął się i czekał na reakcję Aidana.- Propozycja brzmi niezle - wolno powiedział Aidan.Trochę zaskoczyła go wizyta Vica.Niekontaktowali się od kilku tygodni.Vic nie był zachwycony jego próbą odegrania się na Francesce.- Bo jest dobra.- Pracuję w Gaetini & Kemp od bardzo dawna.- Nie gadaj głupstw, Aidan.Nie męcz mnie! Mam nadzieję, że nie wyjedziesz z tymi bzdurami o lojal-ności, zgodnej współpracy, uczciwej grze i tak dalej.- Nie to miałem na myśli.Vic spojrzał uważnie na Aidana i uśmiechnął się.- Chcesz powiedzieć, że z powodu długiego stażu masz większą wartość rynkową, czyli życzysz sobiewięcej forsy?Aidan skinął głową.- Oho, moja szkoła - stwierdził Vic.- Bądz co bądz, jestem dyrektorem artystycznym, Vic.Nie zapominaj o tym.- Na pewno na to nie pozwolisz.- Chcę tylko mieć pewność, że będę zabezpieczony pod każdym względem.Przecież nie robiłbymtakiej rewolucji wyłącznie dla zdrowia.Muszę wiedzieć, że wybieram właściwie - bronił się.- Pewnie, że właściwie, Aidan.Nie masz się co zastanawiać.Gower jest tobą bardzo zainteresowany.Co prawda nie będziesz już samodzielnym dyrektorem artystycznym, ale sądzę, że dzielenie tegostanowiska z kimś innym nie jest złe, zważywszy że GKP zajmuje w rankingu pozycję o dziesięćnumerków wyższą niż sklepik naszej kochanej ślicznotki.Zrobisz więc spory krok naprzód.- Jeśli się zdecyduję.- Vic był bezczelnie pewny siebie, i to denerwowało Aidana.- Przestańmy się certolić, Aidan.Obaj wiemy, że chcesz wziąć tę robotę.Byłbyś głupi, gdybyś niechciał.- Liczę na sto tysięcy.- Miał tę propozycję na języku, odkąd tylko Vic zaczął mówić.W Gaetini &Kemp dostawał siedemdziesiąt pięć i miał do dyspozycji BMW.No, ale GKP to zupełnie co innego.- Rozumiem - bez zająknienia odparł Vic.- Coś jakby drugi Geoff Seymour.- Seymour dostał tę pensję pięć lat temu za pisanie tekstów do reklam.To już historia, Vic - powiedziałAidan z urazą.- Nie wydaje mi się, żeby sto tysięcy było w tej chwili wygórowaną sumą.- Gower będzie się domagał wyników.- Będzie je miał.- Wobec tego pewnie zechcesz też podsunąć mu pomysł na samochód dla ciebie.Aidan chłodno się uśmiechnął.- Niech będzie porsche.- Rozczarowujesz mnie.Myślałem, że zażądasz co najmniej ferrari, żeby dorównać naszej wspaniałejwodzowej.- Jeszcze się zastanowię.- Czyli mogę powiedzieć Gowerowi, że przyjmujesz propozycję objęcia stanowiska jednego z dyre-ktorów artystycznych.Aidan skinął głową.- Oczywiście, jeżeli Stu przyjmie twoje warunki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]