[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naglerozlega się dzwonek telefonu.- Tom Shaman.- Tom, tu Valentina.Przepraszam, że tak pózno.- W porządku.Co u ciebie? - Odsuwa od siebie kartkę.Valentina wie, że w niewinnym z pozoru pytaniu kryje sięznacznie więcej niż uprzejmość.- W porządku.Nie martw się o mnie, zakopałam się w pracy nakomendzie i obiecuję, że więcej nie pojawię się urżnięta na twoimprogu.- Ej, nie wygłupiaj się - od tego są przyjaciele i progi.Zmiech Valentiny jest nieco wymuszony.- Vito chciałby, żebyś wpadł jutro z rana i opowiedział nam,czego udało ci się dowiedzieć.Wpół do jedenastej może być?- Jasne.Zdobyłem trochę informacji, sądzę, że mogą się przydać.Zapisałem sobie wszystko i w sumie sam miałem do ciebie zadzwo-nić.Drzwi gabinetu Valentiny otwierają się i staje w nich asystentka.- Tom, poczekaj chwilkę.- Zasłania słuchawkę i patrzy na se-kretarkę.- Tak?- Major Carvalho chciałby się widzieć z panią porucznik.Jaknajszybciej.- Dzięki, za minutę u niego będę.- Valentina odsłania słuchawkę.- Przepraszam, muszę lecieć.Szef wzywa.- Rozumiem.Ale zanim pójdziesz, muszę ci opowiedzieć opewnym skazańcu z San Quentin.Nazywa się Lars Bale.Był przy-wódcą sekty i mordercą - razem ze swoimi wyznawcami zabijałturystów i rozsmarowywał ich krew.379- Tom, opowiesz mi to jutro - wpada mu w słowo Valentina.-Muszę lecieć.- Dobra - odpowiada Tom zirytowanym głosem.- Ale to możebyć ważne - Bale ma tatuaż, taki sam jak Mera Teale.Tuż pod lewymokiem, w kształcie łzy.Zciągnijcie jego zdjęcie z więzienia, to zo-baczycie.- Tom, ja naprawdę muszę już iść.Porucznik nie może spózniaćsię na spotkanie z majorem.Przepraszam.- Valentino!Ale po drugiej stronie słuchawki słychać tylko sygnał zajętegołącza.Tom ze złością ciska słuchawkę na widełki, ale po chwiliuświadamia sobie, że popełnił błąd.Powinien był od razu powiedziećjej o swoich podejrzeniach.Wstaje i zaczyna krążyć po pokoju.Zerkana szkic tatuażu i nagle w jego mózgu zapala się lampka.Patrzy narysunek do góry nogami i wreszcie rozumie, co Bale miał na myśli.To nie jest łza.To szóstka.Czy może chwyta się brzytwy? Wyobrażasobie przysłowiowe znamię bestii?Narzuca na plecy marynarkę i decyduje się iść prosto na komendężandarmerii.Nawet jeśli się myli, lepiej będzie opowiedzieć owszystkim Vito i Valentinie.I to lepiej wcześniej niż pózniej.Wychodząc z hotelu, zastanawia się, czy Bale i Teale kiedykol-wiek się poznali.Oboje są Amerykanami, ale Mera jest znaczniemłodsza.Oczywiście w Wenecji jest pełno Amerykanów, więc możeto tylko przypadek.I co z tym tatuażem? Czy łza jest równie popu-larna, jak pacyfka albo uśmiechnięta buzka? Czy może jest towspółczesny znak rozpoznawczy satanistów? Może na jej ciele sąjeszcze dwa takie tatuaże, tworzące razem trzy szóstki? Tom spędziłdość czasu wśród gangów w Los Angeles i widział dość tatuaży, by wpełni docenić siłę, jaką ma symboliczne ozdabianie ciała dla podkre-ślenia swoich przekonań i przynależności.380Idzie na wschód wzdłuż Ponte tre Ponti, potem skręca na południewzdłuż Fondamenta del Gafaro.Następnie zagłębia się w labiryntuliczek i zaułków prowadzących na skróty do budynków żandarmeriipo północnej stronie Ponte di Rialto.Gdzieś w pobliżu Campo deiFrari jakiś mężczyzna w czerwonym podkoszulku i czarnych dżinsachpatrzy prosto na niego i uśmiecha się.Tom usiłuje sobie przypomnieć,czy skądś zna tego człowieka.Tymczasem nieznajomy podnosi rękę,jakby chciał spojrzeć na zegarek.Na twarzy Toma pojawia się wilgoć, jakby ktoś prysnął mu wtwarz wodą.Tyle tylko, że od wody skóra nie płonie żywym ogniem.Gaz pieprzowy! Tom zasłania twarz dłońmi w momencie, gdy na-pastnik po raz drugi rozpyla gaz.Oślepiony Tom zatacza się.Nagle czuje ukłucie na karku.Strzy-kawka.Kolana mu miękną.Zbiera mu się na wymioty.Jego całe ciałozaczyna drętwieć.W końcu upada na ziemię jak ścięte drzewo.ROZDZIAA 55Tom słyszy głosy napastników dyskutujących głośno po włosku.Ktoś przewraca go na plecy.Oczy pieką go od kapsaicyny alkalido-wej, głównego składnika gazu pieprzowego.Na jego twarzy znowulądują krople, ale tym razem jest to woda.Woda z laguny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]