[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Materiał,który zdążył już przestudiować, wystarczająco wskazywał, że upadłość Banca Privataabsolutnie nie wynikała z błędnych operacji i złego gospodarowania.Sindona i ludzie, którzyw owym czasie kierowali jego bankami, chcieli raczej swoimi operacjami z lutego świadomiewytworzyć warunki do ogłoszenia upadłości.Był to oszukańczy manewr, przygotowany z całąpremedytacją.Giorgio Ambrosoli był bardzo odważnym człowiekiem.Mniej więcej w tym samymczasie, kiedy poinformował prokuraturę generalną o swoich tymczasowych odkryciach,zwierzył się swojej żonie z kilku najtajniejszych odczuć: Bez względu na to, jak się potoczydalej cala sprawa, z pewnością zapłacę wysoką cenę za podjęcie się tego zadania, alewiedziałem o tym od samego początku i nie uskarżam się.Była to dla mnie niepowtarzalnaszansa uczynienia czegoś dla kraju.To oczywiste, że przysporzę sobie wielu wrogów.Powoli i metodycznie Ambrosoli odkrywał sens operacji, których Sindona dokonywałpozornie bezsensownie: blokował akcje, wykupywał je z powrotem, transferował po kryjomuprzez liczne przedsiębiorstwa.Kiedy Sindona snuł przed studentami amerykańskimi marzeniao przyszłych koncernach multigalaktycznych, Ambrosoli cichą i cierpliwą pracą gromadziłdowody na to, że Sindona był skorumpowany aż po czubek nosa.W 1977 r.rzymski adwokat Rodolfo Guzzi skontaktował się z Ambrosolim i złożyłmu ofertę zakupu Banca Privata, by w ten sposób nie dopuścić do postępowaniaupadłościowego.Ambrosoli jednak odkrył, że Guzzi działał na polecenie Michele Sindony.Odrzucił propozycję, mimo że mocno popierało ją dwóch ministrów chrześcijańsko demokratycznych.To ministerialne poparcie dowiodło, jak potężne było poparcie Sindony.Z kolejnymprzykładem takiego poparcia Ambrosoli zetknął się niedługo po inicjatywie Guzziego.Dowiedział się od dyrektora Baffiego, że Franco Evangelisti, zausznik premiera Andreottiego,usiłował nakłonić włoski Bank Państwowy, by zastosował posunięcie, będące pochodnątypowego włoskiego rozwiązania : Baffi, zgodnie z jego życzeniem, powinien wyrazićzgodę, by Bank Państwowy poręczył za długi Sindony.Baffi z miejsca odmówił.Zledztwo wsprawie Banco Ambrosiano kontynuowano.W stosach dokumentów, które cierpliwie i pilnie studiował, Ambrosoli stale spotykałsię ze wzmianką, która brzmiała: pięćset ; z innych danych można było wywnioskować, żechodziło tu o 500 najważniejszych eksporterów czarnego rynku we Włoszech, zarówno kobietjak i mężczyzn, którzy z pomocą Sindony i Banku Watykańskiego dokonywali nielegalnychtransferów ogromnych sum za granicę.Jeżeli nawet ich pełna lista nie wpadła w ręceAmbrosolego, to i tak mógł on wyrobić sobie niemal pełne rozeznanie.W bankach Sindony,jak stwierdził, przy znacznie niższym oprocentowaniu niż normalnie stosowane (8 zamiast 13procent), ulokowało pieniądze wiele organizacji prywatnych i publiczno-prawnych, godnychzaufania instytucji, jak na przykład koncern ubezpieczeniowy INPDAI oraz różnych firm.Istniało jednak tajne porozumienie, zgodnie z którym Sindona w rzeczywistości wypłacałdużo wyższe odsetki różnica między oprocentowaniem oficjalnym i nieoficjalnymwpływała bezpośrednio do kieszeni ludzi zajmujących kierownicze stanowiska w INPDAI iinnych przedsiębiorstwach.Ambrosoli zrekonstruował wiele oszukańczych zabiegów, które Sindona stosowałprzy nielegalnym transferze kapitału za granicę; jedna z metod polegała na przykład nakupowaniu dolarów po zawyżonym kursie i żądaniu od sprzedającego zwrotu marży wtwardych dewizach oczywiście na konto poza terenem Włoch.Ambrosoli sam zaczął zestawiać listę nazwisk nielegalnych eksporterów dewiz.Niedoszedł wprawdzie do 500 nazwisk, niemniej jednak udało mu się ustalić 77, a wśród nichznalazły się nazwiska dwóch szacownych postaci z Watykanu: Massimo Spady i LuigiMenniniego.Zarządca masy upadłościowej zebrał niepodważalne dowody udzielaniaSindonie przez Watykan pomocy w wielu czynach kryminalnych.W czasie śledztwazleconego przez Bank Państwowy człowiek ten zetknął się z całą paletą szykan i próbzastraszenia ze strony Sindony. Rekin oskarżył Ambrosolego o defraudację i wielokrotniepróbował napuścić na niego adwokatów.Potem wycofał swoje oskarżenie i, inaugurującnową taktykę, włączył do akcji swojego zięcia, Piera Sandro Magnoniego; ten zaproponowałAmbrosolemu stanowisko prezesa nowego banku Sindony, skoro tylko zaprzestanie pan tejmęczącej działalności jako zarządca masy upadłościowej.Dosłowne zacytowanie przez Magnoniego fragmentu przygotowanego przezAmbrosolego tajnego raportu tymczasowego, który widziała tylko niewielka grupa ludzi ześcisłego kierownictwa Banku Państwowego, dowodzi, jak dalece Sindona skorumpował przezP2 ludzi, do których Ambrosoli miał pełne zaufanie.W marcu 1979 r.Ambrosoli posunął się w śledztwie już tak daleko, że w przybliżeniumógł określić straty Banca Privata w następstwie krachu Sindony.Ocenił je na 257miliardów lirów.W tym samym czasie otrzymywał wiele anonimowych pogróżektelefonicznych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]