[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja jednak brzydzę się obdarzaniem bezkrytycznymszacunkiem dzieł wielkich, dawnych myślicieli, bo niemal wszyscy oni uważali za naturalne ioczywiste, iż kobiety, mniejszości rasowe i biedni mają być na ziemi pokornymi, pracowitymi,uniżonymi i lojalnymi sługami białych mężczyzn, do których należy myślenie o ważnych problemach isprawowanie władzy.Na takiej mądrości mogą budować tylko biali mężczyzni; z przykrością stwierdzam, że tegorodzaju myślenie można znalezć w wielu fragmentach Pisma Zwiętego.W zeszłym tygodniu byłem na wielkim obiedzie wydanym na cześć wiceprezesa związkuzawodowego filmowców ZSRR - jeśli dobrze go oceniłem, miłego i pełnego nadziei człowieka.Wszyscy bez przerwy pytali go o głasnost, i te rzeczy.Czy naprawdę w jego kraju będzie teraz więcej swobody? A co z więzniami politycznymi, którzy dalej gniją w gułagach i szpitalachpsychiatrycznych? Albo z %7łydami, którym nie pozwala się wyemigrować? I tak dalej.Odpowiadał, że eksperyment z poszerzeniem swobód i sprawiedliwości dopiero się rozpoczyna,ale w sztuce już pojawiają się pierwsze korzystne oznaki.Ukazują się najprzeróżniejsze, dotychczaszabronione książki i filmy.Mówił, że zapotrzebowanie na dawniej zakazany owoc jest tak wielkie, iżpapiernie nie nastarczają z produkcją.Artyści i intelektualiści są uszczęśliwieni, ale większośćprostych robotników, dla których wolność słowa nie ma takiego znaczenia, czeka, czy dziękigłasnosti będą mieli więcej jedzenia, mieszkań, ubrań, samochodów, artykułów gospodarstwadomowego i tym podobnych rzeczy - a to niestety nie jest już tak bezpośrednim efektem wolności.Wciąż wielkim problemem jest tam alkoholizm, podobnie jak w Stanach, ale u nas dochodzi do tegojeszcze narkomania.To poważne dylematy opieki zdrowotnej, na które nie ma większego wpływu,czy nałogowiec cieszy się, czy nie, swobodami politycznymi.A więc temu, co teraz tam się dzieje, możemy przyglądać się ze wzruszeniem i ciekawością, gdyżjest to szczera próba nadania obywatelom potężnego państwa więcej wolności, niż kiedykolwiekmieli oni sami, oraz ich przodkowie razem wzięci.Jeżeli eksperyment ten nie zakończy się za mojegożycia - a przecież wystarczy tylko parę osób, żeby go przerwać - być może zobaczymy obywateliradzieckich zaczynających rozumieć, że wolność, podobnie jak cnota, jest wartością samą w sobie -a to może ich rozczarować.I tam, i u nas, i prawie wszędzie na świecie wielkie masy istnień ludzkichpragną bardziej namacalnych wartości.Po tym obiedzie zastanawiałem się nad eksperymentem z wolnością prowadzonym nieprzerwaniew moim własnym kraju od ponad dwu wieków.Związek Radziecki jest robotniczym rajem dopiero od roku 1922 - tak się składa, że tego samegoroku urodziłem się w tym tak zwanym Wzorze Wolności dla Reszty Zwiata.I powiedziałem naszemu gościowi honorowemu za pośrednictwem tłumacza, że może ZwiązkowiRadzieckiemu wcale tak zle nie idzie, bo jeszcze w prawie sto lat po podpisaniu DeklaracjiNiepodległości w moim kraju istniało całkowicie legalne niewolnictwo.Powiedziałem, żeniewolników miał nawet świątobliwy Thomas Jefferson.Nie wspomniałem już o ludobójstwie Indian z czasów mojego pradziadka.Tego byłoby już zawiele.o tym staram się i mówić, i myśleć jak najmniej.i o tym, dzięki Bogu, nie uczą wiele w szkole.Rzecz jasna i w Ameryce trwa nasz własny eksperyment z głasnostią.U nas polega on na uznaniukobiet i mniejszości rasowych za istoty równe białym mężczyznom, tak pod względem należnego ichtraktowania i szanowania, jak równości względem prawa.Dla starożytnych mędrców - których dziełanasza młodzież zaniedbuje, jakoby na własną zgubę, na korzyść rock and rolla - byłby to skandal.Właściwa odpowiedz, jaką lud amerykański powinien dać astronomom królewskim, piętnującymto zaniedbanie, powinna brzmieć mniej więcej tak: �Prawie żaden z tych starożytnych mędrców niewierzył w prawdziwą równość, i wy też nie - ale my owszem�.Czy w Stanach Zjednoczonych mojej młodości niema nic, za czym bym tęsknił, poza samą młodościąoczywiście? Owszem, jest jedno, za czym tęsknię tak,że aż nie mogę wytrzymać.Otóż chciałbym nigdynie posiąść pewnej wiedzy: wiedzy, że już wkrótceistoty ludzkie doprowadzą tę wilgotną, niebiesko--zieloną planetę do stanu, w którym nie będzie nadawała się do zamieszkania przez inne istotyludzkie.Nic nas nie powstrzyma.Dalej będziemy mnożyć się jak króliki, bawić w technicznegłupstwa o nie dających się przewidzieć skutkach ubocznych, a nasze rozpadające się miasta dalej będziemy naprawiać tylko po wierzchu.Nie posprzątamy też trującego brudu, owocu pracy rąkludzkich.Gdyby za, powiedzmy, sto lat miały odwiedzić Ziemię zielone ludziki, aniołowie, czy co tamjeszcze, a my wymarlibyśmy do tego czasu jak kiedyś dinozaury, jakie przesłanie, na przykład wyrytena zboczach Wielkiego Kanionu, powinna im zostawić ludzkość?Oto propozycja godna starego pryka:ZAPEWNE MIELIZMY SZANS SI URATOWA,ALE BYLIZMY ZA LENIWI, %7łEBY SI O TOPOSTARA.Można jeszcze dodać:I ZA SKPI.A więc nie tylko ja wyjadę stąd nogami do przodu, ale wszyscy.Ze mnie też niezły astronomkrólewski, co? XII MIT odegrał ważną rolę w historii mojej gałęzi rodziny Vonnegutów.Tu ukończyli architekturęojciec i dziadek.Stąd wyleciał wujek Pete.Mój jedyny brat Bernard, starszy ode mnie o dziewięćlat, zrobił tu doktorat z chemii.Ojciec i dziadek pracowali potem w swoim zawodzie na własną rękę,wujek Pete też pracował na własną rękę jako przedsiębiorca budowlany, a brat bardzo szybkozdecydował, że zostanie naukowcem, i że nie będzie mógł pracować na własną rękę.Jeżeli chce miećdość miejsca i sprzętu, by robić to, co umie najlepiej, będzie musiał pracować u kogoś innego.Ukogo? Taki właśnie wstęp do przemówienia, jakie dawno temu, w 1985 roku, wygłosiłem na MIT,wydał mi się fascynujący.(Od czasu do czasu nachodzi mnie fioł, który wmawia mi, że choćodrobinę uda mi się odmienić losy historii, i to przemówienie jest tego pięknym przykładem).Wtedy,w Auli im.Kresgego, miałem przed sobą salę pełną młodych ludzi, z których każdy potrafił robić to,co Merlin mógł tylko udawać na dworze króla Artura, w Kamelot.Każdy z nich potrafił uwalniać lubujarzmiać olbrzymie siły (zwykle niewidoczne) na korzyść lub niekorzyść takiego czy innegoprzedsięwzięcia (na przykład Wojen Gwiezdnych). Większość z was - mówiłem dalej - wkrótce stanie przed tym samym dylematem, przed którymstanął mój brat, gdy skończył tu studia.By zapewnić sobie utrzymanie, a może i dobrobyt, większośćz was zacznie realizować nie tylko własne, co oczywiste, techniczne marzenia, ale także marzeniainnych.Będziecie musieli doprowadzić do połączenia marzeń, co bywa nazywane współpracą, abardziej romantycznie - małżeństwem.Mój brat zrobił ten swój doktorat w roku 1938, jeśli się nie mylę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Glinka Rose Maria Oko w oko ze œmierciš wspomnienia z wiezień NKWD(1)
    Stephen King Strefa œmierci (Martwa strefa) (The Dead Zone) 1979
    Higgins Jack Sean Dillon 10.Œmierć jest zwiastunem nocy
    Hamilton Laurell Anita Blake 06 Taniec œmierci
    George R.R. Martin 05 Uczta dla wron Cienie œmierci
    In Death 23 Œmierć o tobie pamięta Nora Roberts
    Collins Jackie Madison Castelli 02 Œmiertelne zauroczenie
    Spillane Mickey Mike Hammer 06 Œmiertelny pocałunek
    Chris Moriarty [Spin 01] Spin State (v5.0) (epub)
    Brooke Lauren Heartland 03 Własna droga
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • protectorklub.xlx.pl