[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Budziły jej ciało i zmysły.Miała wra\enie, jakby w jej \ołądkufruwały motyle, a w miejscach, gdzie jego dłonie spoczywały na zielonymmateriale sukni, skóra zaczęła ją piec po\ądaniem.Nie pomyślała ani przez chwilę, \e zle czyni.Ten pocałunek byłwszystkim, czego uczono ją unikać i obawiać się, ale ona wiedziała całą sobą, \enigdy w \yciu nic nie było bardziej właściwe.Urodziła się dla tego mę\czyzny ityle lat próbowała zaakceptować bolesną prawdę, \e on urodził się dla kogoinnego.Przyznanie się do błędu sprawiło jej niewyobra\alną rozkosz.Pragnęła jego, pragnęła tych pocałunków, tego szaleństwa.Chciała byćpiękna, choćby tylko w oczach tego jednego mę\czyzny.A kiedy Colin delikatnie uło\ył ją na pluszowych poduszkach powozu,sennie pomyślała, \e to jedyne oczy, które się liczą na tym świecie.Kochała go.Zawsze go kochała.Nawet teraz, kiedy był na nią takiwściekły, \e z trudem go rozpoznawała, kiedy tak się na nią gniewał, \e nawetnie była pewna, czy go lubi& nawet teraz go kochała.Chciała nale\eć do niego.Kiedy pocałował ją po raz pierwszy, przyjęła jego awanse z pasywnąprzyjemnością, tym razem postanowiła, \e będzie aktywną partnerką.Wcią\ niemogła uwierzyć, \e jest tutaj, z nim, a z pewnością nie pozwoliłaby sobie nawetzamarzyć, \e kiedykolwiek Colin pocałuje ją jeszcze raz.To mo\e się ju\ nigdy więcej nie wydarzyć.Mo\e ju\ nigdy nie poczujeprzygniatającego ją rozkosznego cię\aru jego ciała, nieprzyzwoitego łaskotaniajego języka na ustach.Miała tę jedną jedyną szansę.Jedyną, aby prze\yć chwilę, którejwspomnienie towarzyszyć jej będzie do grobu.Jedyną szansę, aby sięgnąć poniebiańską rozkosz.Jutro będzie straszne, bo przyniesie świadomość, \e znajdzie się innakobieta, z którą będzie \artował, śmiał się, którą poślubi, ale dzisiaj&Dziś nale\ało do niej.I na Boga, sprawi, \e Colin będzie pamiętał jej pocałunek.Wyciągnęła rękę i dotknęła jego włosów.Początkowo z wahaniem - to, \echciała być aktywną, chętną partnerką nie oznaczało, \e wiedziała, co robić.Jego usta powoli wysysały z niej cały rozum, rozsądek i inteligencję, ale i takstwierdziła ze zdumieniem, \e jego włosy w dotyku przypominały włosy Eloise,które czesała niezliczoną ilość razy.I nieba&Zachichotała.Colin znieruchomiał, podniósł głowę.Jego usta wygięły się w lekkimuśmieszku.- Słucham? - zapytał.Pokręciła głową, usiłując opanować śmiech, ale ju\ czuła, \e przegrywa tęwalkę.- O nie, musisz mi powiedzieć - upierał się.- Nie mogę ciągnąć tego dalej,dopóki nie poznam powodu twojej wesołości.Poczuła, \e policzki jej płoną, i stwierdziła, \e to cokolwiek nie w porę.Le\ała na poduszkach powozu, zachowując się co najmniej nieprzyzwoicie idopiero teraz się zarumieniła?- Powiedz mi - mruknął, skubiąc wargami jej ucho.Pokręciła głową.Jego wargi spoczęły dokładnie w tym miejscu, gdzie pod cienką skórą jejszyi pulsowała \yła.- Mów.Ale ona tylko wygięła się z cichym jękiem.Jej sukienka była ju\ częściowo rozpięta, a teraz zsunęła się, odsłaniającobojczyk.Penelope obserwowała zafascynowana, jak usta Colina zaczynająpowoli zsuwać się ni\ej, coraz ni\ej, a\ znalazły się przera\ająco blisko jejpiersi.- Powiesz? - wyszeptał, delikatnie skubiąc jej skórę zębami.- Co ci mam powiedzieć? - jęknęła.Jego usta były coraz bardziej przekorne, zdą\ały w całkiem konkretnymkierunku&- Dlaczego się śmiałaś?Penelope przez chwilę nie mogła sobie nawet przypomnieć, o czym onmówi.Poło\ył jej dłoń na piersi, gładząc ją przez materiał sukni.- Będę cię torturował, a\ powiesz - zagroził.W odpowiedzi Penelope wygięła się, jeszcze mocniej wciskając pierś wjego dłoń.Podobały jej się te tortury.- Rozumiem - mruknął, jednocześnie zsuwając jej gorset.Musnął dłoniąnagą skórę.- Więc mo\e& - znieruchomiał, uniósł dłoń - & przestanę?- Nie - wyszeptała.- Więc mów.Jak zahipnotyzowana spoglądała na swoją obna\oną pierś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]