[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obchodziła ją tylko sztuka.- Przyjechałem tu, by dopomóc Dani.Ale nie będę stwarzał jej życia w oparciu o pozory i hipokryzję.- Używasz wielkich słów.Za chwilę powiesz mi pewnie, że kochasz żonę.- Tak, Noro.Kocham ją.- I może myślisz, że ona da ci się zbliżyć, gdy zobaczy te fotografie?Oczekiwałem tego.I zmilczałem.- Więc nie masz powodu odrzucać mojej oferty.- Mam, Noro.Najlepszy powód na świecie.Nie lubię cię.17Wróciłem do motelu za kwadrans jedenasta i poszedłem prosto do mojego pokoju.Punkt jedenastaktoś zapukał.Otworzyłem drzwi.Zobaczyłem Annę Stradella, na jej twarzy malował się przestrach.Cofnąłem się.- Proszę wejść, Anno - powiedziałem i zamknąłem za nią drzwi.- Dlaczego on tu panią przysłał?- Bo uważał, że mnie nie odda pan w ręce policji, o ile ją pan zaalarmował.- Nie musi się pani bać.Nie zawiadomiłem policji.Zobaczyłem w jej oczach ulgę.- Wcale się nie bałam.- Ma pani listy?Otworzyła torebkę.Wyjęła listy i podała mi.- A co się stanie, jeśli powiem pani, że nie mam pieniędzy?Wzruszyła ramionami.- Mało mnie to obejdzie.- Ale jak pani to wytłumaczy bratu?- Nie będę musiała.Dałam mu sto dolarów biorąc listy.- Dlaczego?- Bo chciałam, żeby one trafiły w pana ręce.Już dosyć się pan przez nas nacierpiał.Zaczęła płakać.- Anno, proszę nie płakać.Mam pieniądze.- Ja nie dlatego płaczę - oświadczyła.Azy rozmazały tusz.- Wszystko jest takie skomplikowane.- Na przykład?- Stefan poprosił mnie dzisiaj, żebym za niego wyszła.I nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć.Uśmiechnąłem się.Widać wciąż nie rozumiem kobiet.- Myślałem, że pani na to czeka.- To prawda.- Wytarła nos w higieniczną chusteczkę.- Więc o co chodzi? Czy on wie o swoim bracie?- Wie o Toniu.Ale nie wie o innych rzeczach.- To znaczy?- Kiedy dziewczyna pracuje dla Coriana, musi robić rozmaite rzeczy.Zaczerpnąłem powietrza.- Ma pani ochotę za niego wyjść? Skinęła głową.Położyłem jej rękę na ramieniu.- No to niech pani zaraz bierze ślub.Cokolwiek pani przedtem robiła, nie ma żadnego znaczenia.- Czy pan tak naprawdę myśli?- On panią kocha.Przecież inaczej nie chciałby się z panią ożenić.I tylko to jest ważne.Uśmiechnęła się.- Proszę iść do łazienki i umyć buzię.A ja zadzwonię, żeby nam przynieśli kawę.Dobrze nam zrobi.Weszła do łazienki, ja zaś zamówiłem kawę i zacząłem przeglądać listy.Najpierw otworzyłem list Dani.Kiedy go czytałem, poczułem, że mnie mdli.Tylko dziecko mogłonapisać taki list, ale dziecko nie powinno nic wiedzieć o tym wszystkim, o czym pisało.Tak, Lorenzodobrze ten list określił.Zapukano do drzwi.Pomyślałem sobie, że obsługa w tym motelu jest naprawdę sprawna.Ale to była Nora.Spojrzałem na nią ze zdumieniem.- Czy mogę wejść? - spytała i weszła.- Przyszłam cię przeprosić.- Wyjęła z torebki kopertę.- Oto tefotografie.Nie miałam zamiaru ich wysyłać.Machinalnie wziąłem kopertę.Nie zdążyłem nic powiedzieć, kiedy z łazienki wyszła Anna.Miała w ręku ręcznik, z twarzy znikł makijaż.- Czy przynieśli już kawę, panie pułkowniku? - spytała i zobaczyła Norę.Chwilę się sobie przyglądały, potem Nora zwróciła się ku mnie.Na jej twarzy malował się zawód igniew.- Powinnam być mądrzejsza - zauważyła chłodnym tonem.- A już gotowa byłam ci uwierzyć.Wziąłem ją za ramię, by zatrzymać potok słów.- Ależ nie, Noro, zaraz ci wytłumaczę.Wyrwała mi sięi zajrzała w oczy.- Przestań się zgrywać.Jesteś taki sam jak my wszyscy.A przemawiasz tak, jakbyś był PanemBogiem.Zatrzasnęła za sobą drzwi.- Strasznie mi przykro, panie pułkowniku.Przynoszę panu pecha! - powiedziała Anna.Wpatrywałem się w drzwi.Pierwszy raz słyszałem, żeby Nora za coś przepraszała.Nigdy dotąd się tonie zdarzyło.Spojrzałem na kopertę z fotografiami i wsunąłem ją do kieszeni.Znów zapukano do drzwi.Tym razem była to kawa.Zapłaciłem i napełniłem filiżanki.Podałem jednąz nich Annie.- Niech się pani napije.Zaraz się pani lepiej poczuje.Usiedliśmy z dwóch stron stołu.Oczy Anny byłysmutne.Zacząłem czytać list Nory.I zapomniałem o Annie.W tym liście zawarta była odpowiedz na wszystkie dręczące mnie pytania.Jeszcze raz - by się upewnić - przeczytałem ostatni akapit.Ale teraz, kochany, kiedy ustaliliśmy, że pobierzemy się w Zwięto Dziękczynienia, chcę cię jeszczeraz ostrzec.Jestem zazdrosna i żądam wyłączności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]