[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- szepnęła panna Ewelina.- Odwagi.odwagi.- odpowiedział jej tym samym tonem Starski.Wokulski teraz dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark, gdy w dziedzińcu wybiegłonaprzeciw prezesowej całe stado kur, którym ona rzucała ziarno z kosza.Za kurami ukazałasię ich dozorczyni, stara Mateuszowa, donosząc pani, że wszystko jest dobrze, tylko że z ranakrążył nad dziedzińcem jastrząb, a po południu jedna z kur trochę udławiła się kamieniem, alejuż ją minęło.Po przeglądzie drobiu prezesować obejrzała obory i stajnie, gdzie parobcy, po większej częściludzie dojrzałego wieku, składali jej raporta.Tu o mało nie zdarzył się wypadek.Ze stajnibowiem nagle wybiegło spore zrebię i rzuciło się na prezesową przednimi nogami jak pies,który staje na dwu łapach.Szczęściem, Ochocki pohamował figlarne zwierzę, a prezesowadała mu zwykłą porcję cukru.- On babcię kiedy skaleczy - odezwał się niezadowolony Starski.- Kto widział przyzwyczajaćdo takich pieszczot zrebięta, z których pózniej wyrastają konie!- Zawsze mówisz rozsądnie - odpowiedziała mu prezesowa głaszcząc zrebaka, który kładłgłowę na jej ramieniu, a pózniej biegł za nią tak, że parobcy musieli go zawracać do stajni.Nawet niektóre krowy poznawały swoją panią i witały ją stłumionym rykiem, podobnym domruczenia"Dziwna kobieta" - pomyślał Wokulski patrząc na staruszkę, która umiała budzić miłość dlasiebie nie tylko w sercach zwierząt, lecz nawet ludzi.Po kolacji prezesowa poszła spać, a pani Wąsowska zaproponowała spacer po parku.Baron,lubo niechętnie, zgodził się na projekt; włożył gruby paltot, szyję okręcił chustką i wziąwszypod rękę narzeczoną wysunął się z nią naprzód.O czym mówili? Nikt nie wie, tyle tylkowidziano, że ona była blada, on miał wypieki na twarzy.Około jedenastej w nocy wszyscy rozeszli się, a baron pokaszlując odprowadził Wokulskiegodo jego pokoju.- Cóż, przypatrzył się pan mojej narzeczonej?.Jaka ona piękna!.Obraz westalki, panie,prawda? A jeszcze kiedy na jej buzi ukaże się ten wyraz dziwnej melancholii, uważał pan, jesttak czarująca, że.oddałbym za nią życie.Nikomu bym tego nie powiedział, wyjąwszy pana,ale wie pan, ona robi na mnie takie wrażenie, że nie wiem, czy ośmielę się kiedykolwiekpieścić ją.chcę tylko modlić się do niej.Po prostu panie, klęczałbym u jej nóg i patrzył woczy, szczęśliwy, gdyby mi pozwoliła, panie, pocałować brzeg swojej sukni.Ale czy nienudzę pana?Gwałtownie zakaszlał się, tak że mu oczy krwią zabiegły.Odpocząwszy mówił dalej:- Ja nieczęsto kaszlę, ale dziś trochę zaziębiłem się.i nawet nie zawsze jestem skłonny dozaziębień, tylko w jesieni i na nowiu.No, ale to przejdzie, bo właśnie onegdaj zaprosiłem nakonsylium Chałubińskiego i Baranowskiego i ci mi powiedzieli, że bylem się szanował, będęzdrów.Pytałem ich również (mówię to tylko panu), co sądzą o moim małżeństwie.Ale onipowiedzieli, że małżeństwo to taka rzecz osobista.Zwróciłem ich uwagę, że lekarzeberlińscy od dawna już kazali mi się żenić.To im dało do myślenia i zaraz któryś rzekł: "A toszkoda, wielka szkoda, że pan natychmiast nie spełnił ich zalecenia." Toteż, powiem panu,obecnie jestem zdecydowany skończyć przed adwentem.Znowu napadł go kaszel.Odpocząłi nagle spytał Wokulskiego zmienionym głosem:- Wierzy pan w życie przyszłe?- Dlaczego?.-Bo widzi pan, ta wiara chroni człowieka od rozpaczy.Ja na przykład rozumiem, że ani samnie będę już tak szczęśliwy, jak bym mógł być kiedyś, ani jej nie dam zupełnego szczęścia.___________________________________________________________________________Pobrano z http://www.ebook.zap.only.pl Strona 287 eBook Elektroniczna KsięgarniaJedyną zaś pociechę mam w tej myśli, że spotkamy się na innym, lepszym świecie, gdzieoboje będziemy młodzi.Przecież ona - dodał zadumany - będzie i tam należała do mnie, gdyżPismo święte uczy: "Co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie." Pan może niewierzy w to, tak jak i Ochocki; niech pan jednak przyzna, że.czasem.wierzy pan i wcalenie dałby pan słowa, że tak nie będzie?.Zegar za ścianą wybił północ, baron zerwał się wylękniony i pożegnał Wokulskiego.W kilkaminut pózniej jego zanoszący się kaszel było słychać w drugim końcu oficyny.Wokulski otworzył okno.Przy kuchni piały ogromnymi głosami koguty kałakuckie, w parkukwilił puszczyk; na niebie urwała się jedna gwiazda i spadła gdzieś za drzewami.Baron wciążkaszlał."Czy wszyscy zakochani są tak ślepi jak on? - myślał Wokulski.-Bo dla mnie, i chyba dlakażdego tutaj, jest jasne, że ta panna wcale go nie kocha.Może nawet kocha Starskiego.Nie rozumiem jeszcze sytuacji - ciągnął dalej - ale najprawdopodobniej jest tak: panna idzieza mąż dla pieniędzy, a Starski swymi teoriami umacnia ją w tym zamiarze.A może i onpodkochuje się w niej?.Niepodobna.Prędzej już się nią znudził i gwałtem namawia dozamążpójścia.Chociaż.Nie, to byłaby potworna kombinacja.Tylko kobiety publiczne mająkochanków, którzy prowadzą nimi handel.Co za głupie przypuszczenie!.Starski możeistotnie być jej przyjacielem i radzić to, w co sam wierzy.On przecież mówi otwarcie, że samożeni się tylko z bogatą kobietą.Zasada taka dobra jak każda inna, powiedziałby Ochocki.Słusznie prezesowa mówiła kiedyś, że dzisiejsze pokolenie ma mocne głowy i zimne serca.Nasz przykład zniechęcił ich do sentymentalizmu, więc wierzą w potęgę pieniędzy, co zresztądowodzi rozsądku.Nie, ten Starski sprytny człowiek; może trochę hulaka, próżniak, alesprytu mu nie brak.Ciekawym tylko, za co tak na nim używa pani Wąsowska?.Zapewne mado niego słabość, a że ma i pieniądze, więc w rezultacie pobiorą się.Zresztą - co mnie toobchodzi.Ciekawym, dlaczego prezesowa dziś nie wspominała o pannie Izabeli? No, już ja pytać się niebędę.Od razu wzięliby nas na języki."Zasnął i marzyło mu się, że jest baronem zakochanym i chorym, a Starski odgrywa przy nimrolę przyjaciela dom.Ocknął się i roześmiał.Już to wyleczyłoby mnie od razu" - szepnął.Ranek znowu zeszedł mu na łapaniu ryb z panną Felicją i Ochockim.Gdy zaś o pierwszejwszyscy zebrali się na śniadanie, pani Wąsowska odezwała się:- Babcia pozwoli nam osiodłać dwa konie: mnie i panu Wokulskiemu, prawda? - A potemzwróciwszy się do Wokulskiego dodała:- Za pół godziny jedziemy.Od tej chwili zaczyna pan służbę przy mnie.- Państwo tylko we dwoje pojadą? - spytała zapłoniona panna Felicja.- Czy i ty miałabyś chęć jechać z panem Julianem?- Tylko proszę.bez żadnych dysponowań moją osobą - zaprotestował Ochocki.- Felcia zostanie ze mną - wtrąciła prezesowa.Pannie Felicji krew i łzy napłynęły do oczu.Spojrzała na Wokulskiego naprzód z gniewem,potem ze wzgardą, a nareszcie wybiegła z pokoju pod pozorem znalezienia chustki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Kraszewski Józef Ignacy Boleszczyce czasy Bolesława Œmiałego
    Golubiew Antoni Boleslaw Chrobry (2)
    zwiazek pruski i inkorporacja prus
    PS88 Pan Samochodzik i Lalka Jakub Czarny
    Bolesław Prus Faraon tom 2 (m76)
    Eo Prus, Boleslaw La faraono 3
    Bolesław Prus Lalka tom 1 (m76)
    Quinn Julia Rodzina Bridgerton 08 ÂŚlubny skandal
    § Brown Sandra Czekając na miłoÂść
    Oz Amos Tam, gdzie wyją szakale
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • atheist.opx.pl
  • p include("menu4/25.php") ?>