[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechnęła się jeszcze pogodniej.I w tej chwili zobaczyła, że do saliwchodzi książę Bewcastle z obydwoma braćmi i Freją.Kit nazwał ją po południu Zpiącą Królewną.Ona widziała siebie ra-czej jako Kopciuszka tańczącego na balu z królewiczem i zdającego so-bie dobrze sprawę, że północ nieuchronnie wybije, a piękna suknia obró-ci się w łachmany, a kareta w dynię. Nie miała jednak szklanego pantofelka, który mogłaby zgubić na scho-dach.Lauren tańczyła z księciem, który w ascetycznym, czarno-białym stro-ju wyglądał trochę satanicznie.Kit ani razu nie widział, żeby Bewcastletańczył na jakimkolwiek przyjęciu czy balu.Teraz jednak robił to, jak sięzdawało, żeby uśpić wszelkie podejrzenia, iż żywi do hrabiego Redfieldai jego rodziny jakąkolwiek urazę.Ralf poprosił do tańca Gwendoline, aAlleyne nachylił nisko głowę ku babce Kita, żeby usłyszeć, co mówistara hrabina.- Czy mogę cię prosić, Frejo? - Kit skłonił się przed dziewczyną.Wyglądała tego wieczoru wyjątkowo pięknie w sukni z kremowej koronkina spodzie ze złocistego atłasu.Włosy miała upięte wysoko na głowiei ozdobione złotym grzebieniem, który iskrzył się w świetle świec.Byłaniższa niż Lauren, lecz figurę miała pełniejszą, bardziej zmysłową.Biłaod niej energia i radość życia.Tańczyli w milczeniu, a Kit próbował przypomnieć sobie, co czuł do Frei trzy lata temu.Freja zawsze była mu przyjazna, a tamtego lata szczególnie potrzebował przyjaciela.Mężczyznanie nadawał się do tego, o czym Kit miał się przekonać, próbując rozmawiać z Ralfem.Ralf zniecierpliwił się tylko i burczał, żeby Kit nie byłosłem.Przecież wypełnił obowiązek i uratował Sydowi życie, a takżeprzywiózł go do domu, więc o co ma do siebie pretensję? Freja co prawdarównież nie okazała mu specjalnego zrozumienia, ale w końcu była tylkokobietą.Cały swój żal, cały gniew i poczucie winy przeistoczyło się w czysto fizyczną, zmysłową namiętność.Jeśli mógł sobie coś wypominać w związku z tamtym latem, to sposób,w jaki potraktował Freję.Nieświadomie i bez złych intencji, ale jednak.Cóż, stało się i już się nie odstanie.Była pod ręką, a on postąpił wobecniej nie tak, jak należało.- Zbyt tutaj gorąco - powiedziała, kiedy taniec się skończył.Słowa,akcentowane w typowy dla niej sposób, zabrzmiały prawie jak wyzwanie.-- Istotnie, ale dziś mamy wyjątkowo ciepły dzień.Na dworze jest chy-ba jeszcze cieplej.- Powietrze powinno być świeższe.- Chcesz się przekonać? Chyba nie zamierzasz zemdleć?Spojrzała na niego trochę wyniośle, a trochę z pogardą.Sala balowa znajdowała się na parterze, we wschodnim skrzydle, a głów-ne wejście od wschodu, tuż obok.Z powodu ciepłej nocy drzwi stałyotworem i kilkoro gości wyszło do ogrodu, żeby się ochłodzić czy pospa-cerować pomiędzy klombami.W rosarium, dokąd zmierzała Freja, nie było jednak nikogo.Kit szedł za nią, w nadziei, że Freja rozmyśli się, nimtam dotrą.- Musimy porozmawiać - odezwała się.Weszli więc do rosarium i Freja usiadła dokładnie na tej samej ławce,co Lauren po przybyciu do Alvesley.Kit stał wpatrzony w nią, z rękamizałożonymi za plecy.- O co chodzi? - spytał, nie czekając zresztą na odpowiedz.- Frejo,pozwól, że przeproszę cię za to, co stało się trzy lata temu.Nigdy przecież nie mówiłaś, że mnie kochasz, prawda? Ani że chcesz za mnie wyjśći ze mną wyjechać.To były tylko moje niemądre fantazje.Nie miałemprawa dobijać się do drzwi Lindsey Hall ani wdawać się w bójkę z Ralfem.Proszę, wybacz mi.Spojrzała na niego zimno.- Ależ ty jesteśgłupi, Kit.Przerazliwie głupi.-Byłaś po słowie z Hieronimem.Nie chciałaś za mnie wychodzić.-Pewnie, że nie - parsknęła zniecierpliwiona.- Byłeś młodszym sy-nem.A ja córką księcia Bewcastle.-Ach, tak.- Jak druzgocące byłyby te słowa trzy lata temu.Jakże muulżyło, że słyszy je teraz!-A więc nie stała się żadna nieodwracalna szkoda? Kochałaś Hiero-nima?- Och, jakiż z ciebie głupiec, Kit - powtórzyła.- Patentowany głupiec!-Frejo.-zaczął.- No, za co teraz siebie ukarzesz? Za Syda? Za Hieronima? Za to, żezłamałeś mu nos i nie zdążyłeś błagać go o przebaczenie, bo umarł? Czyty jesteś ślepy, Kit? Spójrz tylko na nią! Gdybyś nawet miał smagać siępałką nabijaną gwozdziami, nie byłoby to gorszą karą! Co za wzór poprawności i nudy! Wpakowałeś się w niezłą kabałę, nie ma co.Jak zamierzasz się z niej wyplątać?Przymknął na chwilę oczy.Tego nie oczekiwał.Przysunął się bliżejw lęku, że ktoś może ich podsłuchać.- Mylisz się.Nawet nie wiesz, jak bardzo!Trzeba przyznać, że Freja od razu potrafiła zrozumieć intencje roz-mówcy.Nie leżały też w jej naturze płacz czy histeria.Spojrzała na niegozimno i wyniośle, zamierzając wstać z ławki.- Nie! - Złapał ją za ramię.- Nie idz do domu beze mnie.Wszyscy tozauważą i zaczną plotkować.Wez mnie pod rękę i wracajmy razem.Możesię uśmiechniesz?Freja podniosła się wolno i przyjęła jego ramię. - Możesz sobie iść do diabła.Mam nadzieję, że będziesz się smażyłw piekle, albo jeszcze lepiej, że dożyjesz dziewięcdziesiątki z tą twojądamulką.Nie mogę sobie wyobrazić gorszej kary dla kogoś takiego jak ty.Kit milczał.Nie miał nic do powiedzenia.A prócz tego, gdyby nawetdożył dziewięcdziesiątki, to prawie sześćdziesiąt lat spędziłby z Lauren.Jeśli tylko uda mu się ją przekonać.Od tej chwili będzie robił wszystko,żeby upewnić ją o swojej miłości.Dobrze pamiętał, że małżeństwo z nimuważała za rodzaj więzienia, za utratę właśnie zdobytej wolności.Będziemusiał ją nauczyć, że istnieje więcej niż jedna jej odmiana.Gdy Lauren skończyła tańczyć z księciem Bewcastle, zaczęła rozglądaćsię za Kitem.Podeszła do niej jednak Gwen wsparta na ramieniu Rannulfa.Lauren uśmiechnęła się do obojga.Chciała poprosić kuzynkę, żeby poszłaz nią napić się czegoś dla ochłody.Rannulf nie dał jej jednak ku temusposobności.Skłonił się przed nią i poprosił ją do następnego tańca.Był jednym z nielicznych mężczyzn w jej otoczeniu, który sprawiał, żeczuła się niska.Prawdziwy gigant!- Do twarzy pani z rumieńcem, miss Edgeworth - powiedział z takąminą, że nie mogła się zorientować, czy kpi sobie z niej, czy tylko żartuje.- Nie spieszmy się z tym tańcem.Niech pani pójdzie ze mną na spacer.Lauren nie miała ochoty iść z nim gdziekolwiek, choć dojrzała w ogro-dzie sporo ludzi, w propozycji nie było zatem nic zdrożnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Piekara Jacek Alicja Tom 1 Alicja
    O. CZESŁAW KANIAK ZA PRZYCZYNĽ MARYI PRZYKŁADY OPIEKI KRÓLOWEJ RÓŻAŃCA ŒWIĘTEGO (Przykłady na maj) Tom I
    Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 5.2 Przypływy Nocy. Siódme Zamknięcie
    KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM III
    Alexandra.Ivy. .Straznicy.Wiecznosci.Tom.7. .Zachlanna.ciemnosc.(P2PNet.pl)
    Desmarquet Michel Misja
    Hannah Sophie Konstabl Simon Waterhouse 01 Twarzyczka
    Christopher Williams [A Remna Long Shot (epub)
    Głuchowski Piotr Trzeci zamach
    Briskin Jacqueline Za dużo od razu (2)