[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale kon-kubina nie chciała rezygnować bez walki, zażądała od partnera dużejkwoty pieniężnej (10 000 dolarów) ewentualnie willi w Aączkach.Chciała zapewnić utrzymanie sobie i dzieciom, ale podczas procesuZaremba oskarżał ją o chciwość i bezwzględność.Tym bardziej żedotychczas specjalnie się małą Romaną nie zajmowała.Atmosferaw Brzuchowicach stawała się ciężka, podobno Gorgonowa w kłótniz Elżbietą groziła dziewczynie, że zabije ją, siebie i Zarembę".Aleczy człowiek w afekcie nie mówi czasami rzeczy, których potemw ogóle nie pamięta albo żałuje? Sprawa miała jednak miejsce przyświadkach, co pózniej odbiło się na losach Rity.Zaremba chciał dojść do porozumienia z kochanką, zapropo-nował jej polubowne rozwiązanie.On i jego starsze dzieci prze-noszą się do Lwowa, a w Aączkach pozostaje Rita.Chciał nawetzabrać ze sobą małą Romanę, proponując zajej oddanie znacznąkwotę.Gorgonowa nie ustąpiła, chociaż zobowiązywał się do za-dbania o edukację i wychowanie córeczki.Bez wątpienia kochałRomanę, nic nie wiedział natomiast o ponownej ciąży partnerki.Pod koniec 1930 roku Zaremba postanowił ostatecznie rozwią-zać problem.Ogłosił, że z nowym rokiem rodzina przenosi się doLwowa, a Rita z Romaną pozostają w Aączkach.Sprawa Gorgonowej192Pokój LusiTrzydziestego grudnia padał śnieg.Zaremba i Elżbieta poje-chali do Lwowa.Powrócili oddzielnie, architekt około godziny16, córka trzy godziny pózniej.Zaremba po powrocie bawił się zRomaną, woził córeczkę na sankach.Kiedy do willi przyjechałaElżbieta, domownicy usiedli do kolacji, podano pierogi zmięsem, atmosfera była ciężka i nieprzyjemna.Gorgonowa niejadła, w połowie posiłku wdała się w kłótnię z Elżbietą, po czymopuściła jadalnię.Staś zeznawał, że Rita sprowokowała awantu-rę, albowiem ofuknęła siostrę z powodu braku szkiełka do lam-py w swoim pokoju".Po kolacji, po godzinie 21 wszyscy udalisię na spoczynek.Staś i Lusia odprowadzili ojca, następnie przezsypialnię Gorgonowej udali się do swoich pokojów. Z panią Gorgonowa - zeznawał Staś - przechodząc przez jejsypialnię, nie żegnaliśmy się, jak zresztą zwykle, z powodu na-piętych stosunków współżycia między nią a nami".Lwowski proces193Chłopiec odprowadził Elżbietę, po czym w jadalni założył słu-chawki radiowe na uszy i zasnął.Obudził się już po śmierci siostry.Lwowski procesLekarz sądowy zbadał zwłoki Lusi.Dziewczyna leżała nawznak na łóżku (to akurat nie miało większego znaczenia, ojciecprzecież próbował ją ratować), jej twarz, włosy i plecy byłypokryte krwią.Na czole stwierdzono cztery rany zadane tępymnarzędziem, obrażenia znaleziono również na prawej ręce.Podej-rzewano, że nie straciła od razu przytomności i osłaniała głowęprzed ciosami mordercy.Trzy dni pózniej, 2 stycznia w ZakładzieMedycyny Sądowej we Lwowie przeprowadzono sekcję zwłok,która potwierdziła pierwotne ustalenia.Dodatkowo stwierdzonoobrażenia narządów rodnych ofiary, spowodowane wciśnięciemdo pochwy jakiegoś twardego przedmiotu w chwili agonii lubbezpośrednio po śmierci.Lekarze nie wykluczali próby upozo-rowania zabójstwa na tle seksualnym, a pośmiertna defloracjadziewczyny dodatkowo wzburzyła opinię publiczną.Pogrzeb Elżbiety odbył się we Lwowie.Mała Romana zapamię-tała falujący tłum na Cmentarzu Ayczakowskim.Gdzieś w dolekaplica, biała trumna i moc kwiatów".Nie był to odosobnionywypadek.Grób Lusi przyciągał ludzi wstrząśniętych tragedią, nietylko zresztą miejscowych.W trakcie głośnego procesu (i wielelat po nim) odwiedzający nekropolię obowiązkowo przychodzilina grób dziewczyny.Jan Dziedzic wspominał, że mogiła była celem pielgrzymek osób odwiedzających Cmentarz Ayczakow-ski.Zawsze okryty kwiatami, jarzył się od świec".Przyznawał,że jego matka lubiła przy gościach chwalić się faktem, że Gorgo-nowa kiedyś pracowała w ich domu: [.] mam przed oczyma efekt piorunującego wrażenia, jakiewywoływało każdorazowe podawanie tego faktu do wiadomościpań pijących herbatę w różowym saloniku.Mama mawiała:Sprawa Gorgonowe)194- Panie nie wiecie, że Gorgonowa - zawieszała głos i omiataławzrokiem wszystkich obecnych - służyła w tym domu".Zamordowanie niewinnej dziewczyny rozpaliło emocje.Opi-nia publiczna wydała zresztą wyrok natychmiast - to Gorgonowazabiła w okrutny sposób córkę chlebodawcy.Atmosferę podgrze-wała prasa, nie oszczędzając drastycznych szczegółów i żądającszubienicy dla oskarżonej.Tytuły artykułów poświęconych zbrodninie pozostawiały cienia wątpliwości - dla dziennikarzy Rita była uosobieniem zła" i moralną zgnilizną".A na domiar złegojeszcze cudzoziemką i kochanką żonatego mężczyzny.Podobnodo Tajnego Detektywa" pisywał nawet prokurator prowadzącyśledztwo, oczywiście pod pseudonimem.Nic zatem dziwnego, żepodczas wizji lokalnej w Aączkach wzburzony tłum chciał uka-mienować oskarżoną.Proces rozpoczął się w kwietniu 1932 roku przed Sądem Okrę-gowym we Lwowie.Przebiegał według przepisów obowiązują-cego jeszcze prawa austriackiego, co stawiało oskarżoną w nie-korzystnej sytuacji.W przypadku uznania jąza winną przez ławęprzysięgłych, automatycznie otrzymywała najwyższy wymiarkary.Oskarżycielem był prokurator Alfred Aaniewski, Gorgono-wej bronił mecenas Maurycy Axer.Irena Krzywicka, relacjonująca proces dla Wiadomości Lite-rackich", wspominała, że budynek sądu oblegały rozhisteryzo-wane, żądne krwi kumochy", a wyrok był przesądzony już zanimrozpoczęła się rozprawa".Prokurator przedstawił własną wersjęwypadków z nocy z 30 na 31 grudnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]