[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po części z mojegopowodu.O wpół do szóstej piątkowego popołudnia bolała mnie głowa i brzuch od iniezliczonej ilości wypitych kaw z automatu.Godzinami dyskutowaliśmy o aktach.Nikt niemiał niczego specjalnie nowego do powiedzenia, więc powtarzaliśmy w kółko te samerzeczy, przekopując się przez morze informacji, desperacko starając się znalezć coś nowego.Niewiele z tego wyszło.Bertrand rozpracowywał sprawy pod kątem nieruchomości.Morisette-Champoux iAdkins zgłosiły swoje oferty w ReMaxie.Sąsiadka Gagnon też.Jest to duża firma, trzy biura,trzech osobno działających agentów.%7ładen z nich nie pamiętał ofiar ani nawet ich mieszkań.Ojciec Trottier skorzystał z usług Royale Lepage.Były chłopak Pitre był ćpunem, który zabił prostytutkę w Winnipeg.Może będzie ztego jakiś przełom.A może nic.Tak sądził Claudel.Przesłuchania znanych przestępców seksualnych były w toku, niczego jednak jakdotąd nie wniosły.Niestety.Zespoły umundurowanych policjantów przeczesywały okolice wokół mieszkańMorisette-Champoux i Adkins.Zero.Nie bardzo mieliśmy na czym się wyżyć, więc wyżywaliśmy się na sobie.Panowałponury nastrój i zapasy cierpliwości były na wyczerpaniu, więc czekałam na właściwymoment, żeby powiedzieć, co miałam do powiedzenia.Słuchali uprzejmie, kiedy immówiłam, jak wygląda sytuacja Gabby i o nocy w samochodzie.Opisałam rysunek, mojąrozmowę z J.S.i efekty obserwacji Julie.Kiedy skończyłam, nikt nic nie powiedział.Siedem kobiet spoglądało niemo zprzenośnych tablic.Pióro Claudela znaczyło skomplikowane wzory i sieci.Był cichy iprzytłumiony przez całe popołudnie, jakby duchem znajdował się zupełnie gdzie indziej.Moje sprawozdanie sprawiło, że zrobił się jeszcze bardziej ponury.Dzwięki wydawane przezduży, elektroniczny zegar wypełniały salę.Bzzzzz.- Ale nie wiadomo, czy to ten sam śmieć, którego goniliśmy na Berger? - To byłBertrand.Potrząsnęłam głową.Bzzzzzz.- Ja jestem za tym, żeby przymknąć ciotę.- To Ketterling.- Za co? - Ryan.Bzzzzzz.- Możemy po prostu sprawdzić, jak gościu znosi stres.-To Charbonneau.- Jeśli jest tym, którego szukamy, to może się wystraszyć.A ostatnią rzeczą, którejbyśmy sobie życzyli, to żeby facet spanikował i prysnął z miasta.- Rousseau.- Nie.Ostatnią rzeczą, której byśmy sobie życzyli, to to, żeby wcisnął komuśplastikowego Chrystusa w szparkę.- Znowu Bertrand.- Ten frajer to pewnie zwyczajny onanista.- Albo Kuba Rozpruwacz z odjazdem na punkcie bielizny.Bzzzzz.I tak mniej więcej się to ciągnęło przez dłuższy czas, raz po francusku, raz poangielsku.W końcu wszyscy zaczęli rysować, jak Claudel.Bzzzzzz.Po jakimś czasie ciszę przerwał Charbonneau.- Na ile nieobliczalna jest Gabby?Zawahałam się.Jakoś w świetle dziennym rzeczy przedstawiały się inaczej.Już razwysłałam tych ludzi w pościg i ciągle nie wiemy, czy nie był to pościg za czymś, czego niema.Claudel spojrzał na mnie lodowatym wzrokiem gada i poczułam rosnącą słabość wbrzuchu.Ten człowiek mną gardził, chciał mnie zniszczyć.Co robi za moimi plecami? Jakdaleko posunęła się sprawa skargi? A co jeśli się mylę z Gabby?I wtedy zrobiłam coś, czego nigdy nie będę w stanie zmienić.Może tak naprawdę wgłębi ducha wcale nie myślałam, że coś złego mogło się przytrafić Gabby.Zawsze do tej porylądowała na czterech łapach.Może po prostu obrałam najbezpieczniejszą dla mnie drogę.Ktowie? Natychmiastowe działanie w sprawie bezpieczeństwa mojej przyjaciółki nie wydało misię konieczne.Wycofałam się.- Wcześniej też znikała.Bzzzzzz.Bzzzzzz.Bzzzzzz.Ryan pierwszy zareagował.- Tak jak teraz? Bez słowa?Przytaknęłam.Bzzzzzz.Bzzzzzz.Bzzzzzz.Twarz Ryana była ponura,- No, dobra.Dowiedzmy się, jak się facet nazywa i sprawdzmy go.Ale i na raziezachowajmy to dla siebie.Dopóki czegoś na niego nie będziemy mieli, i tak nie dostalibyśmynakazu.- Odwrócił się do Charbonneau.- Mam rację, Michel?Charbonneau pokiwał głową.Przedyskutowaliśmy jeszcze parę spraw, zebraliśmyswoje rzeczy i rozeszliśmy się.Kiedy pózniej często wracałam myślami do tego spotkania, zawsze zastanawiałam się,czy mogłam zmienić bieg pózniejszych wydarzeń
[ Pobierz całość w formacie PDF ]