[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wygląda na to,że Armand nie poprze kandydatury Louisa na prezydenta.Louis pobladł.Widelczyk do deserów zabrzęczał o porcelanę. Co takiego? Skąd wiesz? Kto ci powiedział?Przez cały dzień Louis starał się dowiedzieć, dlaczego Jasmine zaprosiła Pierre'a nakolację.Ale w najgorszych domysłach nie brał pod uwagę takiego powodu. Rozmawiałam z Armandem kilka dni temu w kasynie ciągnęła Jasmine, niezwracając uwagi na wybuch męża. Armand nie poprze cię, kochanie. Czy Tufaili wie? wyrzucił z siebie Louis.Jasmine zmiażdżyła go spojrzeniem. Dowie się, jeśli powiesz to trochę głośniej! Zwróciła się do Pierre'a.Wcześniej czy pózniej Armand zadeklaruje się po czyjejś stronie.Pytanie brzmi poczyjej.Niepewność nie jest dobra dla nas ani dla ciebie czy Banku Centralnego. Bank nie miesza się do polityki odparł Pierre wyniosłym tonem. Lepiej, żeby zaczął! odcięła się Jasmine. Dyrektor banku jest na usługachprezydenta.Jak długo utrzymasz się na stanowisku, jeśli Armand poprzeniewłaściwego człowieka?Myśl, że jego pozycja może być zagrożona, wystraszyła Pierre'a śmiertelnie.Nikogonie może wpuścić na swoje miejsce, nikogo! Gdyby przyszedł nowy człowiek idokładnie sprawdził księgi.Pierre zadrżał. Czego chcesz ode mnie? Jednego z dwojga odparła Jasmine. Przekonaj Armanda, żeby przestał sięwygłupiać i pomógł Louisowi albo daj nam pieniądze na kampanię. Nie mogę zrobić żadnej z tych rzeczy! krzyknął Pierre. Armand mnie nieposłucha.Wiesz o tym.A pieniędzy nie mam! Jesteś kiepskim kłamcą, Pierre zaśmiała się Jasmine. Obsypujesz swojądziwkę prezentami.Z pewnością coś ci zostało. Moje życie osobiste to nie twój interes! Jeśli tak bardzo potrzebujesz pieniędzy,dlaczego nie przekonasz Armanda, żeby wystawił akcje SBM na sprzedaż? Próbowałam powiedziała Jasmine spokojnie, wywołując konsternację u obumężczyzn. Właśnie to mu zaproponowałam.Zdecydowanie odrzucił pomysł. Ten człowiek jest szalony! stwierdził Pierre, potrząsając głową. Może odparła. Ale jego szaleństwo może zaszkodzić nam wszystkim.Pierre, myślę, że powinieneś przemyśleć sprawę sfinansowania kampanii.Przecieżto naprawdę niewiele za dożywotnie stanowisko dyrektora banku.Pierre nie odezwał się.Obserwował światła zapalające się w porcie. Muszę już iść oświadczył w końcu. Jestem umówiony. Jeśli zaczekasz minutę, pójdę z tobą powiedziała Jasmine.Spojrzała na męża. Louis, mogę z tobą chwilę porozmawiać?Zaczekała, aż znajdą się w sypilani i, gwałtownie chwyciła jego twarz w dłonie. Chcę, żebyś zachował spokój, Louis.Nic nie mów, nic nie rób. To już koniec, prawda? spytał żałośnie. Przekonanie Armanda dosprzedaży akcji było naszą ostatnią nadzieją. Nie, mój kochany uspokoiła go. Tyle się może jeszcze wydarzyć.Louis spojrzał na nią ze strachem. Co masz na myśli? Bejrut to takie niebezpieczne miejsce.Zachowanie ostrożności nic nie daje.Jakiśszaleniec może cię w każdej chwili pozbawić życia. Nie mówisz tego poważnie! A gdyby coś takiego się przydarzyło, podejrzenia padłyby na tych, którzy mająoczywiste motywy.Choćby na Pierre'a utrzymującego młodą, bardzo kosztownąkobietę i obawiającego się, że przepadnie mu synekura w banku. Jasmine. Cii.Nie mówię, że coś takiego się zdarzy, tylko że to możliwe. Pocałowałago lekko w usta. Wrócę pózno.Nie czekaj na mnie.Bogowie obdarzyli Louisa wyrazistymi, pięknymi rysami zwykle zarezerwowanymidla nich samych.Wysokie kości policzkowe, silna szczęka, zmysłowe ustaniezmiennie przyciągały spojrzenia kobiet.W następnej chwili ich wzrokprzykuwały wilgotne, płomienne oczy.Gdy podeszły bliżej, niewolił je męskizapach zmieszany z wonią Gras-se.Odrzucanie głowy, lekko ochrypły śmiechukazujący doskonale białe zęby wystarczały, by dokończyć podboju.Bogom niewystarczyło jednak, że uczynili Louisa Jabara pięknym.Naprawdę go rozpieścili,każąc się urodzić w libańskiej rodzinie równie bogatej co przekupnej.Jego ojciec był piratem albo kupcem, zależy, kogo o to pytano.Starszy Jabarzbudował flotę handlową, której zdezelowane statki krążyły po MorzuZródziemnym, przewożąc wszelkie towary za odpowiednią zapłatę.Dziękiobrotności ojca Louis nie musiał zarabiać na życic.Poza tym był jedynym męskimpotomkiem pośród pięciorga dzieci i z tego względu miał nieograniczony doslęp dorod/innego skarbca.Wstąpił na Uniwersytet Amerykański w Bejrucie i mieszkał w eleganckiej dzielnicyManara, nazwanej tak od słynnej latarni morskiej.Doskonale grał w golfa wBejruckim Klubie Golfowym i miał otwarty kredyt w ekskluzywnym supermarkecieGoodies.Chociaż nie potrzebował rekwizytów, żeby podtrzymać zainteresowanielicznych dziewcząt, żółte lamborghini często się przydawało.Po ukończeniu studiów Louis który wiele czasu spędzał w szykownychkawiarniach Ra's Bejrut omawiając wydarzenia dnia z ludzmi, którzy uważali się zaintelektualistów postanowił pojechać do Paryża, żeby spróbować karierydziennikarskiej.Jak wszyscy dobrze urodzeni Libańczycy doskonale mówił pofrancusku, więc nie musiał pokonywać bariery językowej.Duża suma libańskichfuntów wydawanych na drinki dla amerykańskich dziennikarzy pozwoliła muzdobyć nazwiska paru ludzi z International Herald Tribune, którzy mogli okazać siępomocni.Louis zakochał się w Paryżu.Uwielbiał jego szerokie bulwary z szeregiem butikówi drogich sklepów oraz nieskończoną różnorodnością znakomitych restauracji.Ponad wszystko zaś wielbił kobiety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]